Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
– Weź witaminkę ce.
– Mamo, znowu?!
– To napij się herbatki z miodem i cytryną.
– Lepiej by zjadł kanapkę z czosnkiem — wtrąca tata.
Rodzice jak to rodzice, często rację mają. Na pewno odnośnie witaminy C i cytryny, która jest jej naturalnym źródłem, ale warto pamiętać, że inne owoce mają jej więcej: grejpfruty, kiwi, truskawki, czarne porzeczki i owoce dzikiej róży.
Rodzice nie mylą się także co do miodu i czosnku. Jedząc te produkty można wzmocnić odporność, o czym pisze niejeden portal medyczny. Wymieniają tam jeszcze sok z czarnego bzu i kapustę, zwłaszcza kiszoną. Kiszenie, obok mrożenia, jest bowiem dobrym sposobem na zachowanie witaminy C w jedzeniu. Nie służy jej natomiast wysoka temperatura, długie przechowywanie i mocne rozdrabnianie.
Alfabet zdrowia, czyli witaminy z warzyw i owoców
Do kiszenia – z myślą o odporności – nadają się papryka, fasolka szparagowa, rzodkiewka, pomidory i rzodkiewka. Te warzywa są w grupie bogatych źródeł witaminy C. Najbogatsza jest ponoć nać pietruszki. Warto jeść także brukselkę, kalarepę, brokuły, kalafior (też nadaje się do kiszenia) i szpinak.
Najzdrowiej jednak jeść warzywa i owoce na surowo, pamiętając o tym, że są najlepszym dostarczycielem witamin. Nawet apteki piszą uczciwie na blogach, że na wzmocnienie organizmu dobre są witaminy naturalne.
Które oprócz C? E, B, D. Przed infekcją bronią na innym polu: C i E wspomagają bariery fizyczne, natomiast te same oraz B6, B12, i D działają na poziomie komórkowym. Oprócz witamin ważną rolę odgrywają kwas foliowy, cynk, selen i żelazo. Większość z tych mikroelementów bierze udział w produkcji przeciwciał.
Przereklamowana witamina i witamina niezbędna
Powyższa wiedza jest dostępna od ręki. Wiadomo jednak, że na taką trzeba uważać. Okazuje się bowiem, że witamina C nie dogania swojej sławy. – Można powiedzieć, że jest przereklamowana. Badania naukowe wykazały, że tylko w przypadku osób aktywnych fizycznie zmniejsza ryzyko infekcji lub skraca czas wyjścia z przeziębienia albo stanu gorączkowego. Oczywiście jest potrzebna wszystkim, bo to istotny przeciwutleniacz, ale trzeba by jej dużo przyjmować, ponieważ szybko pozbawiamy się jej z organizmu – twierdzi dietetyk i psychodietetyk Aleksandra Gąbka.
Zdaniem dietetyczki w okresie jesienno-zimowym od witaminy C ważniejsza jest D. – Od września do maja dorośli powinni przyjmować dwa tysiące jednostek dziennie. Niestety, trudno znaleźć ją w żywności, ale łatwo w aptece. Jej niedobory mogą wywoływać zmęczenie lub osłabienie – ostrzega Aleksandra Gąbka.
Sezon na zdrowie, czyli dynia i orzechy
Owoce i warzywa wskazuje za pewnik. Jesienią wyróżnia sezonowe, zawierające beta karoten: dynię i marchewkę. – Mają dużo witamin, które będą wspierać nasze zdrowie – argumentuje ekspertka. – Niedługo zacznie się sezon na orzechy włoskie. Jedzmy je, bo dają zdrowe tłuszcze roślinne, które wspomagają wchłanianie witamin — doradza. – Tłuszcze roślinne bilansują polski model żywienia, w którym za dużo jest tłuszczów zwierzęcych – tłumaczy.
Na chwilę chwały zasługuje burak (tudzież z burka zakwas). Zdaniem Aleksandry Gąbki: polski superfood. – Zawiera antyoksydanty, ma właściwości przeciwutleniające i przeciwzapalne — docenia dietetyk.
A kiszonki? Jak najbardziej – odpowiada dietetyczka – bo zawierają bakterie probiotyczne, które wspomagają pracę układu pokarmowego. Zwróćmy uwagę, że za odporność w dużej mierze odpowiadają jelita. Kolorowa, różnorodna dieta będzie zdecydowanie dla nich korzystniejsza, a tym samym dla całego organizmu.
Smażone i panierowane, czyli czego unikać
Organizm podziękuje, jeżeli dostanie także kwasy omega-3, czyli ryby, zwłaszcza morskie i (znów!) oleje roślinne np. z awokado lub po prostu oliwy z oliwek czy oleju rzepakowego. – Ryby morskie polecam dwa razy w tygodniu. Natomiast dobrym źródłem kwasów, które mają działanie przeciwzapalne, dla wegetarianów i weganów jest olej lniany lub algi morskie – wskazuje specjalistka.
Gdy za oknem zimo i pada, rozgrzeje kurkuma, która pomoże na przeziębienie, podobnie czosnek, napar z lipy i wyciąg z czarnego bzu. – Bez udowodnił podczas badań naukowych, że potrafi skrócić czas infekcji – informuje dietetyczka.
Wiadomo po co sięgać, dowiedzmy się, czego unikać. – Przez cały rok jemy za dużo panierowanych, smażonych, słodzonych i przetworzonych – wymienia Aleksandra. – Ograniczenie takich produktów będzie dobre dla zdrowia i portfela. Policzmy, ile wydajemy na słodkości, w tym napoje. Lepiej oszczędzić na produkty wyższej jakości, które są droższe, ale lepsze. Niestety, zdrowe odżywianie trochę kosztuje, więc trzeba szukać sposobów – sugeruje specjalistka.
Pieczywo z masłem kontra maczane w oliwie
Dietetyczka przypomina, że greckie słowo, od którego pochodzi polskie „dieta”, początkowo miało szersze znaczenie, odnoszące się do stylu życia i sposobu myślenia. Oprócz jedzenia ważny jest odpoczynek i regularny sen. – Osoby dorosłe powinny spać od siedmiu do ośmiu godzin — wskazuje ekspertka – ani mniej, ani więcej, bo to dla nas niedobre. Chodzi o funkcjonowanie w rytmie dobowym.
Aleksandra Gąbka wysyła w kierunku drzew każdego na dwie godziny w miesiącu: – W lesie nasz organizm produkuje komórki zwane potocznie naturalnymi zabójcami, które neutralizują na przykład patogeny. Według naukowców z Japonii nawet pobyt w kurorcie nie poprawia tak wydolności układu odpornościowego jak wizyta w lesie.
Z lasu przenieśmy się nad morze, bo dietetyczka, spoglądając w najnowszy ranking przygotowany przez Amerykanów, widzi, że wygrywa dieta śródziemnomorska, skąpana w oliwie z oliwek i pełna ryb. – Zakłada ograniczenie tłuszczów zwierzęcych, czerwonego mięsa, a zawiera dużo warzyw i owoców czy jogurtów naturalnych – podkreśla Aleksandra Gąbka.
A zatem, drodzy państwo, jutro na śniadanie nie pieczywo posmarowane masłem, a maczane w oliwie – zgodnie z tradycją mądrych Greków i temperamentnych Włochów. Z kolei wieczorem, do kolejnego odcinka „Wielkiej Wody”, nie chrupcie paprykowych lejsów, tylko paprykę i marchewkę!