wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

27°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 17:15

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Anna Dymna we Wrocławiu. Co sądzi o młodych, do czego jej zdaniem mogą przydać się hejterzy i kto uratuje ludzkość [WYWIAD]

Anna Dymna we Wrocławiu. Co sądzi o młodych, do czego jej zdaniem mogą przydać się hejterzy i kto uratuje ludzkość [WYWIAD]

Mirosława Kuczkowska,

Kliknij, aby powiększyć
Na scenie Przemysław Staroń, prowadzący debatę o hejcie, oraz Anna Dymna, Matylda Kozakiewicz i Janina Bąk. Debata odbyła się z okazji wręczenia Annie Dymnej statuetki  dla Twórcy Dobrych Relacji, Influencer 2023 (27 maj 2023) UMW
Na scenie Przemysław Staroń, prowadzący debatę o hejcie, oraz Anna Dymna, Matylda Kozakiewicz i Janina Bąk. Debata odbyła się z okazji wręczenia Annie Dymnej statuetki dla Twórcy Dobrych Relacji, Influencer 2023 (27 maj 2023)

Anna Dymna odebrała w sobotę (27 maja) statuetkę dla Twórcy Dobrych Relacji, Influencer 2023. Wrocław już drugi raz przyznaje tę nagrodę osobie, która pozytywnie wpływa na otaczający świat. Choć aktorka przyznała na gali, że nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie influencerką, wypełnia definicję podaną przez fundatorów statuetki. O dobrym i złym wpływie miejsc, zwierząt i ludzi opowiada Anna Dymna.

Reklama

Mirka Kuczkowska: Wrocław to szczególne miasto w Pani życiu, tutaj powstało wiele filmów z Pani udziałem. Często Pani do nas przyjeżdża?

Anna Dymna: – Teraz już nie tak często, ale raz w roku udaje mi się przyjechać. Mam do Wrocławia sentyment, bo to było pierwsze duże miasto, do którego sama przyjechałam. Czułam się wtedy taka dorosła. Tutaj, w Wytwórni Filmów Fabularnych, powstawały też moje pierwsze filmy… A teraz niczego nie poznaję, tak się wszystko zmieniło!

Ma Pani jakieś szczególne miejsca we Wrocławiu?

– Mam wiele dobrych wspomnień, ale najbardziej jednak kochałam ZOO. Gdy podczas kręcenia zdjęć wołali do mnie, żebym szła na przerwę, to ja myk i już byłam w ZOO. A później, gdy mnie nie mogli znaleźć na planie, śmiali się, że pewnie jestem przy hipopotamie.

Przy hipopotamie? Chodziła Pani do ZOO tylko do niego?

– Zobaczyć hipopotama było moim wielkim marzeniem już w dzieciństwie. Gdy miałam cztery lata, dostałam album ze zwierzętami, i tam pierwszy raz zobaczyłam to zwierzę. A później w Afryce widziałam go na wolności. Spełniłam swoje marzenie. Trzeba mieć marzenia i je spełniać, bo człowiek jest wtedy szczęśliwy.

Znajdzie Pani czas, aby przy okazji tej wizyty zobaczyć hipopotama?

– Dziś albo jutro, ale na pewno pójdę do ZOO. Wczoraj oglądałam pokaz Fontanny Multimedialnej przy Hali Stulecia, więc byłam blisko. Wolałabym mieć oczywiście więcej czasu, ale i tak bardzo się cieszę, że tu jestem. Choć przyznam, że trochę się bałam, bo influencerzy to młodzi ludzie, a tu nagle ja: łącznik pokoleniowy. Muszę być odważna, nie mam wyjścia.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: <p>Anna Dymna (ubrana w czerwoną bluskę) przygląda się hipopotamom z wrocławskiego ZOO</p> UMW
Anna Dymna (ubrana w czerwoną bluskę) przygląda się hipopotamom z wrocławskiego ZOO

Ktoś powinien łączyć pokolenia, żeby życie miało sens.

– Robię, co mogę. Ale już tak całkiem poważnie, byłoby to trudniejsze, gdyby nie moi studenci. Dzięki nim wiem, jak zmienia się świat i co ich boli.

A co ich boli? Jest różnica między młodymi w latach ‘60., a dzisiejszymi dwudziestolatkami?

– My byliśmy bardziej odważni i radośni. Spokojniejsi – mimo że były to straszne czasy, bo ja zaczęłam studiować w ’68 roku. Może dlatego, że rozmawialiśmy, patrząc sobie w oczy, to byliśmy bardziej szczerzy i nie baliśmy się ludzi jak dzisiejsza młodzież. Oni są bardziej zawstydzeni i nieufni. My byliśmy bardziej ufni, a może durni… nie wiem.

Jakie jeszcze widzi Pani różnice?

– Dzisiejsi studenci nie tylko nie ufają innym, oni też nie ufają sobie, nie wierzą, że są fantastyczni. Często muszę do nich mówić: „Jesteś cudem!”. A jednocześnie ciągle rywalizują ze sobą.

Są mniej odporni?

– Tak, a to wszystko potęguje jeszcze atmosfera, jaka obecnie panuje: wojny, katastrofy ekologiczne, walki polityczne, to potworne międzyludzkie napięcie. I nikt nie chce odpuścić. To okrutnie wpływa na młodych.

Za Pani czasów studenckich było inaczej?

– Była komuna, to prawda, ale ja miałam fajnych rodziców, autorytety, wiedziałam, kogo mam słuchać. Robiliśmy swoje, ale najważniejsze – kochaliśmy życie. Cieszyliśmy się wszystkim, czym można było się cieszyć. A dziś… Młodzi mogą mieć wszystko, ale nic ich tak naprawdę nie cieszy. Ten pęd osłabia młodych, są zmęczeni. Ostatnio jednak studentka mi powiedziała: pani profesor, my to jesteśmy jak takie płatki śniegu.

Mam wrażenie, że tego nie widać na pierwsze rzut oka.

– Jedni zagubienie maskują agresją, inni wygłupami, a przecież gdy się ich pozna, widać, jak fantastyczni są to ludzie. I to chyba jedyna rzecz, która się nie zmienia: młodzi ludzie zawsze są fajni, tylko czasem potrzebują przewodnika.

Czuje się Pani takim przewodnikiem dla swoich studentów?

– To jest powód, dla którego jeszcze uczę. Ciągle mam nadzieję, że mogę się im jeszcze na coś przydać. Ja już nie poskaczę z nimi tak jak kiedyś, ale myślę, że mogę im przekazać coś, co ich wzmocni.

Co ma Pani na myśli? Co Pani im przekazuje?

– Wszystko. Wszystko, co mam: energię, miłość do zawodu. Ktoś mi co prawda raz powiedział: uważaj z tą miłością, bo kiedyś może ich ona bardzo zranić; rzeczywistość jest okrutna. Dlatego mówię swoim studentom: słuchajcie, macie cudowny zawód, który wymaga jednak potwornego poświęcenia i okropnego wysiłku. Jeśli jednak będziecie czerpali radość z tego, co robicie, nikt wam tego nie odbierze. Może będziecie płakać, drzazgi wyciągać z ciała, nieważne, musicie czerpać z tego radość. Gdy się kocha to, co się robi, człowiek jest szczęśliwy i nic go nie zniszczy. Tego ich uczę. Ale oczywiście nie używam tak wielkich słów, bo by się przestraszyli.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: <p>Anna Dymna podczas spotkania z wielbicielami&nbsp;</p> UMW
Anna Dymna podczas spotkania z wielbicielami 

Podejście do aktorstwa też jest dziś inne niż za Pani studenckich czasów?

– Dla mnie aktorstwo było doświadczaniem świata, który jest lepszy niż ten wokół. Dziś świat ma tak wiele różnych atrakcji, tyle świateł, że młodzi nie wiedzą, za czym mają podążać. Rozmawiając z nimi na te tematy, przekazuję im jednak tylko to, czego sama nauczyłam się od moich mistrzów. I tak powinno być. W naszym zawodzie bardzo ważne jest przekazywanie doświadczeń. I działa to w obie strony, bo ja dzięki moim studentom uczę się rozumieć obecny świat.

To, czego Pani uczy młodych aktorów, i działania, za które otrzymała Pani nagrodę dla Twórcy Dobrych Relacji, to jedna strona medalu. Drugą stroną jest życie: słowna agresja, hejt w Internecie, kłamstwa. Pani również tego doświadcza. Jak sobie Pani z tym radzi?

– Staram się nie czytać komentarzy w Internecie. Żal mi ludzi, którzy je piszą, że ich silna energia jest tak źle ukierunkowana! A przecież tak bardzo przydaliby się nam do robienia dobrych rzeczy. Moja mama zawsze mówiła: wszyscy są dobrzy, tylko niektórzy o tym nie wiedzą. Mnie mogą hejtować, ale boli mnie, gdy to dotyczy mojej Fundacji „Mimo Wszystko”. Bardzo trudno robić coś dobrego w świecie, w którym raz dobro jest dobre, a potem to samo dobro nagle staje się złe; z kolei to, co było złem, nagle jest dobre – można zwariować! A ludzie cierpią. Teksty w brukowcach czy komentarze w Internecie nie są o mnie, oni wymyślają życie, ale to nie jest moje życie.

Jakoś musi sobie Pani jednak radzić.

– Gdy jestem już bardzo zapętlona, to siadam i obserwuję świat dookoła. Wystarczą mi trzy minuty, by się uspokoić. Głaszczę też koty. Sądzę, że każdy powinien mieć swoich terapeutów, ja mam terapeutów mruczących. Najlepszą jednak metodą jest ciągłe pamiętanie o tym, że świat jest piękny. Podopieczni mojej fundacji nieustannie mi o tym przypominają, bo przez swoje ograniczenia intelektualne pojmują świat sercem, a nie rozumem. Przez to przebywanie w ich towarzystwie uświadamia mi, jak czasami źle żyjemy, jak zapominamy o rzeczach najważniejszych, a przejmujemy się głupotami. Jeszcze nie rozumiem dlaczego ani jak, ale patrząc na rozwój sztucznej inteligencji, czuję, że osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi są po to, aby swoim sercem ocalić ludzkość.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl