wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

21°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 16:30

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Bastion Sakwowy to pomnik braterskiej miłości
Kliknij, aby powiększyć
Na pierwszym planie doskonale widoczne filary otaczające atrium, do którego można było zajrzeć od góry poprzez zabezpieczająca balustrady Pocztówka: zbiory Muzeum Miejskiego Wrocławia
Na pierwszym planie doskonale widoczne filary otaczające atrium, do którego można było zajrzeć od góry poprzez zabezpieczająca balustrady

Wzgórze Liebicha, Wzgórze Partyzantów, Bastion Sakwowy, Brama Sakwowa, a nawet Wzgórze Miłości. Tymi nazwami w ciągu wieków określano miejsce, któremu dziś baczniej się przyjrzymy. Zmieniające się w ciągu wieków określenia świadczą o tym, jak wielu zmian doświadczyło ono w swojej historii. Ale zacznijmy od początku...

Reklama

W sobotę 23 marca Bastion Sakwowy można zwiedzać z przewodnikiem. Szczegóły poniżej. 

W średniowieczu stała tu sobie Brama Sakwowa zamykająca ulicę Sakwową. Stanowiła element fortyfikacji miejskich. Skąd jednak taka nazwa? Bo większość opracowań tego nie wyjaśnia. O co chodzi? Czy był to typ fortyfikacji? Czy kształt bramy?

Otóż nie! Nazwa pochodzi od cechu wytwórców sakiewek, którzy działali w pobliżu tego miejsca. Zapewne mieli obowiązek bronić tej części miejskich murów, jak nakazywały średniowieczne prawa miejskie.

Bastion Sakwowy

Czasy się zmieniały. Nieubłagany postęp zawitał także na bitewne pola. Podczas oblężeń zaczęto używać armat. Trzeba było zatem dostosować miejskie fortyfikacje do nowinek w uzbrojeniu. W roku 1571 Hans Schneider von Lindau wybitny fortyfikator, który unowocześniał mury obronne Gdańska i Elbląga, został podkupiony przez cwanych wrocławian i to on zmodyfikował to miejsce, zmieniając je w Bastion Sakwowy.

W podziemiach powstały kazamaty, w których gromadzono zapasy broni i żywności. Usytuowano tam także „przytulne” cele dla niesfornych wojaków lub jeńców. Powyżej wzniesiono nadszańce i działobitnie. Z końcem wieku dodano jeszcze płaszcz ziemny i kontr-gardę, dzięki czemu bastion zaczął w sposób zdecydowany górować nad otoczeniem, ułatwiając obserwację i ostrzał przedpola.

Wzgórze Liebicha

Mimo tak znakomitych fortyfikacji w roku 1807 wojska francuskie zdobyły Wrocław. Dowódca Francuzów, Hieronim Bonaparte (tak, tak – rodzony brat Napoleona) w odwecie za stawiany przez wrocławian opór, kazał rozebrać mury miejskie. W ten sposób bastion stracił znaczenie militarne i pod nazwą Wzgórze Sakwowe stał się częścią miejskiej promenady.

I tu wkraczają na scenę bracia Gustaw i Adolf Liebichowie. Chłopaki, które miały forsy jak lodu! Bracia zbudowali na Klecinie jedną z trzech pierwszych cukrowni we Wrocławiu, potem zainwestowali w budowę kolei żelaznej. Wszystko z ogromnym zyskiem! A że byli też mecenasami sztuki, więc gdy w roku 1849 we Wrocławiu postanowiono zagospodarować miejsca pozostałe po rozebranych murach, bracia Liebichowie postanowili włączyć się w te prace w roli fundatorów.

W tym czasie niespodziewanie zmarł Gustaw. Adolf zapragnął upamiętnić brata, wznosząc prawdziwie imponujący, a jednocześnie wyjątkowo oryginalny monument i ofiarować go mieszkańcom Wrocławia. Tak powstało Wzgórze Liebicha, zaprojektowane przez Karola Schmidta.

Pamiętajmy, że w pobliżu powstały opera, teatry, wykwintne restauracje, kawiarnie i pałace. Zatem nowy element miejskiej promenady znakomicie wpisywał się w program kulturalno-rozrywkowy tej części Wrocławia.

Inwestycja została ukończona w roku 1867. Na najniższej kondygnacji w zbocze wzgórza wkomponowano atrium, czyli otwartą od góry  przestrzeń otoczoną arkadami. W jej wnętrzu, jak to często bywało w atriach z czasów rzymskich, zainstalowano fontannę. Bowiem koncepcja całości nawiązywała do wzorów antycznych oraz renesansowo-klasycystycznych i wrocławianie spacerując wokół niezadaszonego dziedzińca mogli czuć się, jak na wycieczce do starożytnego Rzymu.

Po jakimś czasie względy komercyjne jednak zwyciężyły i atrium zostało pokryte szklanym stropem stając się sklepem. Niestety przejrzysty sufit przeciekał i w końcu całość została pokryta stropem nie przepuszczającym deszczówki. W ten sposób powstał jeszcze jeden taras widokowy.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: <p><span class="Bold"><span style="font-size: 20pt; line-height: 107%; font-family: 'Times New Roman', serif;">Na starej litografii widać, że wzg&oacute;rze przyciągało tłumy spacerowicz&oacute;w.&nbsp;&nbsp;</span></span></p> Zbiory Muzeum Architektury we Wrocławiu
Na starej litografii widać, że wzgórze przyciągało tłumy spacerowiczów.  

Na kolejnej kondygnacji wzniesiono arkadowe półkole, stanowiące tło dla drugiej fontanny. Po obu stronach zamykały tak zwane seriliana. To architektoniczne elementy nawiązujące do wyglądu łuku tryumfalnego, żywcem przeniesione z architektury włoskiego renesansu. Dzięki  temu miejsce to jeszcze bardziej przypominało włoskie ogrody.

Na szczyt wzniesienia można było wejść po usytuowanych na osi kompozycji stopniach. Taka wrocławska wersja hiszpańskich schodów. Stamtąd ponad balustradami, wieńczącymi arkady, rozciągał się widok na fosę i usytuowane wśród zieleni piękne gmachy.

Wzgórze wieńczył piękny trzypiętrowy belweder, z gloriettą, czyli kolumnową nadbudówką, zamkniętą kopułą. Na hełmie kopuły umieszczono replikę rzeźby Christiana Raucha. To kopia Victorii znajdującej się na szczycie  Kolumny Waterloo w Berlinie.

Obiekt, który wrocławianom ofiarował Adolf Liebich miał wartość ponad 70 tysięcy talarów. Aby zrozumieć, że był to dar prawdziwie królewski, musimy sobie uwiadomić, że budżet miasta w tym czasie wynosił 30 tysięcy talarów. No, ale chodziło o upamiętnienie ukochanego brata.

W XIX wieku było to jedno z najchętniej odwiedzanych miejsc rekreacji. Znajdowała się tu pijalnia wód. Potem do oferty dołączono, mimo sporych protestów, piwo. Na tarasie belwederu można było sączyć pyszną kawę, a nawet skonsumować obiad.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Bastion Sakwowy z lotu ptaka - zdjęcie współczesne Janusz Krzeszowski
Bastion Sakwowy z lotu ptaka - zdjęcie współczesne

Koncerty plenerowe, kontakt z zielenią, pokazy sztucznych ogni, zimą jazda na łyżwach po zamarzniętej fosie to kolejne z atrakcji, które oferowało Wzgórze Liebicha. Nic dziwnego, że szczególnie chętnie fotografowano je, wizerunki umieszczano na widokówkach, opiewano nawet w wierszach. Wzgórze stało się jedną z wizytówek miasta.

Eksplozja na Wzgórzu Liebicha

Stan taki trwał nawet w czasie II wojny światowej, aż do roku 1942, gdy kazamaty pod wzgórzem przekształcono w schrony przeciwlotnicze. Po ogłoszeniu miasta twierdzą w roku 1944 w podziemiach zlokalizowano sztab obrony „Festung Breslau”. Wtedy dowództwo twierdzy kazało wysadzić belweder.

Stanowił znakomity punkt orientacyjny dla sowieckiej artylerii. Wkrótce zresztą sztab przeniesiono w bezpieczniejsze miejsce – do piwnic klasztoru augustianów, obecnej Biblioteki na Piasku. Pobyt sztabu obrony Festung Breslau w podziemiach Wzgórza Liebicha sprawił, że po wojnie opowiadano legendy o ukrytym w kazamatach skarbie. Wskazywano to miejsce także jako obiekt kryjący w głębokich lochach słynną Bursztynową Komnatę. Dopowiem, że w naszym mieście są jeszcze co najmniej trzy „absolutnie pewne miejsca” ukrycia legendarnego skarbu z bursztynu.

Pamiątka niemieckiego kolonializmu

Mówiąc o Wzgórzu Liebicha należałoby jeszcze wspomnieć o zagłębionych w ziemi bunkrach i budynku obserwatorium. I wreszcie o portalu tamtejszych kazamatów, który trafił do obecnego gmachu Akademii Ekonomicznej. Krótko mówiąc trzeba będzie jeszcze wrócić na Wzgórze w kolejnej wrocławskiej opowieści.

Jednego elementu nie można jednak pominąć. Tym rodzynkiem jest Pomnik Kolonialny, usytuowany niegdyś na południowo-zachodnim zboczu wzniesienia. Był to wykuty w granicie lew, poświęcony pamięci dzielnych Niemców, którzy oddali życie walcząc o kolonie.

Pomnik otaczały monumentalne, kamienne schody spływające majestatycznymi półkolami w dół zbocza. Wykute w granicie napisy nie postawiały wątpliwości co do odwiecznych niemieckich imperialnych tęsknot: „Pamiętajcie o naszych koloniach!” i „Niemiecka ziemia w obcych rękach”. Chodziło o ziemie w Afryce, Chinach i na wyspach Oceanii.

Monument wzniesiono w roku 1932 według projektu Waltera Hierse i Maximiliana Schmergalskiego. Został on zburzony w roku 1945. Tym razem napis został zrozumiany właściwie przez władze powojennego Wrocławia.

Wzgórze Miłości i Partyzantów

Początkowo po wojnie obiekt nosił nazwę Wzgórza Miłości. Ktoś błędnie odczytał nazwisko Liebich jako „Liebe”, czyli miłość. Potem nadano mu nazwę Wzgórza Partyzantów – równie absurdalną. Mimo że obiekt był w kiepskiej kondycji, organizowano tu imprezy rocznicowe i potańcówki.

Za beztroskę i zaniedbania władz zapłacili uczestnicy Żakinady w roku 1967. 10 maja, podczas święta studentów, doszło do tragicznego wypadku, wręcz katastrofy budowlanej. Napierający na barierkę tłum sprawił, że balustrada na półkolistym tarasie (nieremontowana i zapewne nadwątlona przez wspomniane eksplozje) runęła na znajdujących się poniżej ludzi.

Zginęła jedna osoba, kilka zostało rannych. W latach 70. rozpoczęto prace remontowe, a w latach 90. powstał cieszący się wątpliwą sławą klub Reduta. W roku 1996 doszło tam do słynnej akcji, podczas której zamaskowani policjanci zaatakowali bywalców dyskoteki. 

Wzgórze odzyskuje włoską elegancję

Dziś miasto postanowiło wrócić do koncepcji stworzonej przez Adolfa Liebicha i Karola Schmidta. Trwają prace budowlane i rekonstrukcyjne neorenesansowych tarasów, arkad, detali. Nad balustradami pojawiły się żeliwne latarnie, nawiązujące kształtem do tych, które niegdyś oświetlały wspaniałą architekturę Wzgórza.

Ściany stanowiące tło dla arkad odzyskują dawną kolorystykę, która może być zaskakująca dla tych, którzy już niebawem przyjdą podziwiać efekty renowacji. Konserwatorzy odkryli oryginalną barwę tynków. Zobaczymy tam błękity i czerwienie nawiązujące do barw fresków w Pompejach. We wnętrzu, które niegdyś stanowiło atrium, zatem pozbawione było stropu, ekipa instaluje dziś specjalne diody, które będą naśladowały nocny nieboskłon nad Wzgórzem.

W restauracjach, które rozpoczną tu działalność, skosztujemy specjałów kuchni polskiej. Na odkrytych i ustabilizowanych starych fundamentach zostanie w piaskowcowym kręgu zainstalowany imponujący wodotrysk. Otaczać go będą starannie dobrane przez specjalistów piękne rośliny.

Gmina wspierana przez Polski Ład wydała już blisko 30 milionów. Obecnie plany odbudowy tego nie obejmują, ale być może kiedyś na szczycie wzgórza ponownie wyrośnie piękny belweder, zwieńczony gloriettą (czyli nadbudówką z kolumnami pokrytymi kopułą). Z „weneckich” tarasów znów będzie można podziwiać nasze piękne miasto....

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl