18-letni Szymon był uczniem X Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu. Mieszkał z rodzicami i starszym bratem Mateuszem. Grał na pianinie, interesował się Formułą I, lubił zwierzęta i jazdę na rowerze. Ze zdjęć patrzy pogodny szatyn z gęstą czupryną.
Naczyniak – skrytobójca
Tamtej listopadowej soboty Mateusz nie mógł dobudzić młodszego brata. Wezwał pogotowie i Szymon trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego. Badanie wykazało, że w głowie chłopaka pękł naczyniak, czego skutkiem był rozległy obrzęk mózgu. Starania o uratowanie nastolatka trwały półtora tygodnia, lecz doszło do śmierci mózgu. Tragedii nie można było uniknąć, na ogół naczyniaki nie powodują żadnych objawów.
– Chciałabym podziękować lekarzom, którzy za wszelką cenę próbowali ratować Szymka oraz pielęgniarkom i pielęgniarzom, którzy 24 godziny na dobę opiekowali się moim synem. Spędziłam w szpitalu wiele godzin i widziałam na własne oczy, jak bardzo chcieli mu pomóc – mówiła pani Agnieszka dziennikarzowi serwisu Transplantologia.info. – Widziałam wzruszenie na ich twarzach, kiedy mówili jak bardzo im przykro, że nie są w stanie nic więcej zrobić.
Ważne rozmowy o sprawach ostatecznych
Rodzina chłopaka była przygotowana na rozmowę z Mateuszem Rakowskim, koordynatorem transplantacyjnym z wrocławskiego szpitala.
Szymon żyje w innych osobach
Narządy pobrane od Szymona uratowały życie sześciu osób. Pobrano także rogówki, skórę, kości oraz ścięgna.
Bliscy chłopaka zaangażowali się w promocję wiedzy o transplantologii. Mama Szymona wraz z Mateuszem Rakowskim z USK spotkali się z jego klasą, rozmawiali o przeszczepieniu.
Pani Agnieszka: - Warto to robić, zwiększać świadomość ludzi. Jest nam bardzo ciężko, ale świadomość, że “część” Szymona nadal żyje w innych osobach dodaje otuchy.
Źródło: materiały prasowe