Goście powtórzyli prawie w stu procentach skład, jakim niedawno ograli przy Łazienkowskiej Legię (z jedną różnicą - zamiast pauzującego za kartki Barry'ego Douglasa wystąpił Marcin Kamiński), jednak nie potrafili sobie poradzić z wrocławianami, którzy zagrali z ogromną determinacją i poświęceniem. A przy tym inaczej, niż przyzwyczajali w czasach, kiedy jeszcze byli dość silni kadrowo i mieli swój styl.- Doszedłem do wniosku, że w naszej obecnej sytuacji trzeba trochę odejść od chęci zdominowania przeciwnika. Nie chcę tego na dłuższą metę, ale przychodzi czas, żeby grać bardziej ekonomiczną piłkę - mówił przed meczem szkoleniowiec Ślązaków Tadeusz Pawłowski. Styl gry jego drużyny nieco przypominał wrocławskie "orestowanie" sprzed kilku lat, ale przynajmniej w miarę działało.Gospodarze długo prowadzili po bramce Flavio Paixao, który ostatnio prezentował się tak źle, że trenerzy sami sugerowali mu odpoczynek i pokazywali mu na wideo, ile błędów robi z powodu kiepskiej dyspozycji fizycznej. Portugalczyk jednak stanowczo zaprotestował przeciwko narzucaniu mu lżejszych treningów i wyszedł na mistrzów Polski wyszedł od pierwszej minuty. Znowu zbytnio nie błyszczał, ale kiedy była już szansa, zrobił co do niego należy. Świetnie wykorzystał doskonałą centrę Dudu i na raty pokonał golkipera poznaniaków.Goście mieli dużo więcej z gry, lecz nie przekładało się to na mrowie sytuacji. Wyrównał dopiero Gajos po doskonałej asyście Kaspera Hamalainena. Przyjezdni mieli apetyt na pełną pulę i do końca atakowali, jednak tym razem Śląsk był dużo uważniejszy i bardziej skoncentrowany, niż w wielu poprzednich spotkaniach.
Śląsk Wrocław - Lech Poznań 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Paixao (23), 1:1 Gajos (60). Żółte kartki: Pawelec - Hamamalinen.
Śląsk: Pawełek - Zieliński, Celeban, Pawelec, Dudu - Kokoszka, Hołota - Paixao (90 Ostrowski), Grajciar (70 Bartkowiak), Gecov - Kiełb (76 Biliński).Lech: Burić - Ceesay, Kamiński, Arajuuri, Kadar - Tetteh, Linetty (89 Thomalla) - Loverencsics (66 Formella), Gajos (81 Trałka), Pawłowski - Hamalainen. Sędziował: Marcin Borski (Warszawa). Widzów: 8489.