Barbara Borzymowska, psycholog ludzki i zwierzęcy, Centrum Przyjaznych Relacji Ludzie-Zwierzęta Departament Zrównoważonego Rozwoju:
– Czy lubicie się Państwo bawić kosztem czyjegoś cierpienia? Czy odpowiada Państwu rozrywka, w wyniku której ktoś traci życie?
Znaczna większość normalnych ludzi z oburzeniem odpowie „ależ skąd”. I znaczna większość normalnych ludzi skłamie.
Huk i błysk fajerwerków, takich pięknych, takich cieszących nasze oczy. Przerażony pies wciska się w najdalszy kąt, wpełza pod szafę, pod wannę. Nie wychodzi przez długie godziny. Nie da się go namówić ani łagodnym przywoływaniem, ani nawet propozycją poczęstowania najwspanialej pachnącą kiełbasą.
Albo tak:
Huk i błysk fajerwerków. Pies w panice wyrywa się prowadzącemu go właścicielowi, gna przed siebie, byle dalej, byle szybciej uciec od tego, co śmiertelnie go przeraża. Nie zauważa, że z boku nadjeżdża coś, co powinno go przerażać o wiele bardziej. Uderzenie, ból, skowyt. Ciemność. Koniec.
Albo tak:
Pies pędzi przed siebie jak najdalej. Długo, żeby wreszcie przestać słyszeć dobiegający z tyłu huk. W końcu skrajnie zmęczony zatrzymuje się, ale nie wie, gdzie jest. Nie wie, gdzie jest jego dom, jego legowisko, jego miska. Błąka się przez wiele dni, przeganiany. Koniec do wyboru: może złapie go ktoś litościwy i odwiezie do schroniska, może pies skona z głodu i wyczerpania.
Albo tak: paniczny strach powoduje, że kocie serce staje. Kot nie żyje.
Albo tak: śmiertelnie przerażone ptaki próbując uciec rozbijają się o szyby.
Czy lubicie się Państwo bawić kosztem czyjegoś cierpienia?
Nie?
Czyżby?