wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

19°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 21:40

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. Wrocławskie Kluby Sportowe
  4. Śląsk Wrocław Koszykarski
  5. Rozmowa z nowym trenerem koszykarzy Śląska
Kliknij, aby powiększyć
Miodrag Rajković w garniturze podczas debiutu w Hali Stulecia z Anwilem fot. Oleksandr Poliakovsky
Miodrag Rajković w garniturze podczas debiutu w Hali Stulecia z Anwilem

Miodrag Rajković (Serbia) ostatnich kilka lat spędził w Japonii i na Węgrzech. Po powrocie do Polski przegrał w debiucie z Anwilem, później wygrał ze Stalą. Rozmawiamy z nim przed trzecim z rzędu domowym meczem – z Legią Warszawa 9 kwietnia w Hali Stulecia.

Reklama

Jak było w Japonii?

Trzeba zacząć od tego, że gdziekolwiek pracuję, jestem szczęśliwy, bo lubię swoją pracę i jestem oddany koszykówce. Japonia to całkowicie inna sytuacja, kultura, odmienny styl życia et cetera. Jestem bardzo zadowolony, że miałem taką okazję. Moja córka tam dorastała, co jest dla mnie powodem do radości.

Urodziła się tam?

Nie. Kiedy przeprowadziliśmy się do Japonii, miała dwa lata. Teraz ma osiem.

Jak wygląda japoński basket w porównaniu do polskiego?

Kilka lat temu zaakceptowali zasady koszykówki FIBA. Byli otwarci na nowości. Niekiedy wprowadzali je powoli, ale konsekwentnie trzymali się planu. Grali coraz lepiej, każdego roku inwestowali większe pieniądze. Przyciągnęli bardzo dużą liczbę agentów, przyjmowali coraz lepszych zawodników i wielu dobrych trenerów. To odmieniło twarz japońskiej koszykówki. Miałem szczęście, że byłem jednym z nich. Teraz poziom jest wysoki, są potężne pieniądze i chęć dalszego rozwoju. W ciągu ostatnich pięciu lat Japonia stała się trzecim najlepszym miejscem do grania, po NBA i Eurolidze.

Trudno było podjąć decyzję o przeprowadzce z Węgier do Polski?

Nie, bo powrót do Polski był moim celem. Tu teraz chcę rozwijać swoją karierę trenerską w jak najlepszy sposób.

Przyszedł pan jako trzeci trener w tym sezonie. Co pan zastał, jakie było pierwsze wrażenie?

Fakt, że jestem trzecim oznacza, że coś było nie tak. Dla mnie to bardzo późno. W takim momencie tak naprawdę nie można zmienić niczego w systemie gry, nie można od nowa zbudować drużyny. Ona cierpi z powodu kontuzji, nie była zadowolona ze stylu. Rozumiem te problemy i staram się je naprawiać, na ile mogę. Mimo wszystko to jest najlepsza drużyna, jaką miałem.

Jaki ma trener na nią plan, skoro możliwości są mocno ograniczone na tym etapie rozgrywek?

Przede wszystkim odświeżyć fizycznie i odbudować psychicznie. Postaram się, żeby poczuli, że ich lubię, szanuję i ufam im. Dodatkowo nauczyć, jak ze mną pracować.

Nie uważa pan, że w tym składzie personalnym zespół gra poniżej oczekiwań? Kilka razy można było odnieść wrażenie, że mają możliwości na wyższe miejsce w tabeli.

Nie mam takiej opinii. Czasami wyglądają bardzo dobrze, a czasami źle. Przez większą część sezonu Śląsk był poniżej ósmego miejsca, co jest wymowne. Pamiętajmy, że duży wpływ na to mają kontuzje. Do tego zmiany trenerów, dochodzili zawodnicy z różnymi umiejętnościami, nastawieniem, zwyczajami. Z tych powodów mieli duże trudności, aby w ciągu sezonu stać się prawdziwą drużyną. Znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji i są zagubieni. Nie możemy więc mówić, że powinni być wyżej w tabeli, mimo tego, że niektórzy mają prawo tak sądzić na przykład z uwagi na kilka świetnych meczów w Eurocupie.

Pierwsze dwa mecze to dwie dogrywki. Ze Stalą pięć osób grało więcej niż 34 minuty. To sporo jak na intensywną walkę o play-offy. Są w dobrej kondycji?

Nie są, dlatego niektórzy dostają ode mnie dodatkowe chwile na odpoczynek i regenerację, co powinno przynieść korzyści drużynie w końcówce sezonu. Nasza ławka jest krótka, a mecze równe, dlatego podstawowi zwodnicy spędzają dużo czasu na parkiecie. Mamy młodego Wiśniewskiego. Jest bystry i utalentowany, ale teraz nie mogłem dać mu więcej minut. Jeszcze jest za wcześnie. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie się poprawiał i grał coraz więcej. Teraz jego rola jest mała, ale znacząca. Praca z nim to jedno z wyzwań, które przede mną stoją. Teraz odpowiedzialność muszą wciąć tacy zawodnicy jak Klassen czy Gravett, którzy będą grali koło 30 minut.

W galerii – zdjęcia z dwóch pierwszych meczów Miodraga Rajkovicia w Hali Stulecia

Jak pan widzi rolę Hassaniego Gravetta?

Musi być gotowy do karcenia przeciwników swoim agresywnym usposobieniem w ataku. Bardzo szanuję go za to, że jest zawodnikiem, który potrafi grać po obu stronach boiska. Wychodzą z założenia, że ktoś, kto ciężko pracuje w obronie, ma prawo popełniać błędy w ataku. Mam nadzieję, że zawodnicy to zaakceptują. Od Gravetta oczekuję, że będzie lepszy w każdym meczu. Do tej pory pokazał mi, że jest gotowy słuchać moich pomysłów, co na ten moment dużo dla mnie znaczy.

Co z Kubą Niziołem, który nie grał ze Stalą?

Jest kontuzjowany. Nie czuł się na siłach, żeby grać, więc poprosił o przerwę. Kontuzja nie jest poważna, ale nie jest mała. Moje zadanie to pomóc mu wrócić do pełnej dyspozycji. Mam nadzieję, że niedługo będzie gotowy i świeży.

Podpisał trener kontrakt do końca tego sezonu, z możliwością przedłużenia o kolejny. Jak zapatruje się trener na przyszłość?

Na razie patrzę tylko w kierunku kolejnego meczu. To jest teraz moja przyszłość. Jeszcze nie jesteśmy pewni gry w play-offach. Mamy jedynie dobrą pozycję i sytuację w tabeli, awans w swoich rękach, ale nic nie jest przesądzone. Pamiętajmy, że nie mamy długiej ławki i jedna mała kontuzja może dużo zmienić.

Z trenerem Miodragiem Rajkoviciem rozmawiał Błażej Organisty.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl