wroclaw.pl strona główna Przedsiębiorcy i biznes we Wrocławiu Przedsiębiorczy Wrocław - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 13:31

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Przedsiębiorczy Wrocław
  3. Historie Sukcesów
  4. Gepetto z Wrocławia struga drewniane okulary
Mateusz Toporowicz i Agnieszka Prask Janusz Krzeszowski
Mateusz Toporowicz i Agnieszka Prask

Są niepowtarzalne, niezatapialne a ich zapach może zakręcić w głowie. Mogą być z sękiem lub gładkie i ładnie się starzeją – drewniane okulary Gepetto już zdobywają europejskich klientów. Wymyślili je wrocławianie: absolwent ASP i absolwentka AWF-u.

Reklama

Okularowych oprawek na runku są tysiące. Mateusz Toporowicz i Agnieszka Prask z Wrocławia wpadli na pomysł by okulary… wystrugać z drewna. Dziś mają klientów m.in. w Czechach, Słowacji i Austrii. Ostatnio zgłosił się klient z Libanu, który w swoim sklepie w Bejrucie chce sprzedawać okulary Gepetto. Planują w styczniu 2017 r. zaprezentować swoje wyroby na targach w Monachium, które obok Mediolanu i Paryża są największe w Europie – tam wyznacza się trendy i prezentuje się najnowsze kolekcje.

Niepowtarzalne i pachnące

Drewniane oprawki, chyba są ciężkie? – to jedno z pierwszych skojarzeń. Wystarczy wziąć je do ręki by się przekonać, że są lekkie jak piórko. Zalet jest więcej. Te z bambusa unoszą się na wodzie - są więc niezatapialne. Do tego niepowtarzalna struktura drewna, powoduje że nie ma dwóch identycznych par. Mogą być z sękiem lub gładkie i ładnie się starzeją, np. sandałowiec na początku jasny z czasem ciemnieje. I jeszcze coś. Zapach. – Pozostawione w samochodzie okulary z sandałowca mogą przyprawić o zawrót głowy – śmieje się Agnieszka.

Zaskoczenie było w pierwszym dniu

Był sierpień 2013 r. Przygotowali pierwszą partię drewnianych oprawek i wystartowali z ofertą w internecie i na facebooku. Zaczynali od marketingu drogą pantoflową, od znajomych z Wrocławia i rodziny. – Tego nie zapomnę. Po kilku godzinach od odpalenia strony, przyszło zgłoszenie z Warszawy. Ktoś zamówił dwie pary okularów, ale chciał je na drugi dzień, bo potrzebne były do sesji fotograficznej. Do dziś nie wiem jak znalazł naszą stronę – opowiada Agnieszka.

Była radość ale i niepokój. Kalkulowali koszty i liczyli materiały. Wyszło ok. 200 zł. Chcieli by okulary mogli kupić ich rówieśnicy czyli studenci, którzy na nadmiar gotówki narzekać nie mogą. Później przekonali się, że to za mało, bo nie dodali kosztów reklamy, rachunków za media, swojej pracy itp.

Dziś żyją z oprawek. Nie chcę mówić o zyskach, wolą o liczbie oprawek. W pierwszym roku sprzedali ok. 3 tys. sztuk. W tym roku, liczą na minimum 10 tys. Pieniądze inwestują w rozwój firmy. – Wciąż nie chcę zmienić psującego się 15-letniego Volvo – śmieje się Matusz.

On zapominalski, ona skrupulatna

Umówiłem się na spotkanie z Mateuszem. Przyszedł razem z Agnieszką. – Firma to nasze wspólne dzieło i wszystko robimy razem – powiedział, gdy zaczynaliśmy rozmowę. W pracy on zajmuje się wymyślaniem wzorów i projektowaniem oprawek. Jej działka to sprawy organizacyjne i marketingowe. On trochę roztrzepany i zapominalski, ona skrupulatna i analityczna. Doskonale się uzupełniają. Agnieszka doradza, inspiruje, czasami krytykuje. Na sobie sprawdza oprawki. – Wymyślamy kształt. Ja jestem zdania że to będzie fajne, ona mówi że statystycznie inny model będzie miał więcej odbiorców i… często ma rację – dodaje Matusz.

Oboje otwarci, często się śmieją. Mówią, że peszą się i rozmowa im się nie klei gdy udzielają wywiadów telewizyjnych. – To przez kamerę, ale pewnie to kwestia doświadczenia i wprawy? – dopytuje Matusz.

Uczą się biznesu

Prywatnie są parą i znają się od 5 lat. Urodzili się we Wrocławiu. Mateusz, rocznik 87, najpierw chodził do XV LO na Nowym Dworze, maturę zrobił w Liceum Akademickim przy Robotniczej. Wzornictwo przemysłowe na Akademii Sztuk Pięknych skończył w 2014 r. Agnieszka, rocznik 89, jest absolwentką VIII LO przy Zaporoskiej. W czerwcu 2014 r. obroniła dyplom z fizjoterapii na Akademii Wychowania Fizycznego. Są pokoleniem, które planową gospodarkę socjalistyczną zna z historii, ale podstaw ekonomii kapitalistycznej uczą się do dziś. Mówią, że wymyślić i zrobić oprawki to połowa sukcesu, sprzedać je i na tym zarobić to osobna historia.

 – Na ASP nie uczą podstaw biznesu. Absolwent, który chce pracować na własny rachunek musi sam poczytać o prawie, podatkach i nauczyć się liczyć, kalkulować i robić biznesplan – wylicza Mateusz.

Okulary z miłości do drewna

Kończąc studia zastanawiali się co dalej. Chcieli robić coś razem. Do głowy przychodziły różne pomysły – m.in. projektowanie wzorzystych getrów czy narzędzia do robienia z owoców kieliszków. – To, że robię okulary, to efekt… miłości do drewna. Siostra taty ma zakład stolarski. Jako dziecko często tam bywałem na wakacjach. Robiłem wędki, klocki. Praca w drewnie sprawia mi dużo przyjemności – opowiada Mateusz.

Zaczynali w niewielkim pokoju w mieszkaniu Agnieszki we Wrocławiu. Teraz wynajmują 60 metrowy lokal na południu miasta. Tam na drukarce 3D powstają prototypy oprawek. Są testowane i sprawdzane. Mierzą szerokość nosków, twarzy itp. Robią ankiety. Na przykład idąc na imprezę do znajomych zabierają kilkanaście sztuk i jak jest okazja to dają do przymierzenia. W ten sposób poprawiają i udoskonalają swoje projekty.

Okulary z beczki czyli, które drewno jest najlepsze

Ich drewniane okulary powstają w dwóch technologiach – warstwowej (wiele warstw forniru) i z litego drewna egzotycznego. W pierwszej technologii robią okulary korekcyjne, w drugiej przeciwsłoneczne. –Ważna jest grubość ramki w które montowane są szkła. Technologia warstwowa pozwala na zrobienie cieńszych oprawek. Z kolei okulary przeciwsłoneczne najczęściej są z litego drewna np. bambusa lub palisandru i mają minimum 4 mm grubości – tłumaczy Mateusz.

Stosują forniry z klonu srebrzystego i padoku. Robili okulary z buczyny lub starych beczek po winie, ale wolą drewno egzotyczne. – Gatunki egzotyczne mają lepszą charakterystykę. Mają wyżej korony drzew. Są w zasadzie bezsękowe i lepiej znoszą różne warunki atmosferyczne – tłumaczy Mateusz i dodaje, że drewno egzotyczne, przez pośredników, sprowadzają z różnych stron świata. Byli w Chinach, by na własne oczy zobaczyć jak i gdzie rośnie bambus, z którego później robią oprawki.

Na razie nie myślą o zakładzie

Matusz nie obraża się jak ktoś mówi, że struga okulary. Teraz gdy interes się rozrósł nie ma na to czasu. Produkcję zlecają, sprawdzonym już firmom wyposażonym w maszyny do obróbki drewna. Na razie nie myślą o swoim zakładzie z linią produkcyjną. Na tym etapie byłoby to nieopłacalne. Współpracują z optykiem i projektantką. Mają asystentkę, handlowca i serwisanta. – Produkcja jest partiami. Np. wymyślamy pięć nowych wzorów. Robimy prototyp i zlecamy wykonanie kilkudziesięciu sztuk na próbę. Gdy się sprzedadzą, robimy kolejne – opowiada Mateusz.

Drewno na oprawki w trakcie produkcji jest specjalnie obrabiane. Pozbawiane jest wody by się później nie odkształcać, następnie jest olejowane lub woskowane. Drewniane oprawki trakcie eksploatacji w zasadzie nie wymagają konserwacji. Gwarancja jest dożywotnia.

Jak Gepetto trafił na okulary…

Zaczynali od innej nazwy. Na początku był Woody, od półtora roku jest Gepetto. Nazwa i znak graficzny są zastrzeżone w Europie. – A Gepetto to ojciec Pinokia, a więc skojarzenie z drewnem jest proste – tłumaczy Agnieszka.

Znani producenci okularów dodają nazwę miasta, z którego się wywodzi dana marka np. Etnia Barcelona, IC Berlin. Gepetto na Wrocław na razie się nie zdecydował, ale w przyszłości może się to zmienić.

Kto nosi Gepetto – czyli moda na okulary

Polacy przywiązują wagę do oprawek? – Coraz bardziej – podkreśla Agnieszka. Na zachodzie to element garderoby. Nikogo nie dziwi kilka par, które dobierane są do ubrania, butów lub torebki. Ludzie bawią się kształtami i kolorami. U nas wciąż jeszcze dominuje jedna para i to na lata (statystycznie Polak zmienia oprawki raz na 7 lat), ale to się zmienia.

Śmieją się, że rodzina i znajomi chodzą tylko w ich oprawkach. Pierwsze kupili, kolejne dostają w prezentach. Wśród ich klientów są znani politycy, aktorzy, muzycy i dziennikarze. Mówią, że w zasadzie każdy wywiad z nimi zaczyna się pytaniem, o celebrytów w ich okularach i w trochę już ich to nudzi. – To są okulary dla każdego – podkreśla Mateusz i dodaje, że np. palisander może być dla miłośników muzyki bo z tego drewna robi się np. gitary.

Oprawki dobiera się do twarzy. U nich klient wybiera model na stronie internetowej. – Jak kogoś poznajemy, zwracamy uwagę na twarz, spojrzenie, uśmiech. Okulary mogą wiele powiedzieć o ich właścicielu. Dobry optyk zanim zaproponuje oprawki powinien trochę porozmawiać z klientem i poznać jego potrzeby. Gepetto są dla tych, którzy mają w sobie jakiś błysk, są aktywne, ciekawe świata i otwarte. Wiek nie gra roli, od nastolatków do seniorów po 70. – mówi Mateusz i dodaje, że często klienci przysyłają im swoje zdjęcia i proszą o konkretny model. – Najlepsza jest wizyta w zakładzie optycznym. Szczególnie jest to ważne w przypadku okularów korekcyjnych.

Obecnie we Wrocławiu współpracują z trzema salonami optycznymi a w Polsce jest ich ok. 120. Okulary przeciwsłoneczne rozprowadzają przez sklepy odzieżowe.

Sukces… dopiero przed nimi

O planach mówią niechętnie. Konkurencja nie śpi, mówią wymijająco. Już się o tym przekonali. – Na pewno z drewnem się nie rozstaniemy – śmieje się Agnieszka. Nie uważają się za ludzi, którzy odnieśli sukces w biznesie. Wolą mówić, że odnieśli sukces bo robią to co lubią. Gdzie będą za 10 lat? Chcą być najbardziej rozpoznawalną firmą, oferującą akcesoria drewniane. Najpierw w Europie a później na świecie.

Jarek Ratajczak

fot. Janusz Krzeszowski

Galeria

Kliknij na zdjęcie aby powiększyć

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl