wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 17:42

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Przydatne informacje
  4. Wrocławianie z pasją
  5. Paweł Wilk z Wrocławia chce podróżować... pożytecznie

To, by zaangażować się w projekty charytatywne, „zawsze chodziło mu po głowie” i czasem w różnych się udzielał. Jednak „brakowało mu pewności siebie”, by wziąć sprawy we własne ręce. To jednak się zmieniło. Paweł Wilk, pasjonat podróży, nie chce ograniczać się do atrakcji turystycznych, lecz połączyć podróż z czymś pożytecznym. Organizuje pomoc dla dzieci z Meksyku.  

Reklama

Dobry pomysł Pawła Wilka i współpracujących z nim osób ma szansę się ziścić. Do szczęśliwego finału potrzebne są – jak zwykle w takich razach – pieniądze. Na co konkretnie i w jakiej formie? My już wiemy, ale przed ujawnieniem wszystkiego, warto przedstawić bohatera tej akcji.

Paweł ze Starego Miasta, co pracy się nie boi

We Wrocławiu się urodził, wychował i ukończył studia (ma licencjat z europeistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, zaliczył także praktykę zarządzania projektami unijnymi na Uniwersytecie Ekonomicznym w trybie podyplomowym). Mimo młodego wieku ma już całkiem bogate, i zaskakująco różnorodne, zawodowe doświadczenie – był m.in. kontrolerem jakości w zakładzie montażowym (motoryzacja) i agentem obsługi pasażerskiej na wrocławskim lotnisku. Obecnie zaś pracuje w norweskim Trondheim w firmie, która roztacza opiekę nad osobami niepełnosprawnymi. Jeśli jego meksykański projekt zakończy się sukcesem, po pobycie w Meksyku, Paweł Wilk chce wrócić do Polski już w lutym przyszłego roku.

Pawła nosi po świecie. Bywał w Turcji i Gruzji (wymiany młodzieżowe i wolontariat), podczas trzymiesięcznego pobytu w Hiszpanii napawał się tamtejszą kulturą, w Boliwii (i to jak do tej pory najbardziej znacząca dla niego podróż) wziął udział w półrocznym projekcie prowadzonym w tamtejszym… więzieniu. Nie tak dawno odwiedzał zaś znajomych w Peru.

 

Wyprawa do Meksyku nie będzie dla Pawła Wilka pierwszą podróżą do Ameryki Łacińskiej

Meksyk leży na trasie jego podróżniczych planów, jednak postanowił się tym razem nie ograniczać do poznawania świata. Ma też misję charytatywną. Ten pomysł zawdzięcza – jak sam mówi – pobytowi w Boliwii. „Nabrałem po tym pewności siebie i stąd wziął się pomysł wykonania pierwszego własnego projektu” – przyznaje wrocławianin. Znajomość języka hiszpańskiego i specyfiki Ameryki Łacińskiej pozwoliły mu więc na szybkie nawiązanie kontaktu z meksykańskim przedszkolem, któremu przy okazji pobytu w za oceanem Paweł chce pomóc.

Za kratami boliwijskiego więzienia

Zaintrygowani tym, że Paweł tak bardzo podkreśla znaczenie swojej pierwszej podróży do Ameryki Łacińskieji, prosimy o więcej szczegółów.

– Prawda jest taka – opowiada Paweł – że zawsze marzyłem o wyjeździe do Ameryki Południowej, a to, że trafiłem tam do boliwijskiego więzienia [śmiech], jest dziełem przypadku. Konkretnie rezultatem moich poszukiwań zagranicznych ofert pracy. Ta, na którą trafiłem w EVS (Wolontariat Europejski), miała się odbywać w... zakładzie karnym dla młodych mężczyzn Qalauma w pobliżu La Paz. Wspólnie z kolegą z Włoch, w ramach programu />>LiberArte<>gospodarza<

Osadzeni w Qalaumie się nie nudzą – jest tam piekarnia, stolarnia, zakład krawiecki oraz farma, z owcami oraz hodowlą świnek morskich – uczą się konkretnego zawodu. To, co zrobią czy wyprodukują, trafia również poza mury. Zajmowaliśmy się na przykład obsługą stoisk, na których sprzedaje się więzienne wyroby, organizowaliśmy hiphopowe występy więźniów. Raz miałem nawet przyjemność, dość stresującą co prawda, wziąć udział w programie na żywo w boliwijskiej telewizji – wspomina Paweł.

Takim maluchom z Meksyku zamierza pomagać Paweł 

Pobyt w Boliwii stał się dla niego niezłą szkołą życia, źródłem fantastycznych przeżyć, niektóre z nich Paweł przytacza jako anegdoty – jak to, gdy podczas meczu piłkarskiego z więźniami na wysokości 4000 m n.p.m. padł już ze zmęczenia po 15 minutach, a tubylcy jeszcze przez dobrą godzinę biegali po boisku jak młode wilki.  

Szczerze zazdrościmy wrocławianinowi: sylwestra spędzonego w dżungli, kąpieli z różowymi delfinami rzecznymi, udziału w boliwijskich weselach, w święcie w Copacabanie nad jeziorem Titicaca czy wizyty na największej na świecie solnej pustyni (Salar de Uyuni).

– Byłem pierwszym i prawdopodobnie ostatnim Polakiem przebywającym w murach Qalauma. Choć mój pobyt przebiegł bez problemów, mój poprzednik podobno niezamierzenie ułatwił ucieczkę jednemu z więźniów, dlatego po zakończeniu naszego projektu władze więzienia zrezygnowały z kontynuacji tego typu działań. Cieszę się jednak, że niektórzy więźniowie nauczyli się powiedzieć: „cześć, jak się masz”, a w jednej celi do dziś wisi polska flaga i nieraz da się usłyszeć polską muzykę. Z niektórymi byłymi więźniami do dziś utrzymuję kontakt na Facebooku – kończy boliwijską opowieść Paweł Wilk.

Oprócz bagażu zabierze „wsparcie”

Po Boliwii, gdzie cytując klasyka, „trzeba być twardym, nie miętkim”, Paweł nie miał już wątpliwości, czy zrealizować swój projekt charytatywny przy okazji swoich wojaży po świecie. I tak trafiło na decyzję o zakupie materiałów, potrzebnych do prowadzenia zajęć w jednym z meksykańskich przedszkoli.

Ícaro – tak się nazywa ta mała wiejska, publiczna placówka, w której przebywa teraz 28 dzieci w wieku od 3 do 5 lat pod opieką dwóch wychowawców – jest po prostu niedofinansowana. Mimo sporadycznego wsparcia od prywatnych darczyńców, nauczyciele to, co potrzebne im do pracy z dziećmi, dostarczają sami, a kosztem swojego czasu wolnego prowadzą zajęcia wuefu i muzyczne, ponieważ w przedszkolu brakuje kadry. Do pomocy, na przykład przy sprzątaniu czy w pracach konserwacyjnych, angażują się także rodzice dzieci. Jednym zdaniem – lekko nie jest, więc z pewnością to, co zamierza zrobić Paweł Wilk ze swoją ekipą wspierającą, niewątpliwie przyda się meksykańskim maluchom. Są w niej: Mariam García Pérez, studentka nauk edukacyjnych, nauczycielka w meksykańskim odpowiedniku naszego gimnazjum, która koordynowaniem projektu zajmuje się na miejscu; Cristian Dion Garza – dyrektor przedszkola Ícaro i jednocześnie jeden z wychowawców, który przygotował listę niezbędnych materiałów do regularnego prowadzenia dla dzieci zajęć ruchowo-edukacyjnych, oraz Mateusz Kwasiborski, absolwent turystyki i rekreacji, pasjonat podróży i fotografii, który będzie towarzyszył Pawłowi w podróży i pomagał realizować projekt.

Od lewej: Mariam García Pérez, Cristian Dion Garza i Mateusz Kwasiborski, czyli „wspólnicy” Pawła Wilka

Żeby wesprzeć przedszkole Ícaro, potrzeba 1000 zł. Z tego 80%, czyli 800 zł – to bezpośrednia pomoc dla placówki (przy obecnym kursie peso meksykańskiego (1 MXN = 0,234 PLN) daje to ok. 3500 peso meksykańskich!); 10%, czyli 100 zł PLN – nagrody dla wspierających na portalu wspieram.to; pozostałe 10% (100 zł) to prowizja dla portalu i operatora płatności.

Za zebrane pieniądze zostaną kupione m.in. piłki, gry pamięciowe, zestaw do zajęć edukacyjno-ruchowych

Dziś projekt Pawła ma na wspieram.to 13 darczyńców, w „kasie” jest 400 zł. Do końca zbiórki pozostały 43 dni. Paweł jednak wierzy, że sprawdzona niejednokrotnie, niesamowita ofiarność internautów pozwoli na uzupełnienie brakujących 60% kwoty, a może nawet ten próg przekroczy. Autorzy projektu pod wodzą Pawła Wilka chcą każdy ofiarny gest wynagrodzić i przygotowali swoje niespodzianki-nagrody w zamian za dorzucenie się do charytatywnej skarbonki. Co i za jakie wsparcie mogą ofiarować, dowiedzieć się można, a także przeczytać jeszcze więcej o projekcie tutaj. Do jego realizacji ma dojść 17-18 stycznia 2016 r.

Niedługo mikołajki – może to dobra okazja, żeby sprawić komuś choć drobny prezent, za to samemu zyskać mnóstwo satysfakcji?

Zdjęcia: z archiwum Pawła Wilka

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl