Spełniać marzenia, grać w kwartecie
Działają od dziewięciu lat, wkrótce będą świętowali okrągły jubileusz, ale, jak podkreślają rzadko myślą o upływie czasu. – Zastanawiamy się raczej, jak zadziałać przyszłościowo, zaplanować kalendarz na rok, czy dwa naprzód – zapewnia Marcin Markowicz, skrzypek Lutosławski Quartet. To właśnie za jego sprawą powstał obecnie jeden z najbardziej cenionych zespołów kameralnych w Polsce. To on wydzwaniał do kolegów ze studiów – altowiolisty Artura Rozmysłowicza i wiolonczelisty Macieja Młodawskiego – i namawiał do przyjazdu do Wrocławia. Udało się, obydwaj zdali egzaminy do Orkiestry Symfonicznej NFM, a po godzinach zaczęli ćwiczyć wymarzone utwory kameralne. Czwartym muzykiem Lutosławski Quartet został poznany już we Wrocławiu skrzypek Radosław Pujanek, rok później jego miejsce zajął Kuba Jakowicz, teraz z trójką instrumentalistów gra Bartosz Woroch. – Ma ten sam sposób myślenia, bycia, od razu artystycznie zaiskrzyło, a na próbach aż się gotuje od nowych pomysłów – opowiada Marcin Markowicz.
Lutoslawski Quartet (od lewej Marcin Młodawski, Bartosz Woroch, Marcin Markowicz, Artur Rozmysłowicz)/fot. Łukasz Rajchert
Zespół na zasadach równości
Skrzypek od razu zaznacza jednak, by Bartosza Worocha nie nazywać prymariuszem (tak określa się w kwartecie pierwszego skrzypka). – W większości czołowych kwartetów na świecie jest pełna równość, w niektórych zespołach pierwszy skrzypek wręcz zamienia się miejscami z drugim, aby zatrzeć hierarchię – wyjaśnia Markowicz. Nowoczesne podejście cechuje Lutosławski Quartet także przy wyborze utworów. Początkowo chcieli grać tylko muzykę współczesną, potem tylko polską, a teraz po prostu interesującą. Kwartet smyczkowy napisał dla nich Andrzej Kwieciński, jeden z najlepiej się zapowiadających młodych kompozytorów.
W łaskach u Pawła Mykietyna
Na tym nie koniec, Lutosławski Quartet zachwycił się też sam Paweł Mykietyn. Uznał, że jego II Kwartet zagrali lepiej niż legendarny amerykański Kronos Quartet. Teraz kończy pisać III Kwartet. Specjalnie dla wrocławskiego zespołu. Utwór Mykietyna może być sporym atutem w repertuarze, bo tym kompozytorem zachwyca się publiczność na całym świecie. – Po wykonaniu II Kwartetu w Budapeszcie była owacja na stojąco, a w wielu innych miejscach na świecie słuchacze mówili, że przenieśli się do innej galaktyki – opowiada Marcin Markowicz.

Lutosławski Quartet - premiera utworu Mykietyna w NFM
Klasyczna / Koncert Narodowe Forum Muzyki
Anglicy zachwyceni LQ
Ostatnio Lutosławski Quartet są na topie – właśnie dostali nominację do jednej z najbardziej prestiżowych nagród w klasyce – BBC Music Magazine Awards w kategorii „Muzyka kameralna” za nagranie płyty z kwartetami Grażyny Bacewicz. Co ciekawe, w ogóle nie planowali grać jej utworów, propozycja zarejestrowania albumu przyszła od znanej firmy fonograficznej Naxos. –Gdyby nie oni, nie kupilibyśmy nut i nie zaczęli pracować nad dziełami tej kompozytorki – podkreśla Markowicz. Sesje w studiu nie należały do lekkich i przyjemnych. – Momentami było nerwowo, bo do końca nie byliśmy przekonani, że efekt nas zadowoli, myśleliśmy o płycie raczej jak o dokumentacji pewnego okresu w historii polskiej kameralistyki – nie ukrywa skrzypek Lutosławski Quartet. Efekt zaskoczył wszystkich muzyków. – Teraz jesteśmy z tej płyty bardzo dumni, po wysłuchaniu nie ma wstydu – uśmiecha się Marcin Markowicz. Może być natomiast więcej propozycji koncertów, gdy krążek wygra nagrodę w Londynie. Głosować można do 17 lutego (także w Polsce), a o szczegółach przeczytacie w Płyta Lutosławski Quartet z szansą na nagrodę.
Okładka płyty nominowanej do BBC Music Magazine Awards
Przyjaźń mimo wszystko
Mimo że trzech muzyków Lutosławski Quartet gra ze sobą od blisko dekady (a oprócz prób kameralnych spotykają się także podczas prób Orkiestry Symfonicznej NFM) wciąż potrafią się przyjaźnić i ze sobą rozmawiać. – Znam kwartety, których członkowie nie potrafią nawet mieszkać w tym samym hotelu, a spotykają się wyłącznie na próbach – zaznacza Marcin Markowicz. I od razu wyjaśnia. – Trudno się nie pokłócić, kiedy cztery indywidualności, często odmienne charaktery, zmuszone do znajdowania permanentnego kompromisu, a z muzykami spędza się czasem więcej czasu niż z rodziną. W przypadku Marcina Markowicza instrumentalista stara się zachować zdrowy balans. Tak planować wyjazdy z kwartetem, aby pogodzić je z pracą w orkiestrze, a przede wszystkim domowymi obowiązkami (jest tatą dwóch synów). W wolnych chwilach? Pakuje się z żoną (Katarzyna Markowicz jest menadżerem Lutosławski Quartet) i dziećmi do samochodu i jadą w nieznane. W samochodzie gra, rzecz jasna, muzyka. Najczęściej…Radiohead.