Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Wystawa, która jest intymną przestrzenią
Po ubiegłorocznej, znakomitej, mocnej kolorystycznie wystawie Wojciecha Fangora, która przyciągnęła do siedziby Krupa Art Foundation w Rynku tysiące zwiedzających, w tym roku też mamy hit w KAF, choć innego rodzaju i o mniejszym rozmachu. Ale równie mocno zapada w pamięć.
To wystawa „Ciało. Rozkosz i ból” kuratorowana przez Paulinę Olszewską, będąca wyjątkową refleksją na temat cielesności, skupiona wokół kobiecego ciała – jego ciepła, namiętności, ale i bólu, obciążenia chorobą.
Nazwiska artystek, których prace zostały pożyczone z prywatnych kolekcji, mogą zapierać dech w piersiach każdego fana rzeźby, bo mamy tu niewielkie rozmiarami, ale niezwykle silne w przekazie dzieła Louise Bourgeois (1911-2010), Aliny Szapocznikow (1926-1973), Barbary Falender (ur. 1947) uzupełnione o rysunki najmłodszej rocznikowo Chloe Piene (ur. 1972).
Aranżacja wystawy przywodzi na myśl zwiedzanie prywatnego wnętrza, mającego może cechy buduaru (rzeźby otoczono przezroczystą materią o pastelowych kolorach). Zwiedzający zostaje zaproszony do niemal intymnej przestrzeni, w której ma szansę spokojnie oglądać (a może też podglądać) wyjątkowe prace.
Galeria zdjęć
– To przestrzeń, w której po prostu chce się być, stworzona, aby zachęcić widzów, by spędzili na wystawie trochę więcej czasu, mieli szansę usiąść, zastanowić się, poprzebywać wokół tych obiektów. A rzeźbom, bo to głównie one są otoczone komorami z tkanin, zainicjowano osobne miejsca – tłumaczy Agnieszka Marcinowska, menadżerka Krupa Art Foundation.
Artystki o rozkoszy i bólu – w marmurze, poliestrze i alabastrze
Nie brak na wystawie przedstawień ciała bardzo sensualnego, swobodnego, zrelaksowanego, namiętnego. Marmurowy „Sen” Barbary Falender, podobnie jak pierwsze wersje (jeszcze epoksydowe) „Poduszek erotycznych” wciąż budzą zachwyt.
Odciśnięte w poliestrze i w żywicy poliestrowej przez Alinę Szapocznikow autentyczne usta (zobaczymy „Usta iluminowane” jako rodzaj lampki i „Usta kroczące”) z jednej strony są wyjątkowo zmysłowe i niepokojące.
Trudno bowiem uwolnić się od refleksji, że dla rzeźbiarki kontakt z nowym, toksycznym materiałem, jakim w latach 60. był poliester, okazał się śmiertelnym zagrożeniem, miał wpływ na rozwój nowotworu artystki i jej przedwczesną śmierć.
Zresztą biografia Szapocznikow, która w czasie wojny była więźniarką kilku obozów koncentracyjnych, a po wojnie doświadczyła (na skutek choroby) nie tylko dramatu bezpłodności, ale też, walcząc z nowotworem, została poddana mastektomii. Jej relację ze szpitalnej sali i rysunek zobaczymy w przywołanym na wystawie liście wysłanym do znajomej.
Louise Bourgeois, jedna z wielkich kobiet artystek XX wieku, znana ze swoich wieloformatowych rzeźb tym razem zaskoczy niejednego z nas.
Na wystawie obejrzymy jej „Cunt”, przedstawienie niezbywalnej części kobiecego ciała, które, mimo dosadnego tytułu, jest przedstawione wyjątkowo delikatnie i wykonane, tu niespodzianka, w znanym z prześwitów alabastrze!
Pochód wielkich artystek na wystawie uzupełnia najmłodsza, może nie wszystkim znana Chloe Piene, córka twórcy sztuki kinetycznej Ottona Piene. Ale córka sięga po własny świat i własne środki wyrazu. Pracuje kredką, tuszem na kalce, wyjątkowo niewdzięcznym materiale.
W rysowanych węglem na papierze „Nożu” i „Nogach” obserwujemy ciało w przedziwnych pozach – niepokoi, bo nie wiemy, czy to bezwładność towarzysząca rozkoszy czy krajobraz po bitwie i przemocy.
Ekspozycja „Ciało. Rozkosz i ból” zachwyci wszystkich, którzy nie tęsknią za gotowymi odpowiedziami i przedstawieniem cielesności, które nie pozostawia miejsca dla wyobraźni. W tej niewielkiej, ale genialnie skomponowanej przestrzeni kobieca wielka sztuka wybrzmiewa w całej okazałości. Nie musi być głośna, wystarczy, że do nas trafia.
Wystawa „Ciało. Rozkosz i ból” – bilety
W każdą sobotę i niedzielę do 18 stycznia można skorzystać z oprowadzania kuratorskiego. – Pomagamy odnaleźć się w koncepcji i obiektach, delikatnie nakierowujemy widzów na to, nad czym warto zatrzymać się nieco dłużej – podkreśla Agnieszka Marcinowska, menadżerka Krupa Art Foundation.