wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

19°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 10:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. „Wzgórze psów”, serial Netflixa z Wrocławiem w tle

Po wielkim sukcesie serialu „Ślepnąc od świateł” HBO, fani z niecierpliwością czekali na adaptację kolejnej książki Jakuba Żulczyka. Kręcone m.in. na Dolnym Śląsku „Wzgórze psów” Netflixa, które miało swoją premierę w styczniu, nie jest serialem bez wad, momentami nawet wkurza, ale jednocześnie magnetyzuje i nie pozwala o sobie zapomnieć. Szukacie ciekawej rozrywki na wieczór? Piszemy, czy warto obejrzeć „Wzgórze psów” .

Reklama

Tajemnicze morderstwa, zaginieni, duchy, korupcja w prowincjonalnym miasteczku i konflikt między ojcem a synem - tak w skrócie można by podsumować serial Netflixa na podstawie słynnej książki Jakuba Żulczyka.

„Wzgórze psów” w reż. Jacka Borcucha („Wszystko, co kocham”) i Piotra Domalewskiego („Cicha noc”, „Hiacynt”, „Sexify”) miało swoją premierę w styczniu i rozgrzało sieć do czerwoności. Po hitowym serialu „Ślepnąc od świateł” (2018) w reżyserii wrocławianina Krzysztofa Skoniecznego, nakręconym na podstawie innej powieści Żulczyka, poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. I chyba nie udało się jej dosięgnąć. Ale po kolei...

Twórcy serialu Netflixa wzięli na siebie nieco karkołomne zadanie i zdecydowali się zamknąć ponad 860-stronicową książkę Żulczyka w zaledwie pięciu odcinkach. Moim zdaniem szkoda, bo przez to – siłą rzeczy - niektórzy bohaterowie i wątki „Wzgórza psów” zostały jedynie zarysowane. Trzeba jednak zaznaczyć, że pisarz sam był współautorem scenariusza, który napisał z Domalewskim.

Prowincjonalne miasteczko i demony przeszłości

„Wzgórze psów” to thriller rodem z prowincjonalnego, pełnego mroku miasteczka. – Tu się zawsze działy rzeczy złe – mówi w pewnym momencie główny bohater tej opowieści. Z Zyborka możesz wyjechać, ale nigdy od niego nie uciekniesz. 

Mikołaj Głowacki, wzięty pisarz, ex narkoman (w tej roli Mateusz Kościukiewicz), po latach wraca do swojego rodzinnego, zapyziałego miasta, żeby zmierzyć się z demonami przeszłości i dominującym ojcem – Tomaszem (Robert Więckiewicz). Panowie – łagodnie rzecz ujmując – za sobą nie przepadają i mają do siebie ogromny żal.

Zobacz trailer serialu „Wzgórze psów”

Po śmierci żony Tomasz ułożył sobie życie na nowo z młodą wybranką (Helena Sujecka, gwiazda wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol, mogliśmy ją oglądać m.in. w serialu „Znaki”). Z kolei Mikołaj, który nigdy nie czuł się przez ojca kochany, uciekł do Warszawy, gdzie w końcu po latach udało mu się odbić od dna, stanąć na nogi i wydać książkę. Opowiedział w niej mroczną historię z młodości, która wydarzyła się w Zyborku.

W tajemniczych okolicznościach została tam zamordowana i zgwałcona jego ówczesna dziewczyna – Daria (w tej roli znana z „Chłopów” Kamila Urzędowska), a do więzienia trafił jej brat, który – jak wszyscy w miasteczku twierdzą – nie skrzywdziłby nawet muchy.

Jest zagadka, są zbrodnie

Mikołaj niespodziewanie zjawia się w domu ojca ze swoją żoną Justyną - dziennikarką-śledczą (znakomita Jaśmina Polak). Szybko okaże się, że reporterka będzie tu miała sporo pracy, bo jej mąż dostaje niepokojące wiadomości od szantażysty, a jego ojciec zadarł z bezwzględną burmistrzynią, która ma konszachty z niebezpiecznymi ludźmi.

W dodatku Mikołaj nie jest w Zyborku mile widziany. Mieszkańcy mają do niego żal, że w swojej bestsellerowej książce pokazał ich miasto w złym świetle i wywleka brudy. Do tego w tajemniczych okolicznościach giną tu kolejni ludzie. Słowem, jest zagadka, są zbrodnie, konflikt, intryga, niepokojący klimat... – wszystko, co ważne w dobrym thrillerze. Ale są też wady.

„Wzgórze psów”. Hit czy kit?

Niestety, główny bohater. Mateusz Kościukiewicz, którego wcześniej mogliśmy oglądać m.in. w filmie „Wszystko, co kocham” Jacka Borcucha czy „Twarzy” Małgorzaty Szumowskiej - mimo mojej sympatii do niego - w roli Mikołaja nie przekonuje. No dobra, nawet drażni. A stylizacja na Kurta Cobaina bardziej przeszkadza, niż pomaga.

Zupełnie jakby przytłoczyła go znakomita kreacja Roberta Więckiewicza, charyzmatycznego lidera lokalnej społeczności - śmiem twierdzić, że jedna z najlepszych w jego karierze.

Świetnie wypadła wspomniana już Jaśmina Polak w roli żony Mikołaja, („Hardkor Disko”, „Miasto 44”), dociekliwej dziennikarki, kobiety silnej, odważnej, niezależnej i skutecznej.

Dobrą robotę robi też drugi plan: Helena Sujecka jako żona Tomasza, Wojciech Zieliński - Grzesiek - brat Mikołaja (to kolejna bardzo dobra rola tego utalentowanego aktora!), przekonujący Jan Dravnel jako opóźniony intelektualnie "Gizmo" czy Rafael Stachowiak w roli bezwzględnego, wyrachowanego Kalta.

Dużym problem jest natomiast dźwięk. Są momenty, kiedy trudno zrozumieć, co aktorzy mówią. I tego nie da się w żaden sposób usprawiedliwić.

Wrocław i słynny most, który rzekomo chciał "wysadzić" Tom Cruise w filmie

Zalet jest na szczęście znacznie więcej. Na pewno ciekawe zdjęcia (Piotr Uznański). Te powstały m.in. we Wrocławiu (w serialu możemy zobaczyć np. gmach policji przy Muzealnej i wnętrza Teatru Muzycznego Capitol, a filmowcy pojawili się także przy ulicach Sudeckiej, Joliot-Curie, Druckiego-Lubeckiego, Wiśniowej) oraz w innych miejscach Dolnego Śląska.

Jest słynny most kolejowy w Pilchowicach, który rzekomo planował „wysadzić” w „Mission Impossible” Tom Cruise, jest tamtejsza, majestatyczna tama, Lądek-Zdrój, Zapora Leśniańska, Gryfów Śląski, Złoty Stok i Kolorowe Jeziorka. Ale kręcili też na Mazowszu.

Opowiedziana w serialu historia hipnotyzuje i nie pozwala o sobie zapomnieć. Niepokojący klimat pełen dziwnych znaków, podsycany przez muzykę Daniela Bluma i Jakuba Ziołka, mroczne tajemnice prowincjonalnego miasteczka (niektórym skojarzyły się z „Miasteczkiem Twin Peaks” i jakiejś inspiracji można by się tu doszukać), do tego baśniowa, animowana wstawka, wyraziste postaci i na dokładkę mistrz Więckiewicz – to wszystko sprawia, że „Wzgórze psów” wciąga.

Sam Jakub Żulczyk napisał, że jest z niego bardzo zadowolony, a Mikołaj zagrany przez Kościukiewicza to idealnie odwzorowany bohater jego książki. Cóż...

Wg mnie potencjał tej opowieści nie został do końca wykorzystany. Ale i tak dałam się wciągnąć. Może i wy ulegniecie.

Moja ocena? 7 na 10. Najlepiej przekonajcie się sami.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama