wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

22°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 16:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Plany na nowy sezon

Magdalena Talik: Przed nami sezon operowy 2013/2014, który 8 września rozpocznie się recitalem wokalnym Ewy Podleś w nowym cyklu „Gwiazdy Metropolitan Opera na scenie Opery Wrocławskiej”. Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie?

Ewa Michnik: Zauważyłam, że nadszedł moment, kiedy coraz większa grupa Polaków zaczyna jeździć po świecie w celu obejrzenia ciekawego spektaklu operowego w świetnej międzynarodowej obsadzie. Podróżują niekoniecznie melomani, a nawet muzycy, ale pasjonaci, którzy mając fundusze wybierają przedstawienia w londyńskiej Covent Garden, wiedeńskiej Staatsoper, mediolańskiej La Scali, czy nowojorskiej MET. Często wyjazd wiążą z pobytem turystycznym i szukają dogodnych terminów, by połączyć zwiedzanie z wymarzonym spektaklem. Teraz znakomitych solistów zobaczą także w Operze Wrocławskiej. To będzie kosztowna przyjemność, ale ceny biletów będą i tak niższe niż kwota, jaką trzeba zapłacić za koncert tej samej gwiazdy za granicą. Ewa Podleś wystąpi 8 września na uroczystym rozpoczęciu sezonu. Cały czas pamiętamy o pierwszym operowym spektaklu, jaki się odbył tuż po wojnie  8 września 1945 na scenie przy ul. Świdnickiej. W przyszłości będziemy się starać zapraszać w każdym sezonie gwiazdy światowych scen operowych, które aktualnie występują w Metropolitan Opera w Nowym Jorku.

Czy jest szansa, że wśród tych gwiazd pojawi się wrocławianka Aleksandra Kurzak?

- Jesteśmy cały czas w kontakcie z jej impresariami, to kwestia ustalenia wysokości honorarium i terminu dogodnego dla Pani Aleksandry Kurzak. W Operze Wrocławskiej występowała w naszej ostatniej inscenizacji „Rigoletta” Verdiego i „Wesela Figara” Mozarta, a także w Koncercie Jubileuszowym swojej mamy - Jolanty Żmurko.  

Wśród gwiazd Metropolitan Opera nie brak polskich artystów. Tenor Piotr Beczała i baryton Mariusz Kwiecień to nazwiska, które zna każdy szanujący się wielbiciel opery. Myślała Pani o zaproszeniu tych solistów?

- W tej chwili jesteśmy już  umówieni na koncert z jednym z wymienionych przez Panią śpiewaków. Szukamy tylko innego terminu, ponieważ  koncert w terminie zaproponowanym przez agenta - Wielki Czwartek 2014 - jest dla nas trudny do realizacji, bowiem w polskiej niepisanej tradycji w Wielkim Tygodniu publiczność uczestniczy przede wszystkim w koncertach oratoryjnych, a nie recitalach wokalnych z ariami z oper i operetek.

Przejdźmy do propozycji sezonu. Najpierw premiera „Poławiaczy Pereł” Georges’a Bizeta w Hali Stulecia 8-17 listopada. Po latach to piękne dzieło znowu wraca do repertuaru Opery Wrocławskiej.

- W Hali jeszcze nigdy nie pokazywaliśmy folkloru wschodniego, m.in. tradycji Cejlonu, Sri Lanki. To będzie coś zupełnie innego niż dotychczasowe superprodukcje, choć nie przymierzamy się do ubrania artystów we współczesne kostiumy. Należy pamiętać, że widowiska w tej przestrzeni rządzą się własnymi prawami, lepiej sprawdza się pewnego rodzaju dosłowność. Myślę, że widzom spektakl w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego przypadnie do gustu. Muzyka jest fantastyczna, a obeznani z operą w recitativach i instrumentacji odczytają również wiele fragmentów z „Carmen”, mimo że to zupełnie inny klimat. Dużo większe znaczenie ma w „Poławiaczach pereł” chór, a więc rybacy, którzy swoje życie podporządkowali poszukiwaniu pereł, a wszystkie ich wierzenia koncentrują się wokół zdobycia drogocennych  pereł. Przy tym mamy, rzecz jasna, historię miłosną wyciskającą łzy i wiele zjawiskowych arii, zwłaszcza słynną arię Nadira „Je crois entendre encore” z I aktu, ale też duet Nadira i Zurgi „Au fond du temple saint” z I aktu.

Kolejną premierą jest balet „Coppelia” w reżyserii fantastycznego Giorgio Madii, który zrealizował we Wrocławiu piękną „Córkę źle strzeżoną”. Tym razem to będzie chyba spektakl z orkiestrą grającą na żywo, a nie z taśmy, jak się z reguły przyjęło robić?

- Grudniową „Coppelię” przygotowujemy w dwóch wersjach. Pierwszych pięć spektakli sylwestrowo-noworocznych zostanie wykonanych z orkiestrą pod batutą Tadeusza Zatheya, do kolejnych muzyka będzie odtworzona już z nagrań. Pierwszy raz próbujemy prezentować w Sylwestra nie operę, ani operetkę, ale balet. Byliśmy niepewni reakcji publiczności, jaka przyjeżdża wtedy do Wrocławia, ale melomani zareagowali bardzo pozytywnie. Trzeba także podkreślić wielkie możliwości naszych solistów, tancerzy, koryfejów, poziom artystyczny baletu znacząco się podniósł, warto więc zespół pokazywać jak najczęściej.

Balet zatańczy też kwietniową premierę „Pana Twardowskiego” Ludomira Różyckiego.

- Bardzo cenię ten utwór. Został świetnie napisany przez naszego polskiego kompozytora, w dużej części oparty na motywach polskiego folkloru z bardzo ciekawą instrumentacją. Legenda o Panu Twardowskim w realizacji baletowej od dawna zachwyca nie tylko dzieci i młodzież, ale także miłośników baletu.

Czy to ukłon w kierunku kompozytora, którego dzieło „Eros i Psyche” miało światową premierę w Operze Wrocławskiej w 1917 roku?

- Ukłonem byłoby wystawienie tej opery na naszej scenie. Początkowo mieliśmy to w planach. Jednak po dokładnej analizie partytury, która jest niezwykle wymagająca jeśli chodzi o obsadę (samych solistów przewidział kompozytor aż 36), doszliśmy do wniosku, że w tej chwili sfinansowanie tej realizacji byłoby zbyt kosztowne. Tym bardziej należy docenić fakt dwukrotnego wystawienia tej opery we Wrocławiu, właśnie w 1917, jak również już po wojnie - w 1955.

Jedną z premier tego sezonu będzie „Łucja z Lammermooru” Gaetano Donizettiego, która zostanie wystawiona w marcu. Dzieło wymagające, zwłaszcza dla solistów.

- Premierę tę przygotowujemy specjalnie dla naszych sopranów koloraturowych. Łucja jest wymarzoną partią dla wspaniale rozwijającej się Aleksandry Kubas-Kruk, także  Joanna Moskowicz w ostatnim międzynarodowym konkursie im Chopina dostała wyróżnienie dla najlepszego sopranu koloraturowego. Ta partia również odpowiada możliwościom wokalnym utalentowanej młodej śpiewaczki - Marty Brzezińskiej. Prócz młodych basów i tenorów zatrudnionych w naszej Operze, którzy znajdą się w obsadzie tej opery, będziemy współpracować z gościnnymi tenorami. Być może, w przyszłości uda się zaprosić trójkę znakomitych solistów - Aleksandrę Kurzak, Piotra Beczałę i Mariusza Kwietnia, którzy w swym repertuarze mają także tę operę. Byłoby to wielkie święto dla Opery i melomanów.

Sezon 2013/2014 zakończy druga produkcja w Hali Stulecia, czyli verdiowski „Makbet” w czerwcu 2014 roku. Dlaczego akurat to dzieło?

- To opera, która nadaje się do realizacji na dużej scenie, z wielkimi zespołami chóru, baletu i statystami. Verdi opierając się na tragedii Williama Szekspira o tym samym tytule, skomponował operę, w której przeciwstawił się tradycji i zamiast dramatu miłosnego stworzył dramat sumienia i psychologię władzy. Dlatego spotkał się w czasie prapremiery z krytyką. Dla współczesnego świata temat ten jest wciąż niezwykle aktualny, a pokazany w scenerii fantastyczno- historycznej z pewnością będzie przyciągać widzów.

rozmawiała Magdalena Talik

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama