Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
- Artysta, który ukochał swoje Bardo i tam tworzy
- Duchowe i muzealne wsparcie dla Jana Giejsona
- Wystawa o Janie Giejsonie, ale i o Bardzie
- Rozmowa o rzeźbiarzu wyjątkowym – Jan Giejson z Barda
- Sztuka Jana Giejsona uszczęśliwia ludzi
- Rzeźby artysty z Barda są jak domownicy
- Kontakt z rzeźbiarzem? To próba cierpliwości
- Powódź zabiera nie tylko ściany, ale spokój
- Wszystko trzeba zacząć układać od nowa
- Jan Giejson: Na tę wystawę czekałem całe życie
Jan Giejson z Barda tworzy od ponad 60 lat. Zaczął rzeźbić jako nastoletni chłopak i nawet teraz, gdy ma 78 lat, pracuje z taką samą pasją.
Artysta, który ukochał swoje Bardo i tam tworzy
Artysta mieszka i rzeźbi w Bardzie na Dolnym Śląsku, dawnym ośrodku handlowym i wciąż niezwykle istotnym miejscu kultu maryjnego.
To właśnie w bazylice mniejszej pod wezwaniem Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny znajduje się figura Matki Bożej Bardzkiej, najstarsza drewniana rzeźba w Polsce, datowana na około 1060 rok.
– Bardo, jedno z ważniejszych sanktuariów maryjnych na terenie Polski, z niezwykłą romańską figurą Matki Bożej, odcisnęło szczególne piętno na twórczości Jana Giejsona. Rzadko kiedy znajduje się artysta tak mocno osadzony, zakotwiczony, obecny w tej przestrzeni życia. Zajmują go głównie tematy religijne, sceny biblijne, postacie świętych czy aniołów, również sceny rodzajowe – opowiada Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego, którego oddziałem jest Muzeum Etnograficzne.
Duchowe i muzealne wsparcie dla Jana Giejsona
W ubiegłym roku w życiu Jana Giejsona, jego rodziny i całego Barda wydarzył się dramat. Przez miasteczko przeszła powódź, rujnując wiele domów, dobytek życia mieszkańców i zabierając ze sobą rzeźby artysty. W tym dziesięć prac, które już zostały wybrane do zakupu przez Muzeum Etnograficzne we Wrocławiu. Po powodzi wybrano dziesięciu innych, ale straty rzeźbiarza okazały się znaczące.
– Chcieliśmy nie tylko duchowo, ale też w jakiś sposób muzealnie wesprzeć tego wyjątkowego twórcę, który stracił część dorobku życia, a którego dzieła były kupowane do naszych zbiorów już od lat 70. – zaznacza Piotr Oszczanowski.
Wystawa o Janie Giejsonie, ale i o Bardzie
Marta Derejczyk, kierowniczka Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu podkreśla również inny aspekt związany z postacią rzeźbiarza – jak niezwykle istotną jest postacią dla Barda. – Jan Giejson cieszy się dużym poparciem lokalnej społeczności i pragniemy, aby wystawa była nie tylko o nim i jego wrażliwości, ale też trochę o Bardzie — mówi.
Stąd dodatkowa, niewielka prezentacja, którą przygotowaliśmy w gablotach - z ciekawostkami z naszych zbiorów, które są związane z Bardem - obrazami na szkle, dawną rzeźbą w drewnie, zdjęciami i dokumentami.Marta Derejczyk - kierowniczka Muzeum Etnograficznego we Wrocławiu
Rzeźby Jana Giejsona obejrzymy w pięknej aranżacji Magdaleny Gazur (która projektuje też wzory dla bolesławieckiej ceramiki).
Wystawa „Jan Giejson. Od nowa” jest zapowiedzią wydarzeń, które czekają nas w 2026 roku, czyli inauguracji stałej wystawy sztuki nieprofesjonalnej w Muzeum Etnograficznym we Wrocławiu.
Ekspozycja potrwa od 25 października do 30 grudnia. Bilety kosztują 8 i 10 zł. Muzeum jest czynne od wtorku do niedzieli. W tygodniu i w sobotę od 10.00-16.00, w niedzielę od 10.00 do 18.00.
Rozmowa o rzeźbiarzu wyjątkowym – Jan Giejson z Barda
Jan Giejson nie udziale wywiadów, niechętnie pojawia się na wernisażach. O znakomitym rzeźbiarzu z Barda opowiedział dla wroclaw.pl jego przyjaciel i popularyzator twórczości Tomasz Karamon, również pochodzący z Barda, członek Dolnośląskiej Rady Kultury, twórca form piernikarskich, autor książki „Co widziała Matka B. Opowieści z Barda” (ukazała się w 2024 roku nakładem Wydawnictwa Dowody).
Sztuka Jana Giejsona uszczęśliwia ludzi
Magdalena Talik: Jest Pan nie tylko autorem hasła „Bardo - miasto cudów” i bardem swojego miasta, ale od lat oswaja Pan świat z rzeźbami Jana Giejsona.
Tomasz Karamon: W 2006 roku, kiedy zatrudniłem się w Urzędzie Miasta i Gminy w Bardzie jako specjalista od promocji, miałem wolną rękę. Pomyślałem: „Jan i jego rzeźby muszą stać się znakiem rozpoznawczym Barda”. Jeździliśmy więc razem na przeglądy, wystawy, targi, gdzie się da. Któregoś razu wymyśliłem, że główną ozdobą naszego stoiska na targach turystycznych w Poznaniu będzie kapliczka Jana z uśmiechniętą, siedzącą w środku Matką Bożą Bardzką.
Przyjechał bus ze starostwa, chłopaki otworzyli drzwi, zobaczyli dwumetrową kapliczkę i… mina im zrzedła. Ale zapakowaliśmy. W Poznaniu rzeźby zrobiły furorę. Podszedł starszy pan, trochę niechlujnie ubrany, pyta czy są na sprzedaż. Podałem, jak na tamte czasy, wysoką cenę. Zero wahania. Wyjął rulon banknotów. Odliczył kwotę, zapłacił, wziął rzeźby i odszedł naprawdę szczęśliwy.
Bo sztuka Jana nie tylko porusza - ona zwyczajnie uszczęśliwia.
Rzeźby artysty z Barda są jak domownicy
To rzeźby ludowe, a bywa, że tego rodzaju sztuka niektórych dziwnie bawi.
Heheszki szybko milkną, kiedy te rzeźby zamieszkają z tobą. Mam w domu prace Janka - niektóre poszły na wystawę w Muzeum Etnograficznym i wiem jedno: po czasie już się ich nie „ma”, tylko się z nimi żyje.
Trudno się rozstać. Proponowano mi wypożyczenia na różne wydarzenia. A ja coraz częściej odpowiadam: „To domownicy”. Nie muszą się odzywać, żeby było wiadomo, że są. Wystarczy, że ich nie ma, i już coś w duszy nie gra.
Kontakt z rzeźbiarzem? To próba cierpliwości
Na spotkania wokół Pana książki „Co widziała Matka B. Opowieści z Barda” wozi Pan też małą rzeźbę Pana Jana — kieszonkową Matkę Bożą Bardzką. Wyobrażam sobie kolejkę chętnych do kupna.
Chętnych nie brakuje. Zwłaszcza na tę moją małą wersję, którą nazywam turystyczną. Bo naprawdę mieści się w kieszeni i można ją zabrać dosłownie wszędzie. Jest niewielka, ale robi wielkie rzeczy. Potrafi skupić na sobie uwagę, czasem nawet rozczulić.
Problemy w tym, że u Janka nie da się jej po prostu ot tak zamówić. Janek nie ma telefonu, Facebooka, Instagrama ani maila. Trzeba do niego przyjechać. A on albo jest, albo go nie ma. Może poszedł nad rzekę, może do sklepu, może po bułki. Często odbieram telefony: „Jestem z Gdańska, czy mógłby mi Pan zamówić rzeźbę u Pana Jana?”. Tłumaczę: „Trzeba przyjechać do Barda. I poczekać na Jana. Jak za dawnych czasów”. „O nieee…” — słyszę po drugiej stronie.
Janek działa w trybie analogowym. I to jest jego siła. Dziś, gdy wszystko dzieje się szybko, on przypomina, że warto i trzeba na coś poczekać. To próba cierpliwości. Dla wielu osób pierwsza od lat.
Powódź zabiera nie tylko ściany, ale spokój
Od weekendu w Muzeum Etnograficznym można oglądać dużą wystawę prac Jana Giejsona. A wszystko mogło potoczyć się inaczej. Powódź, która przeszła przez Bardo, zniszczyła dom rzeźbiarza, jego galerię i pracownię.
Zrobiłem Jankowi zdjęcie tuż po powodzi: siedzi na przewróconej kapliczce, pali papierosa, a wokół chaos, błoto, porwane deski, walające się wszędzie śmieci.
Założyliśmy zbiórkę. Udało się zebrać 150 tysięcy. Cud – innego słowa nie mam. Ale woda zabrała więcej niż ściany i podłogi. Zabrała mu spokój, rytm pracy, poczucie ciągłości. Remont trwa. Idzie powoli, bo ekip budowlanych w okolicy jest niewiele, a każda ściana w starym domu to niespodzianka. A galeria już stoi. Pokój Janka też. Kawałek po kawałku wszystko wraca na swoje miejsce. Nie wszystko da się naprawić, ale to, co najważniejsze przetrwało.
Wszystko trzeba zacząć układać od nowa
Ile prac Jana Giejsona porwała woda?
Na szczęście Mateusz, syn Janka, wyniósł rzeźby przed powodzią na piętro. Nie dało się tylko uratować części rzeźb z kapliczek w ogrodzie. W domu z kolei woda sprytnie wybiła szybę w oknie, „pomacała” wnętrze, kilka prac zabrała. Jedną znaleźli żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, inną wędkarz w dole rzeki. Wszystkie wróciły. Najgorzej, że nurt porwał wielką torbę z wycinkami prasowymi, zdjęciami, katalogami, które Janek gromadził od dziesięcioleci. Ale świat potrafi oddać pamięć. Pewnego dnia zapukała pani z teczką – w środku ulotki z lat 70., z wystaw w Kłodzkim Ośrodku Kultury. Papier pożółkły, ale słowa wciąż żywe.
I wtedy dotarło do nas, że to wszystko trzeba zacząć układać od nowa – porządkować, zabezpieczać, a przede wszystkim pisać o Janku na nowo, współcześnie. Nie jak o ciekawostce, ale jak o artyście, który wciąż mówi. Tyle że jego język to drewno, rzeźba.
Po powodzi zrobił Pan pamiętne zdjęcie: samochód, do którego spakowaliście rzeźby, za kierownicą Matka Boża, obok przestrzelony strzałami św. Sebastian. Jak z filmu akcji.
To był gorączkowy dzień. Ładowaliśmy rzeźby, jak ludzi ewakuowanych z pożaru, żeby wywieźć je w bezpieczne miejsce: „Ty na tył, ty na przód, uważaj na aureolę!”. Matka Boża „usiadła” za kierownicą, Sebastian podziurawiony strzałami na fotelu pasażera. Zamknąłem drzwi i wybuchnąłem razem z Mateuszem, synem Jana, śmiechem. Pomyślałem: „Dobra, skoro święci jadą pierwsi, to dojedziemy”. I dojechaliśmy.
Jan Giejson: Na tę wystawę czekałem całe życie
Od soboty 25 października wystawa rzeźb Jana Giejsona w Muzeum Etnograficznym. Czy ta retrospektywa go cieszy? Jest dla niego ważna?
Bardzo. Kiedy powiedziałem, że wystawa się uda, odpowiedział: „Czekałem na to całe życie”. Janek jest na przekór światu: staroświecki, poza mediami, niechętny rozstawaniu się z pracami. Rzeźbi uparcie, w lipie, bo najlepiej „słucha dłuta”. Latem powoli, jesienią z rozmachem. Śpi obok rzeźb, budzi się przy rzeźbach.
Na wernisaż w piątek 24 października o 18.00 w Muzeum Etnograficznym przyjedzie. To rzadkość. Prawie cud. A jak Janek wchodzi do sali, nie musi nic mówić – samą obecnością wprowadza spokój. I ludzie go czują. Od razu.
A może to skutek działania Matki Bożej Bardzkiej, którą Pan Jan rzeźbi tak chętnie i która trzyma nad wszystkim pieczę?
Może. W każdym razie dał mi ostatnio reprymendę. Zapytał: „Czemu tak źle mówisz o Matce Bożej?”. „Jak to źle?” – zdziwiłem się. „No bo piszesz „B.”, a mówisz „be”... Nie zwróciłem na to uwagi. A on? Od razu.
Bo Janek jest z tych, co słyszą więcej, niż mówią. Widzą to, co innym umyka. I wiedzą, że w życiu, jak w rzeźbie, wszystko opiera się na szczegółach. Bo szczegół to nie drobiazg. To fundament.
A jak postawisz go dobrze to całość trzyma się mocno, nawet kiedy świat się chwieje.
*****
W 2025 roku Jan Giejson otrzymał stypendium Województwa Dolnośląskiego na realizację projektu „Między niebem i ziemią – 60 lat sztuki ludowej w twórczości Jana Giejsona z Barda”.
Podczas wystawy „Jan Giejson. Od nowa” w Muzeum Etnograficznym obejrzymy rzeźby, które powstały w ramach tego stypendium.