Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Że co? ZETO! Osoby, które nawoływały tym hasłem do objęcia ZETO ochroną, są szczęśliwe. „Dobra passa zabytków powojennej moderny trwa!” – napisał dolnośląski konserwator zabytków, po tym jak konserwator generalny podtrzymał jego decyzję o wpisie do rejestru. Budynek nie zostanie zatem ani wyburzony, ani nie straci charakteru w wyniku przebudowy.
Pod postem potoczyła się dyskusja z ocenami. Negatywne są o klocku, żarcie i zaburzeniu zabudowy przy ulicy Ofiar Oświęcimskich. Przeważają jednakże opinie pozytywne. Oto wybrane dwie:
Nie wierzyłam, że dożyję. Wiadomość cieszy. Wielbicieli powojennej moderny najbardziej.komentarz z FB
Bardzo dobrze. Budynek w tym momencie smuci i odstaje, bo jest kompletnie zaniedbany. Jakby przywrócić go do stanu zgodnego z założeniami, byłaby perełka jakich mało.komentarz z FB
Pierwsze wrażenie: odpychający budynek
ZETO doczekał się ochrony w postaci wpisu do rejestru. Wcześniej zapisano go na kartach książki z podtytułem „Elektroniczny mózg miasta. Idea nowoczesnego miasta a budynek ZETO.” Jej autorem jest Adam Pacholak, absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim, z którym Tomasz Wysocki rozmawiał w marcu tego roku: — Faktycznie, to niepozorny obiekt, który dzisiaj wręcz odstrasza. Na początku bardzo ostrożnie podchodziłem do tematu. Miałem wrażenie, że jest odpychający. Z czasem uznałem, że ważne jest opowiedzenie jego historii, nie tylko jako obiektu architektonicznego, ale także historii ludzi i Wrocławia jako centrum nowych technologii w PRL. Chciałem, aby więcej ludzi dowiedziało się o fenomenie tego budynku. To jedna z ostatnich pamiątek po czasach, kiedy Wrocław był wielkim centrum komputerowym, o czym dzisiaj niewiele osób pamięta.
ZETO to Zakład Elektronicznych Technik Obliczeniowych, w którym działały maszyny cyfrowe – prototypy komputerów produkcji polskiej. Można je było oglądać przez nieprzysłonięte okna. Osiągniecia wrocławskiego zakładu były doceniane nawet na Zachodzie.
Wysmakowany symbol nowej myśli
Zadnie zaprojektowania budynku powierzono małżeństwu Tarnawskich w połowie lat sześćdziesiątych. W owym czasie duet Anna i Jerzy cieszył się szacunkiem i renomą. Ich dzieło, jak wspomina autor książki, zostało przyjęte bardzo dobrze. — Mimo że architekci śmiali się, że Tarnawscy znowu zaplanowali budynek z patio w środku, zdobyli wiele nagród architektonicznych za projekt ZETO — zaznaczył Adam Pacholak. — Oceniano, że siedziba ZETO jest wysmakowana architektonicznie, jest dobrze zorganizowana przestrzennie — wyjaśnił.
O wyrafinowanej w detalu architekturze, prostocie i ideowej awangardzie pisze Beata Stobiecka na portalu Architektura i Biznes, podkreślając kontrast, który budowla wniosła do sąsiedztwa.
Był to pierwszy ewidentnie i jawnie nowy obiekt wybudowany w ścisłym centrum miasta, w bliskim sąsiedztwie wrocławskiego rynku. Jawnie, bo wiele kamienic stojących dookoła też było nowych, ale udających stare, odbudowanych według niemieckich przedwojennych planów lub jeszcze dużo wcześniejszych wzorców. W takim otoczeniu ZETO stało się więc symbolem nowoczesności i nowej myśli technicznej.Beata Stobiecka
Zniszczony czeka na nowego właściciela
Charakterystycznym elementem jest czarno-biała terakotowa mozaika na elewacjach. Mocnym akcentem fasady jest daszek nad wejściem, wsparty na ściance z wyróżniającym się detalem w formie koncentrycznych izolatorów termicznych. We wpisie Agaty Gabiś w „Leksykonie architektury Wrocławia” czytamy, że takie zestawienie figur geometrycznych i kolorów to wyraźne zapożyczenie z op-artu, będącego futurystyczną oprawą dla maszyn elektronicznych. Autorka stwierdza, że na tle wrocławskiej architektury tamtego dziesięciolecia ZETO jest realizacją wyjątkową zarówno pod względem funkcji, jak i formy.
Na parterze znajduje się hol oraz sala maszyn, na piętrach: pracownie i sale konferencyjne, w centralnej części budowli jest patio z tarasem na piętrze, gdzie działała lubiana przez wrocławian kawiarnia.
Dziś gdzieniegdzie pomazany, tu i ówdzie obdrapany, brudny z zewnątrz budynek kanonem estetyki z pewnością nie jest. Po prostu brzydki? Kto tak uważa, znajdzie argumenty. Można mieć nadzieję, że wyładnieje, jeżeli trafi w dobre ręce. Przed przyszłym właścicielem, o ile się znajdzie, zjawi się wyzwanie poradzenia sobie z ograniczeniami, które narzuca ochrona konserwatorska.
Kupiec jest poszukiwany od kilku miesięcy. ZETO widnieje w Krajowym Rejestrze Sądowym jako spółka w likwidacji.