W sieci krąży wiele informacji o włamywaczach oznaczających mieszkania lub próbujących wprosić się do domów pod pozorem inspekcji, napraw lub transakcji handlowych. Czy naprawdę włamywacze oznaczają mieszkania?
— Od dłuższego czasu nie zauważyliśmy w naszej pracy, by włamywacze oznaczali lokale, na pewno nie w ciągu ostatnich miesięcy — mówi nadkomisarz Dariusz Szachnowski, Naczelnik Wydziału Techniki Kryminalistycznej Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. — Zdarzało się, że podczas włamań zaklejali wizjery ale to było już w toku popełnianego przestępstwa. Włamanie to często kwestia przypadku, nadarzającej się okazji.
Okazja czyni złodzieja
Bywa, że nie zamkniemy za sobą drzwi na zamek, a włamywacz wchodzi zaraz za nami do mieszkania i zabiera z przedpokoju torebkę lub klucze do samochodu. Wszystko dzieje się w "ułamkach sekund". Włamywacze naciskają na klamki, dzwonią do drzwi. Czasem udaje się im wejść, czasem ktoś im otworzy. Przepraszają, mówią, że pomylili piętra i szukają dalej.
— Dzwonią raz, drugi, trzeci. Jeśli nikt im nie otwiera, wiedzą, że mieszkanie stoi puste — wyjaśnia nadkom. Szachnowski. Choć pies w mieszkaniu bywa straszakiem, złodzieje często ignorują zwierzęta. — Mieliśmy przypadki, że włamywacze weszli do obiektu, pogłaskali merdające ogonami psy, zabrali co chcieli i wyszli — rozwiewa wątpliwości technik.
Słabe drzwi i słabe zamki, uchylone lub nieszczelne okna. Jeśli nasze mieszkanie jest niezabezpieczone łatwo się do niego włamać. To największa zachęta dla złodziei.
Najważniejsza jest prewencja
Warto więc zainwestować w nasze bezpieczeństwo. Często bowiem sami zachęcamy złodziei, by odwiedzili nasze nieruchomości. 18 czerwca obchodziliśmy Europejski Dzień Przeciwdziałania Włamaniom do Domów, który jest początkiem ważnej kampanii. Policja ostrzega by nie dawać włamywaczom szans na popełnienie przestępstwa.
— Zamykajmy okna i drzwi, zainwestujmy w dobre zamki, światła na czujniki i choćby podstawowy alarm. Jeśli wyjeżdżamy na dłużej, najcenniejsze rzeczy zdeponujmy w bankowej skrytce i ubezpieczajmy nasze nieruchomości od kradzieży - radzi asp. sztab. Anna Nicer z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP we Wrocławiu.
Najlepszym alarmem jest... sąsiad
Nie czekajmy, aż ktoś zostanie obrabowany. Jeśli widzimy osobę, która kręci się po okolicy i czujemy, że może być to włamywacz, powinniśmy dzwonić na policję, np. pod numer 112. — Reagujmy, bo dbamy nie tylko o bezpieczeństwo naszej wspólnoty ale także o własne — zachęca asp. sztab. Nicer.
Złodzieje wchodzą do nas także pod pozorem inspekcji, kontroli instalacji czy "bo skupują starocie". Każdą wizytę inspektora czy kominiarza zapowiada się w oficjalny sposób, na przykład poprzez ogłoszenie na drzwiach klatki schodowej. Nie bójmy się prosić o podanie powodu wizyty i okazanie stosownych dokumentów.
Handlarze starociami mogą faktycznie skupować pamiątki z dawnych lat. Ale zawsze lepiej wymienić się z nimi zdjęciami niż wpuścić ich do domu, szczególnie jeśli pracują w parach. Wielokrotnie bowiem bywało, że podczas podobnych wizyt, gdy jedna osoba zagadywała właściciela "staroci", druga okradała jego dom.
— Wakacje, wyjazdy sprzyjają włamaniom. One były, są i pewnie będą ale jeśli zrobimy wszystko by im przeciwdziałać, zmniejszymy ich ilość. Dlatego o tym mówimy podczas naszej kampanii, bo profilaktyka jest tu najważniejsza — podsumowuje asp. sztab. Nicer.