Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Z 77 tysięcy więźniów ewakuację obozów przeżyło tylko 44 tysięcy
W połowie stycznia 1945 roku na skutek szybkiej ofensywy wojsk sowieckich, niemieckie dowództwo wydało rozkaz ewakuacji obozów koncentracyjnych położonych w pobliżu linii frontu. Ewakuacja objęła także 4 filie obozu Gross-Rosen ulokowane na terenie Wrocławia.
W stronę macierzystego obozu Gross-Rosen wyruszyły kolumny więźniów. Jako pierwsi do marszu śmierci zmuszeni zostali więźniowie obozu Arbeitslager Breslau-Lissa, mieszczącego się w koszarach przy obecnej ulicy Trzmielowickiej.
– Był środek zimy. Było znacznie zimniej niż dzisiaj, bo mróz sięgał minus 15, chwilami nawet minus 20 stopni. (…) Wiemy, że były zamiecie śnieżne. Wiemy, że mróz trzaskał pod nogami. Więźniowie nie mieli ciepłych ubrań. Przeważnie mieli na sobie tylko cienkie pasiaki. (…) Do tego wszystkiego ogromny wysiłek fizyczny spowodowany marszem, bo to było kilkadziesiąt kilometrów. A oprócz tego, ci więźniowie bardzo często ciągnęli za sobą wozy, wypełnione dobytkiem SS – mówiła Kamilla Jasińska z Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu.
Jak informuje IPN - według przybliżonych szacunków z ponad 77 tys. więźniów, którzy przebywali w Gross-Rosen w obozie macierzystym i wszystkich jego filiach na początku stycznia 1945 roku, ewakuację przeżyło zaledwie 44 tys. więźniów.
– Niestety na tej trasie więźniowie zamarzali żywcem, mdleli z wycieńczenia, bardzo często byli też mordowani, dobijani na miejscu przez konwojujących ich strażników. (…) Ta droga naznaczona była masowymi grobami, dlatego mówi się, że są to marsze śmierci. Tak się złożyło, że to właśnie więźniowie tej fili, ulokowanej tu w rejonie dzisiejszej ulicy Trzmielowickiej, jako pierwsi wyruszyli z Wrocławia w kierunku Gross-Rosen. To było dokładnie 80 lat temu, 23 stycznia 45 roku – opowiadała Kamilla Jasińska.
Uroczystości pod pomnikiem w Leśnicy
W czwartkowej uroczystości wzięli udział m.in. przedstawiciele służb mundurowych, samorządów, IPN, Rady Osiedla Leśnica. Byli także uczniowie okolicznych szkół, konsul Republiki Federalnej Niemiec Martin Kremer oraz – przede wszystkim – świadkowie historii.
– Dziś wspominając te tragiczne wydarzenia, składamy hołd ofiarom. Zarówno tym, którzy stracili życie na tych tragicznych szlakach, jak i tym, którzy cudem przetrwali, niosąc przez swoje życie traumę. Ich los jest dla nas przypomnieniem, jak kruche są fundamenty człowieczeństwa, gdy pozwalamy, by nienawiść i obojętność przejęły kontrolę nad naszym światem.
Naszym obowiązkiem jest pamięć, ale także działania. Musimy czynić wszystko, co w naszej mocy, aby tragedie takie jak marsze śmierci nigdy więcej się nie powtórzyły. Niech pamięć o ofiarach marszu śmierci będzie dla nas wszystkim ostrzeżeniem i zobowiązaniem do budowania świata, w którym takie zbrodnie nie znajdą miejsca – mówił Martin Kremer.
Ważne, by poznać tę historię i opowiedzieć ją do końca
– Niestety, mimo iż w 2025 roku mija 80 lat do zakończenia II wojny światowej, to wciąż nie wiemy wszystkiego na temat tego, co działo się na terenie naszego osiedla podczas wojny. Leśnica jest naszą małą ojczyzną i zależy nam na poznaniu także tej tragicznej karty historii. Dla nas, ale przede wszystkim dla naszych dzieci i kolejnych pokoleń – mówiła podczas uroczystości przewodnicząca Zarządu Osiedla Leśnica, Anna Pietrońska.
Wrocławski oddział IPN, we współpracy z radą osiedla i z jednostką wojskową z Leśnicy, chcą dotrzeć do nieznanych dotąd źródeł, do świadków historii i ich potomków.
– Poszukujemy wszystkich i wszystkiego, co może pomóc w odtworzeniu wojennych (a także powojennych) dziejów Leśnicy – osiedla, w którym powstała pierwsza filia największego na Dolnym Śląsku niemieckiego obozu koncentracyjnego – informuje IPN. Jeśli macie takie informacje, materiały, rodzinne opowieści, możecie skontaktować się z Kamillą Jasińską: burgweide[at]ipn.gov.pl.
W piątek 24 stycznia upamiętnienie marszu śmierci także w Kątach Wrocławskich
Uroczystość zaplanowano na terenie cmentarza, gdzie znajdują się nagrobki ofiar marszu śmierci. Więźniowie pierwotnie pochowani byli w zbiorowej mogile w Strzeganowicach. Dzięki wysiłkom lokalnej społeczności szczątki poległych przeniesione zostały na cmentarz. Staraniem Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Kąckiej, z czasem zniszczone lastrykowe nagrobki zamieniono na solidne, granitowe.
Pan Stanisław Cały ze Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Kąckiej, chciałby postawić na cmentarzu pomnik, upamiętniający więźniów obozów, idących tą drogą do Gross-Rosen. Wstępną przychylność proboszcza już ma.
– Właśnie wystartowałem bez jednego grosza. Ale na razie gmina mówi, że 10 tysięcy dorzuci – mówi pan Stanisław.
Jeśli chcecie posłuchać historii marszu śmierci opowiadanej przez pana Stanisława, zajrzyjcie w piątek o 10.00 na stary cmentarz wojskowy w Kątach Wrocławskich. Obok żołnierzy radzieckich leżą tu właśnie ofiary marszu śmierci sprzed 80 lat.