wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 21:15

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Z dwójką małych synów uciekła z Ukrainy. Wybrali Strzegom [WIDEO]
Kliknij, aby powiększyć
Pomimo tragicznej wojny, Walentyna nie traci nadziei, że ten koszmar szybko się skończy. fot. Tomasz Hołod / www.wroclaw.pl
Pomimo tragicznej wojny, Walentyna nie traci nadziei, że ten koszmar szybko się skończy.

Większość uchodźców wojennych z Ukrainy, przybywających na Dolny Śląsk wybiera Wrocław. Jednak także inne miasta regionu chętnie przyjmują umęczonych wojną ludzi. Jednym z nich jest Strzegom. W miejscowym klasztorze Elżbietanek siostry przyjęły 64 osoby z Ukrainy. Wśród nich jest Walentina z dwoma synkami.

Reklama

Pierwszego dnia wojny, 24 lutego, Walentina spokojnie spała w swoim mieszkaniu w Iwano-Frankowsku. Obok, pod kołdrami, leżeli jej dwaj synowie: 6-latek Dmytro i 9-latek Saszka. Na dworze dopiero świtało.

Wycie syren, huk bomb i smród prochu 

Nagle usłyszałam głośny warkot silników. Po chwili ogromny huk rozszedł się po całym mieście. To rosyjskie samoloty zrzuciły bomby na składy paliwa na lotnisku. Latały tak nisko, że w domu trzęsły się ściany
Walentina o pierwszym nalocie

W mieście zawyły syreny, ale nikt nie wiedział co robić. Z jej okna widać było czarny dym i ogień. W powietrzu rozszedł się smród prochu. Wybuchła panika. Ten, kto mógł, chciał jak najszybciej uciec. Utworzyły się ogromne korki. Nikt nie spodziewał się ataku na Iwano-Frankowsk, który leży zaledwie 130 km od polskich Bieszczad. Kolejki do stacji benzynowych ciągnęły się na dwa kilometry.

Po rozmowie z najlepszą koleżanką ustaliły, że od razu uciekają z Ukrainy. Zabrała ze sobą szóstkę dzieci. Dwoje swoich i czwórkę od znajomych. Jechały na granicę samochodem. Tam zatrzymała ich ciągnąca się na 30 km kolejka. Dalej szły piechotą. Prawie sześć godzin. Dzieci trzymały się dzielnie.

W końcu dotarły do przejścia w Medyce. Odprawa na granicy poszła szybko. Po drugiej stronie, samochodem jechał po nie ojciec dwójki dzieci. Czekały na niego pięć godzin. Jak tylko wsiadły do auta, wszystkie maluchy od razu zasnęły. Po ośmiu godzinach dojechali do Strzegomia. Był 26 lutego.

Walentyna wybrała Strzegom, bo od kilku lat w leżącym obok Jaroszowie pracuje jej mama. Początkowo chciała wynająć jakiś pokój, ale z pomocą przyszły siostry Elżbietanki i władze miasta.

Wojna w Ukrainie zjednoczyła cały Strzegom

W swoim klasztorze, w centrum miasta, cztery siostry Elżbietanki przyjęły najpierw 40 uchodźców, a do piątku, 10 marca, było ich tam 62. To same matki z dziećmi i tylko jeden mężczyzna. Najmłodsza jest malutka Zosia. Ma tylko dziewięć miesięcy. Niewiele więcej ma dwuletnia Ilionka. Najstarsza kobieta ma 70 lat. Ich ojcowie musieli zostać w Ukrainie. Większość walczy na froncie.

Mam nadzieję, że czują się u nas dobrze, a przede wszystkim bezpiecznie. Staramy się stworzyć im jak najbardziej rodzinną atmosferę, żeby czuli się jak u siebie. Wspiera nas bardzo dużo ludzi. Przynoszą jedzenie i ubrania. Ta wojna zjednoczyła cały Strzegom. Pomaga nam też Pan Bóg i święty Józef
siostra Jana, przełożona zakonu Elżbietanek w Strzegomiu

Ponieważ uchodźców w klasztorze jest 64, a sióstr tylko cztery, w opiece pomagają władze miasta. 

Staramy się, żeby siostry nie zostały same. Przysłaliśmy kucharkę do pomocy przy robieniu obiadów, bo śniadania i kolacje przygotowują sami. Do dyspozycji jest lekarz. Mam nadzieję, że niebawem uda się umieścić ukraińskie dzieci w szkołach w mieście
Zbigniew Suchyta, burmistrz Strzegomia

Atmosfera w klasztorze jest dobra. Siostry starają się dać uchodźcom jak największa swobodę. Nikt nie budzi ich o szóstej rano. Wiele potraw robią razem. W piątek na obiad był przygotowany przez Ukraińców barszcz. W sobotę kopytka. Siostra Honorata wycina z dziećmi w kuchni kartki na Wielkanoc i od razu stara się uczyć ich polskiego.

Te dzieci i ich mamy łapią nasz język bardzo szybko. Jak tak dalej pójdzie i gdy te maluchy dostaną miejsca w szkołach, za pół roku będą mówić po polsku lepiej ode mnie.
siostra Honorata

Co dalej z uchodźcami u sióstr Elżbietanek?

W piątek, 10 marca, burmistrz zaproponował Ukraińcom z klasztoru, że część z nich może wyjechać do Niemiec, gdzie chcą się nimi zaopiekować. Jednak nie ma żadnego przymusu. Siostry cały czas zapewniają swoich gości, że mogą u nich zostać, jak długo będą tego potrzebować.

W jednym z pokoi mieszka Walentina. Zastanawia się, co robić dalej? Obok niej odpoczywają jej synkowie. Dmytro i Saszka leżą wtuleni w dwa, wielkie, białe misie. Dostali je w pierwszy dzień po przybyciu i uwielbiają być blisko nich.  

Walentina ukończyła studia na wydziale geografii uniwersytetu w Iwano-Frankowsku. Cały czas intensywnie uczy się polskiego. Już teraz dobrze mówi w naszym języku. Na pewno mogłaby pomóc w szkole, zarówno jako tłumaczka, jak i nauczycielka geografii. 

W Polsce była wcześniej dwa razy. Zostawała u nas na miesiąc. Jeden wyjazd do Brzegu, drugi do Strzegomia. Za drugim razem musiała przejść 10-dniową kwarantannę, związaną z przepisami o COVID-19. Nie zmarnowała tego czasu. Codziennie uczyła się pisać i czytać po polsku.

Bardzo interesuje się naszym krajem. Lubi górskie wycieczki. Choć była u nas krótko, to zdążyła zwiedzić muzeum w Gross-Rosen i zamek w Książu. W najbliższym czasie chce zabrać swoich synków do wrocławskiego ZOO.

Zarówno Walentyna, jak i inni uchodźcy, mieszkający u sióstr Elżbietanek i w wielu miejscach w Strzegomiu, gdy już odpoczną po szoku związanym z wojną, potrzebują pracy. Ich dzieci miejsc w szkołach. To najlepszy sposób, żeby wkomponowali się w lokalną społeczność. Oczywiście część z nich wróci na Ukrainę po zakończeniu wojny. Problem w tym, że nikt nie, wie ile jeszcze ten koszmarny konflikt potrwa. 

Dolny Śląsk przyjmuje uchodźców z Ukrainy

Nie tylko Wrocław przyjmuje uchodźców z Ukrainy. Kilkadziesiąt dolnośląskich gmin przygotowało zakwaterowania dla osób uciekających przed wojną. Sytuacja jest dynamiczna, codziennie obywatele z Ukrainy przyjeżdżają do Wrocławia. Na Dworcu Głównym PKP działa specjalny punkt informacyjny, w którym na bieżąco aktualizowane są dane o tym, gdzie można otrzymać schronienie.

Jeśli przybyłeś do Wrocławia pociągiem, skieruj się najpierw do punktu informacyjnego w holu głównym Dworca PKP. Pomogą ci w tym wolontariusze (poznasz ich po odblaskowych kamizelkach). Otrzymasz tu coś do jedzenia i picia, a jeśli nie masz się gdzie zatrzymać – dostaniesz także skierowanie na nocleg. Po Wrocławiu swoje propozycje zakwaterowania zgłaszają większe i mniejsze miejscowości na całym Dolnym Śląsku. Aktualną ich listę mają wolontariusze. Dostępne miejsca poznasz również, dzwoniąc pod nr. infolinii Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, tel. 71 701 11 00 (w godz. 6-22, j. polski, j. angielski) lub po napisaniu e-mail na adres: [email protected].

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl