wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

1°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: poniżej normy

Dane z godz. 22:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. "Świńskie brzuchy" pod naszymi nogami. Co to takiego?

Ważą setki kilogramów i widzieliście je z pewnością nie raz. Stare, potężne płyty chodnikowe ze strzegomskiego granitu, układane wzdłuż wrocławskich ulic od XIX wieku. Nazywano je "Schweinebäuche". Czyli… „świńskie brzuchy”. Dlaczego tak? To całkiem ciekawa historia!

Reklama

– "Świńskimi brzuchami" nazwano płyty granitowe, które układano przed kamienicami, często otaczane mozaiką z kostki granitowej lub bazaltowej, które można spotkać na wrocławskich ulicach, a właściwie – na ulicach większości miast należących przed 1945 roku do Niemiec – pisze na swoim profilu "Wyszukane wyszperane" Piotr Lis, autor książki o nieistniejących kamienicach, badacz lokalnej historii.

Dlaczego „świńskie brzuchy”?

Swoją nazwę zawdzięczają nietypowemu kształtowi. Z wierzchu równe, ale ich spód ma charakterystyczną krzywiznę. Dawnym wrocławianom przypominała ona zwisający świński brzuch. Rozwiązanie wygląda na celowe. Taka płyta – choć niemiłosiernie ciężka, jest również wytrzymała. Jej „brzuch” poprawiał podobno ponadto stabilność płyty w gruncie.

"świńskie brzuchy" w magazynie ZDiUM ZDiUM Wrocław
"świńskie brzuchy" w magazynie ZDiUM

"Szpilkostrady" sprzed 150 lat

Chodniki z granitowych płyt najwcześniej, bo już 1824 roku pojawiły się w Berlinie. We Wrocławiu popularne stały się w połowie XIX wieku. W 1856 roku otwarto bowiem linię kolejową łączącą stolicę śląskiej prowincji ze Strzegomiem, gdzie wydobywano (i wydobywa się do dziś) granit. Ogromnie ułatwiło to transport ciężkich płyt.

Chodniki z granitowymi płytami zastępowały m.in. „kocie łby” z polnych kamieni. Dużo lepiej się po nich chodziło. Można powiedzieć, że były odpowiednikiem dzisiejszych „szpilkostrad”.

Jedyną poważną wadą takiego rozwiązania okazała się śliskość. Odrobina śniegu lub marznącego deszczu i na „świńskich brzuchach” wywinąć można niezłego orła - o czym przekonać możemy się do dziś. Są w mieście miejsca, gdzie wciąż można je znaleźć pod nogami.

Galeria zdjęć

Stały się częścią miejskiego krajobrazu. Od lat ustępują jednak innym nawierzchniom

Jak podkreśla Piotr Lis, trudno chyba wyobrazić sobie miasta na Ziemiach Zachodnich, Północnych, na Śląsku bez właśnie takich granitowych płyt.

– W XX wieku zastępowano je kwadratowymi płytami chodnikowymi, płytami z terazzo. Po remontach czasem wracają na swoje miejsce, jednak coraz częściej wymieniane są na gładkie płyty granitowe o zupełnie innym charakterze, a także – co może smuci najbardziej – na betonowe kwadraty, a nawet na kostkę Bauma. Czy ten charakterystyczny krajobraz miasta nie powinien być w jakiś sposób chroniony? – zastanawia się Piotr Lis.

Miasto zbiera i zachowuje takie płyty

<p>"Świńskie brzuchy" podniesione w trakcie remontu chodnika. Takie płyty najczęściej trafiają do magazynu ZDiUM.</p> ZDiUM Wrocław
"Świńskie brzuchy" podniesione w trakcie remontu chodnika. Takie płyty najczęściej trafiają do magazynu ZDiUM.

– Co do zasady, Miasto odzyskuje każdy materiał kamienny i betonowy, który jest w stanie pozwalającym na powtórne użycie. Każdy inwestor – bez znaczenia czy miejski, czy zewnętrzny – prowadzący roboty w miejskim pasie drogowym ma obowiązek złożenia w magazynie ZDiUM oczyszczonego i posortowanego materiału – mówi Michał Guz z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Do magazynu ZDiUM trafiają także „świńskie brzuchy”.

Odtwarzanie chodników w takiej technologii jest bardzo kosztowne

– „Świńskie brzuchy” nie stanowią wyjątku – są zabezpieczane w celu powtórnego użycia, natomiast odtwarzanie ich wszędzie tam, gdzie były pierwotnie, a nie ma ich od lat, jest finansowo nieosiągalne. Dostawcy liczą od masy kamienia. Również układanie granitowych chodników, w tym "brzuchów" jest bardzo kosztowne. W przypadku 100 metrów granitowego chodnika na Ołbińskiej, gdzie użyto materiału rozbiórkowego, sama robocizna kosztowała 500 tysięcy złotych. Dlatego często takie historyczne płyty zastępuje się np. „zwykłą” granitową płytą. Nie wszędzie też dalsze stosowanie granitu (już obojętnie, czy płyty, czy „brzucha”) ma sens. To bardzo trwały materiał, ale nie wszędzie powierzchnia granitowa ma sens użytkowy – dodaje Michał Guz.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl

WBO 2025