wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Prawe do lewego…

Czego to się kiedyś na drutach czy szydełku nie robiło! Każda modna dziewczyna czy kobieta miała w szafie co najmniej jeden własnoręcznie wydziergany sweter czy sukienkę, o niezliczonej liczbie szalików, rękawiczek i zimowych skarpet (sztandarowy prezent bożonarodzeniowy!) nie wspominając. A do tego ozdobne pokrowce – na fotele, poduszki, serwety, serwetki... Co tam – torby i torebunie, haftowane, na szydełku, to były hity! (A „gustowne” szydełkowe pokrowce na czystą wyborową o rysach białych pudli pamiętacie...?).

Fajna tradycja poszła jednak w kąt, gdy dziewczynki na lekcjach tzw. zajęć praktyczno-technicznych zaczęły uczyć się o technologii węglików spiekanych i montowania lampek nocnych! W domu także nie bardzo garnęły się do uczenia się robótek ręcznych od babć czy mam, gdy po modne dzianiny mogły zajrzeć do sklepów. Poza tym, kto we współczesnym „odjechanym” świecie traciłby czas na jakieś anachronizmy, gdy sprawność manualną od rana do wieczora wykorzystuje się na obsługę: smartfonów, emeptrójek i wszelakiej masci tabletów?

Ale okazuje się, że i dziś dzierganiem, haftowaniem, szydełkowaniem trudni się całkiem pokaźna reprezentacja, zwłaszcza damska, naszego społeczeństwa. I wcale nie nosi ona staromodnych, posiwiałych koczków i okularów, spadających na czubek nosa. Przeciwnie – jest młoda, urodziwa, wykształcona i bardzo pomysłowa, a na dodatek z kolorowej włóczki i innych pasmanteryjnych akcesoriów uczyniła dochodowy (miejmy nadzieję) interes! Reprezentują ją: Zuzanna Jakubik i Magdalena Majak – pomysłodawczynie i właścicielki Makelandu, który w wersji stacjonarnej działa przy ul. Grunwaldzkiej 33/1B, a wirtualnie na: http://www.makeland.pl/

Z mlekiem matki…

– Jesteśmy kuzynkami, a pochodzimy z Opolszczyzny – opowiada Zuzanna Jakubik. – Do Wrocławia przeprowadziłam się sześć lat temu, a po studiach na Uniwersytecie Ekonomicznym postanowiłam swoją przyszłość związać z tym miastem. Magda jest tu od roku, od kiedy pojawił się pomysł na otworzenie sklepu i decyzja, że na siedzibę wybierzemy Wrocław. Obie jesteśmy pełne pomysłów, nie boimy się wyzwań, łącznie z przeszkodami, które po prostu trzeba pokonać.

A skąd w nich wzięła się ta miłość do motków wełny i kolorowych nici? – Dziewiarstwo towarzyszyło nam od najmłodszych lat – mówi Zuzanna – ponieważ nasze mamy „od zawsze” robiły na drutach, szydełku, wyszywały, haftowały. Poza tym rodzice wpajali nam „artystyczne zacięcie”, jak gra na instrumentach, śpiew, taniec, poezja. Pomysł na pasmanterię zrodził się przypadkiem. Podczas jednego z wieczorów, gdy razem siedziałyśmy przy drutach i szydełku, rozmawiałyśmy także o tym, że dostępność sklepów, gdzie bez problemów można kupić włóczkę czy inne dziewiarskie akcesoria, jest niewielka. Znałyśmy może dwa-trzy, a i tak w większość rzeczy zaopatrywałyśmy się przez internet. Poza tym, asortyment dostępny w pasmanteriach, które istnieją na rynku od dłuższego czasu, jest dość „archaiczny”. Ich właściciele to zazwyczaj osoby starsze, które nie szukają nowych trendów, nie wprowadzają innowacyjnych produktów. Postanowiłyśmy więc to zmienić i poszukać tych nowości – nie tylko w Polsce, ale i na świecie.

Pomysł to jedno…

Smutna to prawda, ale nadal „hamulcowym” świeżych pomysłów na biznes są często urzędowe formalności, przez jakie trzeba się przekopać, zanim ochota na własną firmę człowiekowi nie przejdzie. Jak sobie z tym poradziły właścicielki Makelandu?

– Chciałyśmy skorzystać z dotacji na założenie działalności gospodarczej – mówi Zuzanna Jakubik. – Jednak utknęłyśmy w przepisach, które nam tę drogę skutecznie odcięły. Nie wspominając już o tym, że uzyskanie takiej dotacji wiąże się w dalszym ciągu z całą masą papierów, podań, wniosków i czasu, a co najgorsze – nie ma żadnej gwarancji, że po tych wszystkich staraniach dotację rzeczywiście się uzyska. Musiałyśmy więc polegać na własnej wiedzy [p. Zuzanna jest ekonomistką - red.] i dość sprawnie dotarłyśmy do celu.  …a wykonanie drugie Panie Zuzanna i Magda nie potrafią podać opisu />>typowego klienta<

Obie panie przyznają, że pierwszy rok ich biznesu był bardzo pracowity. Rzeczywiście: sklep, a właściwie dwa, bo tym internetowym trzeba także należycie się zająć, prowadzenie bloga, aktywności na Facebooku, no i poszerzanie asortymentu. W Makelandzie, oprócz motków pięknych kolorowych wełen i szerokiego wyboru nici, można kupić takie cacka, jak: unikatowe, ręcznie robione torebki, kartki okolicznościowe, artykuły dziecięce – termoforki, zabawki sensoryczne, kocyki, buciki, szaliki i wiele, wiele innych.

 Oczko lewe, oczko prawe…

Nie tylko swoim sklepowym towarem, ale i umiejętnościami postanowiły podzielić się Zuzanna i Magdalena – dlatego uruchomiły, kilka razy w tygodniu, kursy robienia na drutach i szydełku.

– To są kursy tematyczne – wyjaśnia Zuzanna – na przykład dla przyszłych mam, chcących wydziergać sweterek dla dziecka, albo dla początkujących, którzy dosłownie pierwszy raz wzięli się do ręki druty lub szydełko. Nasi kursanci są w różnym wieku, nawet siedmiolatki. Możemy zorganizować również zajęcia „na zapotrzebowanie”, czyli gdy ktoś chce np. zrobić sobie torebkę. W warsztatach uczestniczy maksymalnie pięć osób, tak by można było spokojnie każdemu z osobna pokazać technikę czy odpowiedzieć na pytania. Na kursie nasi klienci najczęściej zaczynają wykonanie jakiejś pracy – kocyka, szalika, sweterka lub poznają trudniejsze techniki, które występują we wzorze – a kończą ją w domu. W międzyczasie mogą przyjść po dodatkową poradę, pomoc i wtedy oczywiście ich udzielamy – nieodpłatnie. Normalnie bowiem, czyli np. za kurs dla początkujących, pobieramy 45 zł, w co wliczona jest już cena włóczki i drutów. Zazwyczaj trwają one 2-4 godziny, w domowej atmosferze, przy kawie i ciastku.

Poza warsztatami w sklepie, panie z Makelandu wychodzą, żeby podziergać, np. do parku. Wtedy skrzykują się z chętnymi na ręczne robótki na Facebooku. Taki „plenerowy kurs” nic nie kosztuje, ale wspaniale relaksuje – zapewniają.

 Piękne rękodzieło

– Ponieważ naszymi klientkami są również panie szyjące na maszynie, wpadłyśmy na pomysł, żeby przyłączyć do się akcji charytatywnej „Uszyj jasia”. Makeland jest koordynatorem tej akcji na Dolnym Śląsku. Polega ona na szyciu kolorowych jaśków na poduszki i przekazywaniu ich szpitalom, na oddziały dziecięce, do hospicjów dziecięcych, domów dziecka. Cały czas do akcji zapraszamy nowe szpitale z Wrocławia i okolic. Do tej pory jasie trafiły na oddział dziecięcy wrocławskiego szpitala A. Falkiewicza – zachwalają właścicielki pasmanterii przy Grunwaldzkiej.

Zapewniają również, że moda na dzierganie wróciła i tak naprawdę nie kojarzy się już z bujającą się w fotelu na biegunach babcią, która robi na drutach szaliki dla wnuków. Teraz dziergać można wszędzie – w tramwaju, w autobusie, w parku. Ręcznie robiony sweter jest nie tylko oryginalny, ale i modny. – Samemu można zaprojektować wymarzoną rzecz i własnoręcznie ją wydziergać, daje to wiele radości – mówi pani Zuzanna. – Na jesienne i zimowe wieczory druty czy szydełko są wspaniałą formą spędzania czasu, również we wspólnym gronie innych dziewiarek – zachęca.

Pomna czasów, gdy sama produkowałam dzianiny na własny użytek, a i zdarzało się – na zamówienie koleżanek – całkowicie się z nią zgadzam. Może trzeba by sprawić sobie jakiś kolorowy motek i komplet drutów…?

Małgorzata Wieliczko

fot. Makeland

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama