W Kiełczowie pod Wrocławiem, przy ul. Wilczyckiej spłonęło około 250 mkw. hal i terenów magazynowych, gdzie firma Wastes Service składowała i utylizował baterie oraz akumulatory.
Strażacy przyznają, że akcja była trudna
Przez całą noc na miejscu pracowało kilkudziesięciu strażaków z blisko 20 jednostek z Wrocławia oraz okolicznych OSP. Strażacy przyznają, że była to trudna akcja.
- Akcja była trudna ze względu na to, że były to baterie i one płoną w bardzo nieprzewidywalny sposób. - opowiada mł. kpt. Damian Górka, rzecznik prasowy z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Na nagraniach mieszkańców zarejestrowanych podczas pożaru widać, jak płonące miejsca strzelają dosłownie jak fajerwerki. Dla strażaków była sytuacja dodatkowo niebezpieczna. Strzelające na boki rozgrzane baterie, trafiały kilkadziesiąt metrów dalej, tworząc w kolejnym miejscu zarzewie ognia.
Niebezpieczne odpady. Czy mieszkańcy są tam bezpieczni?
Ze względu na to, że baterie oraz akumulatory zaliczają się do odpadów niebezpiecznych, już podczas akcji gaśniczej sprawdzono jakość powietrza i pobrano próbki z pobliskich rowów, gdzie spływała użyta do gaszenia pożaru woda. Pierwsze wyniki wykazały nieznaczne podwyższenie PH oraz temperatury wody.
Zapowiada również, że pogorzelisko i okoliczne tereny będą kontrolowane przez najbliższe dni. Prowadzone są równocześnie czynności dochodzeniowo- śledcze przez policję, która stara się ustalić przebieg i przyczynę pożaru.
