wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

17°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: dobra

Dane z godz. 10:10

wroclaw.pl strona główna

WAŻNE Zerwana sieć trakcyjna i spore utrudnienia na kolei

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Palinka: Gdyby porozumienie nie było korzystne dla miasta, nie rekomendowałbym jego podpisania

Rozmowa z mecenasem Józefem Palinką, partnerem kancelarii DZP, który z ramienia miasta Wrocław prowadził negocjacje w sprawie przejęcia piłkarskiego Śląska Wrocław

Wrocław.pl: Władze Wrocławia podpisały wczoraj z przedstawicielami firm należących do Zygmunta Solorza porozumienie dotyczące przejęcia przez miasto piłkarskiego Śląska Wrocław oraz rozliczenia nakładów poniesionych na nieruchomości leżącej przy stadionie. Pan był głównym negocjatorem tego porozumienia z ramienia Wrocławia. Czy czuł Pan satysfakcję, gdy pod dokumentem pojawiły się podpisy stron?

Józef Palinka: Tak, rzeczywiście odczuwałem sporą satysfakcję, bo ostatnie ustalenia były dokonywane jeszcze w nocy poprzedzającej podpisanie dokumentu. W przeddzień, wbrew temu, co donosiły lokalne media, jeden z kluczowych warunków wciąż nie był uzgodniony. Przełom nastąpił dopiero po południu.

Ma Pan wieloletnie doświadczenie prawnicze i jest Pan oceniany jako jeden z najwybitniejszych polskich adwokatów. Czy negocjacje dotyczące Śląska to była trudna dla Pana sprawa?

Była nietypowa. Po pierwsze, moim klientem był podmiot publiczny, czyli miasto Wrocław, więc nad każdą negocjowaną złotówką należało się bardzo starannie zastanowić. Po drugie, wiedziałem, że sprawa Śląska Wrocław, niedawnego mistrza Polski, budzi we Wrocławiu bardzo duże emocje. Poza tym stawka, którą wyznaczył mi prezydent Rafał Dutkiewicz, dotyczyła przecież uratowania klubu. Dodatkowym obciążeniem była świadomość, że takie też były oczekiwania wrocławian, potwierdzone badaniami opinii publicznej. Po trzecie, partner w negocjacjach (grupa Polsat) to bardzo twardy gracz.

Bardzo jednak pomogła mi osobista relacja z głównym negocjatorem ze strony Polsatu dr. Modrzejewskim. Znamy się kilkadziesiąt lat i mamy do siebie zaufanie.

Czy wynegocjowane porozumienie uważa Pan za korzystne dla Wrocławia? Pytam, bo pojawiają się głosy, że warunki, które musi wypełnić miasto, są finansowo wygórowane. Jakie byłyby prawdopodobne konsekwencje, gdyby nie doszło do podpisania tego porozumienia?

Przede wszystkim gdyby to porozumienie nie było korzystne dla miasta, nie rekomendowałbym jego podpisania i sam bym go nie podpisał. Zawsze w takich razach trzeba myśleć o alternatywie. Nakłady na grunt, tak czy inaczej, to jest bez względu na to, czy porozumielibyśmy się co do sprzedaży akcji klubu, miasto musiałoby zwrócić. To wynika wprost z przepisów prawa. Polsat żądał początkowo 30 milionów zł, a stanęło na 18 mln, czyli nieźle. Pamiętajmy też, że kontynuowanie wszczętych postępowań sądowych, najprawdopodobniej doprowadziłoby albo do ogłoszenie upadłości klubu i byłoby po Śląsku, albo do utraty licencji, przez co Śląsk wylądowałby w czwartej lidze, o ile w ogóle przetrwał. Tak naprawdę nie było więc innego dobrego wyjścia, jak tylko się dogadać. Przypominam też, że jeszcze  niedawno akcje Śląska należące do Bithell Holdings wyceniane były na blisko 9 mln złotych. W wyniku porozumienia miasto zapłaci tylko 4 mln, oczywiście, jeśli wycena to potwierdzi. Czyli na koniec: klub jest uratowany, a kwestie rozliczeń z tytułu nakładów na nieruchomości przy stadionie ostatecznie uregulowane.

Porozumienie nie objęło kwestii zwrotu pożyczki miasta dla Śląska i rozliczenia tej części, którą miasto założyło za Bithell Holdings. Dlaczego?

To jest sprawa, o którą wszyscy pytają w taki sposób, jakby rzecz była bardzo skomplikowana. Tymczasem to bardzo proste. Gdyby Bithell Holdings wpłacił do klubu 6 mln złotych to klub musiałby te pieniądze wkrótce oddać. Przecież to nie miała być darowizna tylko pożyczka. W sytuacji gdy miasto przejmuje klub, domaganie się wpłaty pożyczki od drugiego akcjonariusza, który za chwilę z klubu wyjdzie i zażąda zwrotu tej pożyczki byłoby bez sensu.

Oczywiści w grę wchodził też taki wariant, że Bithell Holdings konwertuje tę pożyczkę na akcje. Tyle tylko, że nikt normalny nie robi tego w przeddzień wyjścia z klubu. Ponadto gdyby Bithell Holdings zamienił pożyczkę na akcje, to miasto musiałoby za nie przecież zapłacić dokładnie 6 mln zł. Wtedy całą operacja kosztowałaby miasto nie 4 mln, tylko 10 mln. Zgodzi się Pan, że to bez sensu.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama