wroclaw.pl strona główna

Z miasta Oto laureaci nagród literackich Angelus i Silesius 2025

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. Wrocław czekał 40 lat na takiego pianistę!

Nie odkładaj głosowania!

Przedramie z zegarkiem

Do zakończenia głosowania zostało:

Banner wbo Banner wbo Zagłosuj na jeden z projektów Wrocławskiego budżetu Obywatelskiego w 2024r

Wrocław czekał 40 lat na takiego pianistę! O Piotrze Alexewiczu opowiada krytyk i pedagog Artur Bielecki

Data publikacji: Autor:

– Wrocław czekał aż 40 lat na Piotra Alexewicza, talent porównywalny do Krzysztofa Jabłońskiego. To bardzo dużo czasu, ale cieszmy się, bo o takie osobowości nie jest łatwo. Zdarzają się czasami raz na dwa pokolenia – podkreśla Artur Bielecki, wrocławski krytyk muzyczny, pedagog, autor książki „Chopiniści”. Dla www.wroclaw.pl opowiada o Piotrze Alexewiczu i jego grze podczas XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.

Reklama

Piotr Alexewicz – artysta, który ciągle poszukuje 

Artur Bielecki poznał Piotra Alexewicza przed laty, jeszcze jako ucznia Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej im. Karola Szymanowskiego we Wrocławiu, w której na co dzień pracuje.

– Mogę powiedzieć, że pięknym przeżyciem było nie tylko słuchanie go jako pianisty, ale też słuchanie, jak ten młody człowiek, mający wtedy 16 czy 17 lat, mówił i dzielił się swoją fascynacją na tematy muzyczne.

<p>Piotr Alexewicz podczas przesłuchań w III etapie Konkursu Chopinowskiego</p> fot. Krzysztof Szlęzak/NIFC
Piotr Alexewicz podczas przesłuchań w III etapie Konkursu Chopinowskiego

Już wtedy całą swoją osobą pokazywał nieprawdopodobną wrażliwość, kulturę i bardzo przenikliwą inteligencję, czyli cechy, które są dla artysty czymś podstawowym i niezbędnym.

<p>Artur Bielecki, wrocławski krytyk, pedagog, autor książki &bdquo;Chopiniści&rdquo;, sfotografowany na ul. Oławskiej przy pomniku Chopina w miejscu, gdzie&nbsp;8 listopada 1830 roku kompozytor i pianista dał koncert w Hotelu de Pologne</p> fot. Marek Księżarek
Artur Bielecki, wrocławski krytyk, pedagog, autor książki „Chopiniści”, sfotografowany na ul. Oławskiej przy pomniku Chopina w miejscu, gdzie 8 listopada 1830 roku kompozytor i pianista dał koncert w Hotelu de Pologne

Byłem pewien, że będzie się dalej rozwijał jako muzyk, bo jest człowiekiem, który ciągle poszukuje, nie zadowala się tym, co już zdobył, cały czas pragnie dalszego rozwoju i wzbogacania siebie – zwraca uwagę wrocławski krytyk muzyczny, pedagog i autor książki „Chopiniści” wydanej nakładem Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina.   

Konkurs Chopinowski – sukces Zimermana, niepokorny Pogorelić

Magdalena Talik: Od ilu lat obserwujesz Konkurs Chopinowski?

Artur Bielecki: Od dzieciństwa. Pierwszy raz zetknąłem się z tym wydarzeniem jako dziewięciolatek. Poprzez rodziców i jakieś zamieszanie w szkole dotarła do mnie informacja, że świetny Krystian Zimerman wygrał konkurs.

Mój tato nagrał koncert laureatów albo fragment występu Zimermana i pamiętam, jak olbrzymie wrażenie zrobił na mnie już w pierwszych taktach Mazurka g-moll z op. 24.

Do dzisiaj czuję ten dreszcz związany z jemu tylko właściwym frazowaniem, dźwiękiem, rozpoczęciem tego mazurka. To była jedna z moich inicjacji w muzykę Chopina.

Potem, już troszeczkę starszy, śledziłem konkurs z 1980 roku i wtedy głośna była sprawa niedopuszczenia Ivo Pogorelicia do udziału w finale.

Natomiast pierwszy Konkurs Chopinowski, który naprawdę obserwowałem z bliska, na własne oczy i uszy, odbywał się w 1985 roku.

Miałem więcej czasu, byłem świeżo po maturze. Udało mi się dotrzeć do Warszawy, jakoś zorganizować bilety i od drugiego etapu byłem praktycznie na wszystkich przesłuchaniach w Filharmonii Narodowej.

Ten konkurs na nowo uformował mnie muzycznie i był dużym przeżyciem.

„Wrocławski” Konkurs Chopinowski – 1985 rok

To był nasz „wrocławski” konkurs, bo brał w nim udział świetny wrocławianin Krzysztof Jabłoński.

Zgadza się. Pamiętam, że kiedy w 1985 roku po raz pierwszy wszedłem do przedsionka Filharmonii Narodowej, obok kolejki ludzi czekających na wejściówki, stał niesamowicie podekscytowany starszy pan. Opowiadał, że w konkursie jest Krzysztof Jabłoński i że jest lepszy od Krystiana Zimermana.

Ponieważ byłem wtedy fanatycznym wyznawcą Zimermana, oburzyłem się i potraktowałem to wyznanie jako straszną herezję.

Ale dało mi jednocześnie do myślenia, ponieważ gra wrocławianina Krzysztofa Jabłońskiego wzbudzała ogromne emocje. Na konkursie miał fenomenalną formę, zwłaszcza w I etapie.

Potem także grał na absolutnie wybitnym poziomie i przyznano mu w rezultacie wysoką III nagrodę. Środowisko wrocławskie było bardzo podekscytowane tym sukcesem, donosiła o nim także ówczesna prasa i telewizja.

Wszyscy zaczęli mocno interesować się Krzysztofem i to był jego triumf, którego owoce trwają do dzisiaj i dzięki m.in. nagrodzie w Konkursie Chopinowskim ma od lat ustabilizowaną pozycję cenionego artysty.

Wrocławianin Krzysztof Jabłoński zachwycał w 1985 roku, ale potem skończyła się dobra passa. Musieliśmy czekać aż czterdzieści lat na to, aby kolejny wrocławianin Piotr Alexewicz awansował do finału Konkursu Chopinowskiego.

Niestety, w latach dziewięćdziesiątych, dwutysięcznych można było obserwować kryzys młodej polskiej pianistyki, nie tylko zresztą pianistyki wrocławskiej.

Przez wiele lat młodzi polscy pianiści nie mieli wystarczająco mocnej psychiki, tremowali się występami, a przygotowanie do Konkursu Chopinowskiego pozostawiało sporo do życzenia.

Jaskółką okazało się zwycięstwo Rafała Blechacza w 2005 roku. Objawił się jako wybitny talent, co pozwalało mieć nadzieję, że ta nienajlepsza passa polskiej szkoły pianistycznej zostanie przerwana.

I tak się rzeczywiście stało, z dużą satysfakcją od lat obserwuję, że nasi pianiści grają lepiej, pozbyli się jakichkolwiek kompleksów, wiedzą, że mają wykonać program jak najlepiej i starają się to robić.

Pojawiło się sporo ciekawych indywidualności, m.in. pochodzący z Krakowa Krzysztof Książek, półfinalista Konkursu Chopinowskiego w 2015 roku.

Wrocław czekał aż 40 lat na zaistnienie talentu porównywalnego do Krzysztofa Jabłońskiego. To bardzo dużo czasu, ale cieszmy się z tego, bo o takie osobowości nie jest łatwo. Zdarzają się czasami raz na dwa pokolenia.

<p>Piotr Alexewicz podczas przesłuchań w II etapie Konkursu Chopinowskiego</p> fot. Wojciech Grzędziński/NIFC
Piotr Alexewicz podczas przesłuchań w II etapie Konkursu Chopinowskiego

Piotr Alexewicz – wrażliwość, kultura, przenikliwa inteligencja 

Piotra Alexewicza znasz nie tylko z obserwowania Konkursu Chopinowskiego w 2021 roku, gdzie dotarł do III etapu i z tegorocznej edycji. Miałeś szansę słuchać jego gry, kiedy jeszcze był nastolatkiem.

Od wielu lat pracuję w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej im. Karola Szymanowskiego we Wrocławiu, której absolwentem jest Piotr Alexewicz.

Przez pewien czas pianista był też moim uczniem, podczas zajęć z przedmiotów „Historia muzyki” czy „Formy muzyczne”.

Pamiętam, że przed laty, na koncercie szkolnym, Piotr usiadł do fortepianu i zagrał dwa preludia Fryderyka Chopina. Każde z nich było niesamowicie dopracowane, każde przepięknie zagrane. Uświadomiłem sobie, że szkoła doczekała się wielkiego talentu pianistycznego.

Poznałem również Piotra podczas rozmów o muzyce i mogę powiedzieć, że pięknym przeżyciem było nie tylko słuchanie go jako pianisty, ale też słuchanie, jak ten młody człowiek, mający wtedy 16 czy 17 lat, mówił i dzielił się swoją fascynacją na tematy muzyczne.

<p>Piotr Alexewicz podczas przygotowań w trakcie Konkursu Chopinowskiego</p> fot. Wojciech Grzędziński/NIFC
Piotr Alexewicz podczas przygotowań w trakcie Konkursu Chopinowskiego

Już wtedy całą swoją osobą pokazywał nieprawdopodobną wrażliwość, kulturę i bardzo przenikliwą inteligencję, czyli cechy, które są dla artysty czymś podstawowym i niezbędnym.

Byłem pewien, że będzie się dalej rozwijał jako muzyk, bo jest człowiekiem, który ciągle poszukuje, nie zadowala się tym, co już zdobył, cały czas pragnie dalszego rozwoju i wzbogacania siebie.  

A przy tym zawsze mówi, jak wielką sprawą jest dla niego dzielenie się pięknem muzyki z publicznością.

Bardzo się cieszę, że jurorzy Konkursu Chopinowskiego najwyraźniej to docenili, ponieważ został finalistą.

Wrocławianin jedynym Polakiem w finale Konkursu Chopinowskiego 

Piotr Alexewicz jest jedynym Polakiem w gronie 11 pianistów. Mimo sporej rywalizacji mam wrażenie, że we wszystkich dotychczasowych etapach zawsze grał bardzo osobistego Chopina, nie oglądając się na innych pianistów, na rozmaite mody.  

Piotr Alexewicz ma własną opowieść, musi iść swoją drogą. I moje wrażenia były od samego początku w tym konkursie jak najlepsze.

Pierwszy etap, w którym zagrał m.in. Fantazję f-moll op. 49 i Walca As-dur op. 42 był po prostu świetny, bardzo obiecujący.

Potem bardzo ważny, myślę, drugi etap i cykl 24 Preludiów op. 28.

Miałem ten przywilej, że na temat preludiów Chopina słuchałem już niegdyś sporo od samego Piotra. Sporo przed maturą mówił bardzo dobitnie, że jest zafascynowany preludiami Chopina, widać było, że on po prostu to dzieło uwielbia i najwyraźniej intensywnie nad nim pracuje.

To było dla niego coś bardzo ważnego, więc nie zdziwiłem się, kiedy podczas Konkursu Chopinowskiego w 2021 roku podjął ryzykowną decyzję i zagrał cały cykl.

A do wyboru były albo jedna z sonat Chopina, albo cały cykl preludiów. W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że jeśli gramy sonatę Chopina to mamy zadanie dopasować do siebie 4 części. Jeśli natomiast wybieramy preludia, musimy dopasować 24 części!

W 2021 roku Piotr Alexewicz zagrał na konkursie bardzo pięknie, ale czegoś  zabrakło w wykończeniu całego cyklu. Ostatecznie wrocławski pianista zakończył występ właśnie na trzecim etapie.

Minęło kilka lat, nadszedł obecny konkurs i zastanawiałem się, czy Piotr zmieni swoją koncepcję, może będzie chciał zagrać na przykład sonatę już w drugim etapie, może zrezygnuje z preludiów.

Pozostał jednak wierny swojej fascynacji. Ogromnie mi zaimponował swoją konsekwencją i śmiałą decyzją: „Zagrałem to wam cztery lata temu, a teraz pokażę, co potrafię po czterech latach”.

I tym razem to było przepiękne, bardzo udane, nie pozostawiające praktycznie żadnych życzeń, wykonanie cyklu preludiów.

Z tej próby wyszedł absolutnie zwycięsko!

Występ wrocławianina przemyślany i artystycznie przekonujący

W III etapie Piotr Alexewicz zagrał bardzo precyzyjnie skomponowany program. Najpierw Preludium cis-moll op. 45, potem przeszedł płynnie do Sonaty b-moll op. 35, następnie wykonał cykl czterech Mazurków z op. 41 i finiszował Andante spianato i Wielkim Polonezem Es-dur op. 22.

Bardzo ciekawie to wymyślił i sam układ programu też świadczy o młodym artyście. Przypomnę, że sam Fryderyk Chopin bardzo dbał o to, jaki utwór po jakim następuje, na przykład w ramach jednego opusu w Mazurkach czy w Etiudach.

Piotr także zadbał o to, żeby przejścia między na przykład Preludium cis-moll op. 45 do Sonaty b-moll było bardzo bezpośrednie.

Mazurki były udane, polskie, ze świetnym wyczuciem charakteru i kontrastu poszczególnych części. Jednocześnie spełniły też rolę pewnego przerywnika po niezwykle dramatycznej Sonacie b-moll op. 35.

Wiadomo, ta sonata jest szczególnym utworem, po którym trudno jest jeszcze prezentować cokolwiek innego. A tutaj nasz pianista właśnie zagrał cztery Mazurki, a dopiero po nich Andante spianato i Wielkiego Poloneza Es-dur.

Pod każdym względem występ Piotra Alexewicza w III etapie był przemyślany i przekonujący artystycznie, co docenili jurorzy i stąd mamy ten fenomenalny sukces, jakim jest wejście Piotra do finału, przy tak wysokim poziomie Konkursu Chopinowskiego w tym roku.

Galeria zdjęć

Przed finałem można zastanawiać się, z jaką lokatą zakończy udział w tym Konkursie Chopinowskim Piotr Alexewicz.

Jak widać w tegorocznym konkursie, każdy etap jest wielką niewiadomą, a przed Piotrem Alexewiczem jeszcze konfrontacja z orkiestrą podczas wykonania koncertu fortepianowego.

Myślę, że wszystkie swoje walory swojej osobowości muzycznej i warsztatu pianistycznego Piotr zaprezentował.

Pamiętajmy, że konkurencja jest bardzo silna, poziom światowy i tutaj sukces to nawet wejście do drugiego etapu, nie mówiąc o grze w finale, który jest miejscem dla konkursowej elity.

Myślę, że jakiekolwiek miejsce, bycie laureatem byłoby ogromnym sukcesem, którego po prostu z całego serca Piotrowi życzę!

On już staje się coraz bardziej wyrazistą postacią polskiego świata pianistycznego i po prostu na to zasługuje.

Jesteś nie tylko pedagogiem i krytykiem muzycznym, również autorem książki „Chopiniści” o wybitnych pianistach, którzy wyjątkowo interpretowali utwory Chopina. Tom jest jednym z bestsellerów podczas Konkursu Chopinowskiego. Chciałam zapytać, co z Chopinisty ma Piotr Alexewicz?

Na pewno najbardziej wyrafinowaną kulturę brzmienia, kulturę dźwięku i chęć docierania najgłębiej do samego serca tej muzyki, a to jest dla Chopinisty niezbędne.

I jeszcze dodam wielką kulturę, delikatność uczuć, wrażliwość. To czyni z niego w naturalny sposób świetnego interpretatora muzyki Chopina.

<p>Artur Bielecki, wrocławski krytyk, pedagog, autor książki &bdquo;Chopiniści&rdquo;</p> fot. Marek Księżarek
Artur Bielecki, wrocławski krytyk, pedagog, autor książki „Chopiniści”

Jak powinien grać idealny Chopinista? 

Od lat słuchasz i analizujesz wielkich interpretatorów muzyki Fryderyka Chopina. Jakie cechy powinni mieć idealni wykonawcy grający jego muzykę?

To jest bardzo trudne pytanie. Sam Fryderyk Chopin był genialnym wykonawcą, pianistą, który, jak mówił Robert Schumann, gra w jedyny, niepowtarzalny sposób, tak jak komponuje. Mamy świadectwa na to, że gra Chopina zachwycała ludzi.

Pięknie napisała w listach jego uczennica Friederike Müller, że słuchając Chopina człowiek zapomina o jakichkolwiek technicznych aspektach gry, o sile ciążenia, a odczuwa po prostu szczęście, jego gra uszczęśliwia ludzi.

<p>Artur Bielecki, wrocławski krytyk, pedagog, autor książki &bdquo;Chopiniści&rdquo;, sfotografowany na ul. Oławskiej przy pomniku Chopina w miejscu, gdzie&nbsp;8 listopada 1830 roku kompozytor i pianista dał koncert w Hotelu de Pologne</p> fot. Marek Księżarek
Artur Bielecki, wrocławski krytyk, pedagog, autor książki „Chopiniści”, sfotografowany na ul. Oławskiej przy pomniku Chopina w miejscu, gdzie 8 listopada 1830 roku kompozytor i pianista dał koncert w Hotelu de Pologne

Po prostu Chopin oszałamiał swoją grą i czynił ten świat piękniejszym, lepszym, będąc genialnym, niepowtarzalnym wykonawcą swoich dzieł.

Fryderyk Chopin pobłogosławił różne interpretacje swojej muzyki

Jednocześnie ten sam Fryderyk Chopin, z całym swoim krytycyzmem wobec świata, bo był bardzo bystrym obserwatorem i niełatwo było go zadowolić w wielu sprawach, słuchając, jak Ferenc Liszt gra jego Etiudy napisał do rodziny, że to wykonanie przenosi go w jakieś niewyobrażalne rejony.

I dodał, że chciałby wykraść Lisztowi sposób grania jego własnych utworów. To dowód na to, że Chopin, mając całą swoją genialną wiedzę i niepowtarzalny styl, był jednocześnie otwarty na inne podejście.

Można wręcz powiedzieć, że Fryderyk Chopin pobłogosławił rozmaitość interpretowania swojej muzyki. Pod warunkiem, że to jest dobrze robione.

Na pewno nie byłby życzliwy wobec słabego, nieuważnego, siłowego grania. Jeżeli jednak słyszał dobrą szkołę pianistyczną, był na pewno otwarty na różne propozycje.

W związku z tym, chyba nie ma jednego idealnego Chopinisty i nie ma czegoś takiego jak mityczny styl Chopinowski.

Okazuje się, że muzyka Chopina jest tak genialna, tak pojemna, ma w sobie potencjał interpretacyjny, że będzie nas zaskakiwała w różnych odczytaniach.

Ale spełnione muszą być pewne cechy – ogromna dbałość o estetyczność, piękno, szlachetność dźwięku, bo Chopin był wykwintnym artystą i nie miał w sobie niczego z wulgarności, brutalności.

To na pewno klucz uniwersalny i na ogół, kiedy słucha się wybitnych pianistów grających Chopina, a do moich ulubionych należą Artur Rubinstein, Dinu Lipatti, Józef Hofmann czy Ignacy Friedman, nie pozwalają sobie nigdy na jakąkolwiek płyciznę interpretacyjną.

Muzyka Chopina musi być przemyślana, głęboka, szlachetna, bo taki był po prostu Chopin.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama