Tak stanowi bowiem obowiązujące od lipca br. unijne rozporządzenie. Jego twórcy mówią o wzmocnieniu standardów bezpieczeństwa kosmetyków i lepszym informowaniu klientów. Dlatego kontroli mają podlegać na przykład takie sformułowania umieszczane na kosmetycznych preparatach, jak: „nawilżaˮ – w odniesieniu m.in. do kremów czy balsamów czy „działa 48 godzinˮ, pojawiające się choćby na dezodorantach. Firmy albo dystrybutorzy posługujący się takimi „wabikamiˮ, będą musieli po prostu dowieść, że to prawda. A jeśli im się to nie uda, odpowiednie władze mogą po prostu zakazać stosowania określonego rodzaju „pochwałˮ w odniesieniu danego kosmetyku. Jak podają unijne źródła: „Producent nie będzie mógł już prezentować kremu jako nawilżającego tylko dlatego, że zawiera on aloes. Efekt nawilżający będzie musiał być wykazanyˮ.
Nieraz z opakowań najróżniejszych preparatów można wyczytać, że ich produkcję wspiera nanotechnologia. Teraz wykorzystane nanomateriały muszą być w składzie produktu jasno wyszczególnione i jeśli są użyte jako konserwanty, barwniki i filtry UV, powinny wcześniej uzyskać autoryzację.
Chorwacki komisarz UE ds. polityki konsumenckiej Neven Mimica jest przekonany, że konsumenci będą od tej chwili lepiej chronieni i dostaną bardziej przejrzystą informację o kupowanych kosmetykach. Zarówno tych do codziennego użytku – jak np. pasty do zębów, jak i tzw. kolorówki (szminki, cienie do powiek, pudry itp.) czy innych „drobnych luksusówˮ (np. wody po goleniu dla panów). Ponadto nowe zasady mają wzmocnić zaufanie do nabywanych produktów, a tym samym do ich producentów.
Co ważne, każdy indywidualny nabywca – czyli, pan, pani, społeczeństwo po prostu – może zwrócić się do producenta – telefonicznie czy e-mailowo – z pytaniem o konkretny kosmetyk, czyli jego działanie, skutki uboczne lub skład, i oczekiwać pełnej informacji, od której importer (rzecz dotyczy bowiem także kosmetyków wyprodukowanych poza obszarem UE, np. w USA) lub producent nie powinien się odżegnywać.
Oprócz tego firma (producent albo importer) będzie zobowiązana do przygotowania raportu o kosmetyku według określonych kryteriów przed wypuszczeniem go na rynek, a także do utrzymywania zestawu dokumentów o danym kosmetyku, łącznie z oceną jego bezpieczeństwa, do ewentualnej kontroli. Ma także obowiązek informowania odpowiednich władz krajowych o ewentualnych poważnych skutkach ubocznych używania produktu, jeśli takie wystąpią. Informacje takie mają być przekazywane następnie do innych krajów.
Komisja Europejska jest zdania, że na nowych przepisach zyskają również sami producenci – oszczędności w odniesieniu do wszystkich w wymiarze rocznym są obliczane na ok. 15 mln euro. A to w związku z prostszą procedurą rejestracji: zamiast w 27 krajach UE będą oni rejestrowali swoje produkty w jednym, internetowym portalu. W tej bazie widnieje już ponad 320 tysięcy kosmetyków.
MaWi