wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

12°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 05:10

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Wspominamy Hannę Gucwińską
Kliknij, aby powiększyć
Niezapomniany duet - i w życiu, i w pracy: Hanna i Antoni Gucwińscy fot. archiwum zoo we Wrocławiu
Niezapomniany duet - i w życiu, i w pracy: Hanna i Antoni Gucwińscy

Hanna Gucwińska była jedną z najbardziej znanych wrocławianek - przez wiele lat pracowała we wrocławskim zoo, którego jej mąż – Antoni – był dyrektorem. Prowadziła program telewizyjny „Z kamerą wśród zwierząt” (rozsławiła nim Wrocław na całą Polskę), pisała książki, robiła filmy dokumentalne, była posłem na Sejm, ale nawet… ławnikiem sądowym.

Reklama

Kobieta-orkiestra. Nie lubiła siedzieć w miejscu, nie lubiła się nudzić.

Rocznik 1932. Urodziła się w Warszawie (jej ojcem był przedwojenny policjant, zamordowany w Katyniu), ale całe dorosłe życie związana była z Wrocławiem - od 1957 roku pracowała w Miejskim Ogrodzie Zoologicznym - z wykształcenia była zootechnikiem, studia magisterskie ukończyła w 1962 roku na Akademii Rolniczej we Wrocławiu.

Hanna Gucwińska – o zwyczajach zwierząt wiedziała wszystko

Jaka była prywatnie? Znaliśmy się ponad 25 lat. Spotykaliśmy się zawodowo (kiedy jeszcze pracowała we wrocławskim zoo, a ja jako młody dziennikarz pisałem teksty o zwierzętach z naszego ogrodu), a po przejściu na emeryturę – prywatnie, w jej domu na wrocławskim Biskupinie.

Dla dziennikarza pani Hania była rozmówcą idealnym. O zwierzętach wiedziała wszystko: nie tylko co jedzą, skąd pochodzą, ale sypała z rękawa opowieściami o ich zwyczajach, zachowaniach. Ciekawostka za ciekawostką – była skarbnicą wiedzy.

Choć – muszę przyznać po latach – przez panią Hanię o mały włos nie zrezygnowałem z dziennikarstwa.

Pewnego razu nad Polską miało dojść do zaćmienia Słońca. Postanowiłem napisać artykuł o tym, jak zachowują się zwierzęta, gdy nagle w środku dnia robi się noc. Umówiłem się na wywiad z Hanną Gucwińską. Usiedliśmy na fotelach. Zaczęło się zaćmienie, a pani Hania zaczęła mi opowiadać:

„W czasie zaćmienia Słońca, zwierzęta robią się ospałe, senne…” i... sama zasnęła w trakcie rozmowy ze mną. Nie pomagało głośne chrząkanie i podnoszenie głosu: „Pani Haniu...”. Zacząłem się zastanawiać, czy warto nadal być dziennikarzem, skoro moja rozmówczyni zasnęła w trakcie rozmowy. Jakże musiałem przynudzać!

Na szczęście po kilku minutach pani Hania obudziła się - swoją senność tłumaczyła  - uff – zmęczeniem i niskim poziomem cukru i mogliśmy kontynuować rozmowę.

Uwielbiała krucha ciasteczka w kształcie zwierząt i kaktusy

A propos cukru. Gdy odwiedzałem ją w jej domu musiałem koniecznie przywozić ze sobą kruche, maślane ciasteczka w kształcie zwierząt (uwielbiała je), kuleczki rafaello (zachwycała się ich smakiem) i zamiast zwykłych, ciętych kwiatów – kaktusa w doniczce. Była wielbicielką kaktusów - stały u niej w domu, w oranżerii i na zewnątrz.

Razem z mężem była bardzo gościnna. Gdy mówiła przez telefon: „niech pan wpadnie na obiad”, wiedziałem, że będzie… pizza. Zamówiona na telefon, najlepsza w mieście.

A w czasach, kiedy pani Hania pracowała z mężem w zoo, lubili oboje żartować: „Zapraszamy na obiad, tylko nie wiemy, co podamy. Zobaczymy, jakie zwierzę tego dnia… padnie”.

Będzie mi brakowało tego specyficznego poczucia humoru.

Hanna i Antoni – nierozłączny duet w życiu, duet w pracy, duet na ekranie

Hanna Gucwińska rozsławiła Wrocław i wrocławskie zoo na całą Polskę programem telewizyjnym "Z kamerą wśród zwierząt", który prowadziła razem Antonim Gucwińskim. 

Ten program to był przebój telewizyjny. 17 stycznia 1971 roku „Z kamerą wśród zwierząt” pojawiło się po raz pierwszy na ekranach naszych telewizorów i było pokazywane do 22 czerwca 2002 roku. Powstało aż 1016 jego odcinków.

Dzięki temu programowi zyskaliśmy niewiarygodnie wielką sympatię ludzi. Potężną.
opowiadała Hanna Gucwińska

Otrzymali za telewizyjne występy m.in. Złoty Ekran i Wiktora (osobowość telewizyjna).

Oprócz występów przed kamerami duet Gucwińskich jeździł po całej Polsce - po domach kultury, zakładach pracy i szkołach - z wykładami o zwierzętach.

Dzieci były zachwycone, że miały egzotyczne zwierzęta na wyciagnięcie ręki i „gwiazdy z telewizyjnego okienka” na żywo: państwo Gucwińscy otrzymali po latach najwyższe, przyznawane przez dzieci, odznaczenie – „Order Uśmiechu”.

Hanna Gucwińska była też autorką książek o zwierzętach - m.in. "Zwierzęta nocy", "Zwierzęta w moim domu" i filmów dokumentalnych - m.in. "Jak rodzą się węże", "Goryle", "Narodziny". 

Miała epizod jako polityk (posłanka na Sejm IV kadencji), ale też pracowała jako ławnik sądowy (decydując razem z sędzią o tym, czy ktoś jest winny, czy niewinny).

Zwierzęta – jej wielka miłość…

Jednak zwierzęta to była największa miłość Hanny Gucwińskiej - pracowała w ogrodzie zoologicznym, ale i mieszkała w nim.

Ba! Zwierzęta mieszkały w jej domu – te odrzucone przez matki sama karmiła mlekiem z butelki, przez smoczka. I w dzień, i w nocy. Też te dzikie – jak tygrysy.

Jeden z takich podopiecznych małych tygrysów, gdy był niegrzeczny, był straszony w domu pani Hani, że dostanie szufelką do węgla. Uciekał na sam jej widok.

Po latach, gdy dziki kot był już wielkim tygrysem, a na wybieg w zoo wskoczyła psychicznie chora kobieta, udało się uratować życie desperatki właśnie dzięki… szufelce! Antoni Gucwiński wszedł na wybieg i odgonił tygrysa od kobiety machając właśnie szufelką do węgla. Tygrys się jej wystraszył i zwiał!

Karmiła małego ptaszka na sali sejmowej

W czasach, kiedy była posłem na Sejm (Unia Pracy) i jeździła na posiedzenia na ul. Wiejską, też nie rozstawała się ze zwierzętami.

Kiedyś opiekowałam się małym ptaszkiem. Pisklak. Musiałam go karmić co kilka godzin, bez przerwy. Włożyłam go więc do wewnętrznej kieszeni marynarki i wniosłam na salę sejmową. Uczestnicząc w obradach, co chwilę dokarmiałam małego ptaszka
Hanna Gucwińska

Zwierzętom podporządkowała całe życie – i zawodowe, i prywatne

W jednej z rozmów powiedziała mi: - Nie miałam swoich dzieci, bo zwierzęta pochłaniały cały mój czas. Na nich się skupiłam, im poświęcałam każdą wolną chwilę.

Tak było, kiedy pracowała w zoo, ale też kiedy przeszła na emeryturę i razem z mężem Antonim zamieszkali w wielkim domu, na Biskupinie, kilkaset metrów od ogrodu zoologicznego.

Dom we Wrocławiu, dom pełen zwierząt…

Jej dom był pełen zwierząt: kotów, psów, ale i egzotycznych ptaków (królowały papugi), żółwi, kogutów, gołębi czy znalezionych w ogrodzie małych jeży.

Kochała je całym sercem.

Gdy odwiedzałem panią Hanię już po śmierci jej męża, schorowaną, bolało ją to, że zwierzęta nie mogą wchodzić do jej pokoju: musiało być sterylnie, działała aparatura tlenowa, którą zwierzaki mogły zepsuć. Potrafiła się jednak cieszyć małymi rzeczami - np. gdy jej wieloletnia opiekunka choć na chwilę brała koty na ręce i stawała z nimi w drzwiach. Żeby pani Hania mogła na nie popatrzeć…

Pogrzeb Hanny Gucwińskiej we Wrocławiu - 22 listopada, godzina 12.00

Hanna Gucwińska zmarła 12 listopada (w niedzielę), w Krakowie. Przeprowadziła się tam do siostrzenicy, bo po śmierci męża i długim pobycie w szpitalu, wymagała codziennej pomocy i opieki.

Spocznie we Wrocławiu, na cmentarzu Osobowickim, obok męża - Antoniego Gucwińskiego - w Alei Zasłużonych.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl