Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Rodziny zastępcze wychowują i reprezentują dzieci, których rodzice nie chcą lub z różnych przyczyn (np. z powodu choroby albo uzależnienia) nie mogą się nimi zająć. Obchodzony dziś Dzień Rodzicielstwa Zastępczego został uchwalany w 2006 roku po to, by rozwijać i popularyzować taką formę opieki.
Historia Małgorzaty Wójcik – zawodowej mamy zastępczej dla trójki dzieci
Małgorzata Wójcik od prawie roku jest zawodową mamą zastępczą dla Klaudii, Kacpra i Kamila. Gdy dzieci do niej trafiły, miały pięć, osiem i dziewięć lat.
– Nie planowałam, że zajmę się od razu trójką – wspomina. – Podczas kursu przygotowawczego zaczęło mi jednak zależeć na tym, by zaopiekować się rodzeństwem. Zrozumiałam, że dzieciom będzie łatwiej, jeśli będą miały ze sobą kawałek swojego dawnego świata.
Zdecydowała się na zostanie zawodowym rodzicem zastępczym, bo od zawsze pragnęła pomagać dzieciom, a okres pandemii pozwolił jej wrócić do planu, który – jak mówi – był w jej sercu od zawsze. A dlaczego chciała to robić zawodowo? Uznała, że tym, czego dzieci potrzebują najbardziej, jest poświęcony im czas. Nie chciała go dla nich wyłuskiwać między pracą a gotowaniem ziemniaków.
Do opieki nad dziećmi przygotowywała się nie tylko podczas szkoleń dla rodziców zastępczych: zanim do nich przystąpiła, zatrudniła się w żłobku, by sprawdzić, czy to faktycznie jest coś, co mogłaby i chciała robić. Dzięki temu utwierdziła się w swojej decyzji, jednak i tak nie uchroniło jej to przed stresem: na początku bała się, że sobie nie poradzi i nie będzie w stanie zaspokoić potrzeb swoich podopiecznych.
To jest duża zmiana dla wszystkich i trzeba się odnaleźć. Po prostu trzeba sobie dać czas.Małgorzata Wójcik
Najbardziej się bała tego, że… między nią a jej podopiecznymi nie będzie „chemii”.
– To nie były całkiem malutkie dzieci i ja się zwyczajnie bałam, że się nie polubimy, że nie uda mi się dotrzeć do nich. Ale te obawy szybko odeszły – wspomina.
Pani Małgorzata zdaje sobie sprawę z tego, że dzieci, którymi się opiekuje i z którymi mocno się związała, mogą wrócić do swoich rodziców. Liczy się z tym.
– Czy się chce, czy się nie, ma się więź z dziećmi, kocha się je jak swoje i walczy się o nie. Ale trzeba mieć gdzieś z tyłu głowy, że wrócą do rodziny biologicznej. Trzeba skupiać się na tym, żeby było im po prostu dobrze, żeby „wyszły na ludzi”, żeby miały szansę, a nie na tym, żeby mieć je dla siebie.
Czy warto być zawodowym rodzicem zastępczym?
– Myślę, że bardzo warto i polecam, bo to są to są kochane dzieciaki, pełne miłości, potrzeb, przytulają się, są wdzięczne. Nie ma dnia, żebym żałowała, że w taką stronę poszłam – mówi Małgorzata Wójcik.
Historia Marzena Biziewskiej, która prowadzi niezawodową rodzinę zastępczą dla swoich siostrzeńców
Marzena Biziewska siedem lat temu została opiekunką prawną swoich siostrzeńców. Młodszy miał wtedy siedem lat, starszy dziewięć. Wcześniej zajmowała się nimi tylko okazjonalnie: zabierała ich na weekend, chodziła z nimi do aquaparku, kina, na plac zabaw, lody.
W pewnym momencie siostrzeńcy „zniknęli” jej z pola widzenia – chciała pojechać do nich z prezentem, gdzieś wyjść i nie mogła. Okazało się, że chłopcy wyprowadzili się do Gorzowa i mają poważne problemy. Pani Marzena znalazła ich adres, pojechała, a potem napisała na kolanie wniosek do sądu o przyznanie jej opieki. Gorzowski sąd przyznał jej najpierw tymczasową, a potem stałą opiekę nad chłopakami.
– Miałam naprawdę bardzo mało czasu na przygotowanie się na bycie z powrotem mamą, a moje biologiczne dzieci już były dorosłe i dawno opuściły gniazdo rodzinne. To był skok na głęboką wodę.
Jak ocenia siedem lat bycia razem?
– „Obóz przetrwania” – mówi z przymrużeniem oka. – Ale gdy wychowujemy swoje dzieci to też się ich uczymy.
Musiałem się nauczyć chłopaków, a oni mnie. Dalej się siebie uczymy. W pewnym stopniu już żeśmy się poznali, w ogromnym. Jesteśmy w stanie przewidzieć swoje reakcje, zachowanie. No ale nie do końca, jak w każdej rodzinie.Marzena Biziewska
Czy warto być rodzicem zastępczym? Zdaniem pani Marzeny zdecydowanie tak.
– Ludzie działajcie, bo te dzieciaki was potrzebują! – mówi. – Potrzebują ciepła i miłości, a cała reszta to jest do zorganizowania po drodze. Ja nie miałam nic. Nadal mam tylko 28 metrów mieszkania i świetnie dajemy sobie w nim radę. Dzieci chcą ciepła i miłości i odrobinę uwagi, a cała reszta przychodzi po drodze. Sprawy techniczne są przerobienia. Na każdym etapie życia!
Piecza zastępcza we Wrocławiu
We Wrocławiu w rodzinnej pieczy zastępczej w ponad 600 rodzinach przebywa łącznie prawie 800 dzieci. Większość z nich jest w 429 spokrewnionych rodzinach zastępczych. Pozostałe znalazły opiekę u rodzin niezawodowych, zawodowych oraz w rodzinnych domach dziecka.
Na rodziców zastępczych nadal czeka niemal 440 dzieci z placówek opiekuńczo-wychowawczych, w tym 125 poniżej 10 roku życia.
Jak zostać rodzicem zastępczym?
Aby zostać rodzicem zastępczym należy przejść około trzymiesięczne szkolenie obejmujące elementy prawa rodzinnego, pedagogiki, psychologii rozwojowej i wychowawczej, umiejętności rozpoznania i oceny sytuacji rodzinnej dziecka, podstawową wiedzę o uzależnieniach czy informacje o instytucjach wspierających. Rodziny zastępcze wraz ze swoimi podopiecznymi maja zapewnione wsparcie specjalistów: psychologów, pedagogów, prawników…
Uwaga:
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat zadzwoń pod numer 71 782 24 12 lub napisz: rodzicielstwo.zastepcze[at]mops.wroclaw.pl
Rodzaje pieczy zastępczej
Istnieją różne rodzaje pieczy i w tym systemie każdy może odnaleźć swoje miejsce.
Pierwszą formą pieczy zastępczej są rodziny zastępcze spokrewnione, np. babcia, dziadek, brat, siostra. Właśnie takich opiekunów mamy najwięcej. Następnie są rodziny niezawodowe. Może być to dalsza rodzina: ciocia, wujek, chrzestna, chrzestny, kuzyn, kuzynka bądź osoba niespokrewniona z dzieckiem. Mamy też rodziny zawodowe zwykłe, rodziny zawodowe specjalistyczne dla dzieci chorych i rodzinne domy dziecka, gdzie przebywa maksymalnie ósemka podopiecznych.Monika Jopek z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej
Trzeba pamiętać, że piecza zastępcza to nie to samo co adopcja. Adopcja to wzięcie dziecka pod opiekę na zawsze, natomiast piecza jest tymczasowa, a wszelkie działania mają na celu umożliwienie dzieciom powrotu do rodziny biologicznej, a jeśli nie będzie takiej możliwości, uregulowanie ich sytuacji w taki sposób, by mogły trafić do adopcji.
– Nawet jeżeli od początku zdajemy sobie sprawę z tego że jesteśmy rodziną zastępczą, czyli z założenia tymczasową, to jednak więzi między nami a dzieckiem powstają i nie mamy na to wpływu – uprzedza Monika Jopek. – Musimy jednak pamiętać, że rolą rodziny zastępczej jest pomoc jak największej liczbie dzieci. Mamy pogotowia i rodzinne domy dziecka, które pomogły już pięćdziesiątce czy dwudziestce dzieci. A potrzeby są naprawdę ogromne.
Bywa i tak, że dzieci, którymi opiekują się rodziny zastępcze, zostają z nimi na długo, do 18 roku życia i dłużej, jeśli się uczą, bo z różnych powodów nie mogą wrócić do rodziny biologicznej.
Święto rodzin zastępczych we Wrocławiu
We Wrocławiu świętujemy nie dzień, a aż tydzień rodzin zastępczych! 27 maja odbył się charytatywny bieg rodzinny, 29 maja rodzice zastępczy spotkali się na wykładzie poświęconym rodzicielstwu, jutro, czyli środę 31 maja, dzieci z rodzin zastępczych wezmą udział w otwarciu Beach Baru Port Węglowy, a w Dniu Dziecka Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przygotował dla nich zajęcia.