wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

14°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 02:05

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Inwestycje
  4. Remont dawnej siedziby PKO BP przy Solnym. Na zabytku rzemieślnik układa łupek zgodny z oryginałem
Kliknij, aby powiększyć
Wojciech Mazur w roboczym stroju pokazuje kamienną płytkę pokrycia dachu zabytkowego budynku na ul. Gepperta 4 Tomasz Hołod
Wojciech Mazur w roboczym stroju pokazuje kamienną płytkę pokrycia dachu zabytkowego budynku na ul. Gepperta 4

Układanie łupka na dachach to dla Wojciecha Mazura chleb powszedni, ale jeszcze nigdy nie robił tego na budynku o takiej wartości architektonicznej i historycznej, przynajmniej nie we Wrocławiu. Teraz jest bliski ukończenia dzieła. Jego wprawione dłonie pracują z dziecinną łatwością i swobodą doświadczonego fachowca. Stuk-puk, kilka gwoździ i następna! Efekt jest godny podziwu, tym bardziej że odwołuje się do pierwowzoru.

Reklama

Jako chłopak z Podkarpacia usłyszał, żeby nie bać się pracy fizycznej. Fach w ręku i wiedzę w głowie przekuwa się na sukces. W budowlance jest od 42 lat. Od prawie 20 pracuje z łupkiem. Wraz z synem, który przerósł mistrza, układa dachy w całej Polsce i za granicą. Przywołuje pałac myśliwski pod Tychami i wspomina Norwegię.

We Wrocławiu do tej pory pracował na domach, których właściciele cenią kamień bardziej niż dachówkę ceramiczną. Na lokalny obiekt użyteczności publicznej wszedł po raz pierwszy. Od razu na zabytek nieprzeciętnej urody – stojący od końca XIX wieku u zbiegu ulic Gepperta i Kazimierza Wielkiego. Powinien skończyć do września, dlatego niezwłocznie zabiera się do pracy.

Kowadełko, młotek i gwóźdź

W dłonie wielkości bochenka chleba bierze płytkę i młotek. Stuka, żeby ocenić czy nie jest felerna. Nie chce usłyszeć głuchego dźwięku. Opiera ją na kowadełku. Pewnymi uderzeniami nadaje jej kształt łuski. Szpicem młotka wybija w niej otwory. Sięga po gwoździe miedziane, przykłada do drewnianej konstrukcji dachu pokrytego papą i przybija. Jakby kanapkę rano robił od niechcenia. Z tym że łupka nie położy byle jak niczym sera na pajdzie.

— Kamień musi leżeć pod kątem pasującym do nachylenia dachu. Łuski trzeba położyć tak, żeby dobrze na siebie nachodziły, aby spodnie warstwy nie podnosiły wierzchnich i żeby woda spływała po nich konkretnym torem, od dziubka do dziubka — tłumaczy Wojciech Mazur. — Nachylenie jest wyliczane laboratoryjnie. Dostajemy wytyczne. Na połaci wytrasowujemy siatkę, żeby się zmieścić. Jest jak kratka w zeszycie — porównuje. — Z obróbką pomagają nam inni pracownicy — dodaje.

Gwoździe nie mogą być wbite zbyt mocno. Muszą mieć luz, bo drewno, jak płótno malarskie, zmienia kształt, poddając się wilgoci. — Gdy pęcznieje, dźwiga gwóźdź. Kamienie obluzowują się po kilku latach, dlatego obowiązkowo trzeba dać temu pracować. Gdybym dociągnął je za mocno, mogłyby pęknąć po latach. To dlatego montuje się je ręcznie, nie mechanicznie — wyjaśnia majster. Od wieków kamienie układa się techniką młotka, gwoździa i kowadełka. — Nie ma powodu, żeby ją zmieniać — zauważa Wojciech.

Tysiące łusek z Hiszpanii

Jak daleko wzrokiem sięgnąć z góry, widać czerwone, tradycyjne dachy. Są tańsze od kamiennych. Początkowo na zabytku także miał być taki, ale inwestorzy – rodzina Komarnickich z Wrocławia – zaglądnęli głębiej do kieszeni po obejrzeniu starych zdjęć. Widać na nich, że pierwowzór był z kamienia, więc ostatecznie zdecydowali się na łupek, pochodzący z północno-zachodniej Hiszpanii.

Wchodząc na obiekt, ekipa remontowa zastała jednak dachówkę ceramiczną, która pojawiła się w którymś momencie długiego życia budynku. Na pierwszy rzut oka wyglądała solidnie, jednakże zdążyła się rozwarstwić, mimo że pochodziła z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia.

— W czasie remontu odkryliśmy fragmenty dawniejszego materiału. To była dokładnie ta sama łuska, jaką teraz kładziemy, prawdopodobnie od tego samego dostawcy, bo firma Raczek działa od ponad stu lat — informuje Andrzej Palczak z firmy Crear, która pełni na budowie rolę inwestora zastępczego. — Wizja Wojtka, najlepszego fachowca, jakiego można znaleźć, bardzo się spodobała, więc zrezygnowaliśmy z pierwotnego pomysłu krycia grafitową dachówką na rzecz odtworzenia dachu w sposób jak najbardziej zgodny z archiwalnymi zdjęciami — opowiada Palczak.

Wojciech Mazur dodaje, że ten rodzaj pokrycia, składającego się notabene z około 3000 elementów, zalicza się do ekskluzywnych, ponieważ kamienie w kształcie łuski łączy się dużymi i małymi kawałkami wiążącymi, które uzupełniają i zdobią całość w formie miękkich i ostrych koszy. — Rozpoznawaliśmy nawet sposób ich układania— wspomina Andrzej Palczak. — Doceńmy, że lokalni inwestorzy nie żałowali pieniędzy na materiał, na opłacenie specjalisty, który wykona konkretną robotę. Budownictwo jest bezlitosne, czas pokazuje jakość. Tu robimy perełkę, którą długo będą wszyscy podziwiać — przekonuje.

Wieża i dzieło Plüddemanna

Odtworzone jest nie tylko pokrycie dachu. Odbudowywane są brakujące lukarny o konstrukcji drewnianej, która zostanie okuta blachą miedzianą. To jednak nie one są największym wyzwaniem. — Prawdziwie szalonym przedsięwzięciem było okładanie wieży płytami kamiennymi— przyznaje Andrzej Palczak.

Chodzi o wieżę widoczną od strony Kazimierza Wielkiego. Do niedawna zasłaniały ją rusztowania, a jak czubek był podwieszony na łańcuchach. — Po zdjęciu starego pokrycia z blachy okazało się, że drewniany szpic był całkowicie zgnity i praktycznie przestał istnieć. Zrekonstruowaliśmy go i przywróciliśmy mu odnowioną chorągiewkę obrotową, którą wcześniej znaleźliśmy zaniedbaną na strychu wieżyczki — opowiada Palczak. — Jej oryginalne elementy mogą mieć grubo ponad sto lat — dodaje.

O wieku budynku świadczy inskrypcja na attyce – 1890. Gdzie indziej wyryty w piaskowcu jest autograf architekta – znakomitego i zasłużonego w mieście Richarda Plüddemanna. — Plotka głosi, że miał on naprzeciwko budynku starej giełdy biuro, z którego widział ten podpis – powiedział nam Andrzej Palczak rok temu.

Niegdysiejszy miejski radca wybrał stylistykę neorenesansu północnego, nawiązującą do tamtejszej tradycji bankowości mieszczańskiej ówczesnej epoki. Budynek jest bogato udekorowany: motywami w kształcie kamieni szlachetnych (arch. kaboszony), w trym diamentów (rauty), muszlami, wolutami, obeliskami i trójkątnymi frontonami okiennymi. Boniowane elewacje wykonane z piaskowca są urozmaicone wykuszami, attyką, ryzalitami i wieżyczką, dzięki czemu ich kompozycja jest asymetryczna i różnorodna.

„Malowniczy budynek z dwoma niewielkimi dziedzińcami otrzymał malowniczo rozczłonkowaną bryłę, przeznaczoną do oglądania z wąskich uliczek” — napisała Dorota Pikulska w „Leksykonie architektury Wrocławia”.

Od banku do biurowca

Piaskowcowe elewacje zestarzały się brzydko, przybierając kolor miejskiego brudu. Naturalną barwę kamienia odzyskały dzięki wysiłkowi konserwatorów i restauratorów. — Udało się zachować i oczyścić detale, zrekonstruować złocenia na kutych elementach ozdobnych, odbudować sterczyny oraz przeprowadzić konserwację dekoracyjnego portalu części parterowej, który był bardzo zniszczony, a teraz prezentuje się imponująco — informował Andrzej Palczak w sierpniu 2022 r.

Dziś dodaje, że zabytek nie spełniał wymogów pożarowych ani standardów instalacyjnych. Nie był przystosowany do osób niepełnosprawnych. Teraz ma szyb na windę i inne udogodnienia. W środku jest dużo czerwonej cegły, są drewniane belki i stropy, trochę sztukaterii.

Są również sięgające od podłogi do sufitu sejfy firmy Berliner Panzer AG, założonej w Niemczech w 1898 roku. Te szafy pancerne służyły Śląskiemu Kredytowo-Ziemskiemu Bankowi Akcyjnemu, który miał siedzibę w budynku Plüddemanna. W czasach nowoczesnych korzystał z niego bank PKO BP.

W przyszłości będą biura, lokale usługowe, a także restauracja z dużymi witrynami z widokiem na plac Solny. W środku sporo jest jeszcze do zrobienia. Planowany termin zakończenia przebudowy to druga połowa 2024 roku. Renowację prowadzi grupa firm: inwestorem jest spółka ARA Komarniccy, inwestorem zastępczym – Crear, projekt przebudowy powstał w pracowni Anna Kościuk (Archikon), z kolei wykonawcą jest firma budowlano-konserwatorska Castellum (ta sama, która pracuje na Wzgórzu Partyzantów).

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl