wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

9°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 00:30

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Przydatne Informacje
  4. Moda, uroda, zakupy, hobby
  5. Co jest do chrzanu

Chrzan to dosyć „jadowita” w smaku, pospolita bylina, mająca w rodzinie inne kapustowate. Wydaje się, że tą swoją zapiekłością odbija sobie niepowodzenia kulinarne – nigdy bowiem na stole nie jest gwiazdą pierwszej wielkości, jak np., nie przymierzając, taki homar czy inne mule albo ostrygi. Najczęściej w tartej postaci bywa zaledwie dodatkiem do innych, ważniejszych w gastronomicznej hierarchii specjałów – jakiejś porządnej kiełbachy czy golonki, a w postaci twardej ukorzenionej jako ingrediencja zalewy do małosolnych ogórów. Zdecydowanie największym chojrakiem bywa jednak jako zmieszany z również tartym burakiem (a najlepiej kilkoma) – wtedy przybiera tajny pseudonim „ćwikła”.

Od dawna rósł sobie dziko na wschodzie Europy, kiedy to w IX wieku połapali się nasi antenaci, że do paru rzeczy się nadaje. Czyli do konserwowania, zakwaszania (co ponoć już starożytni Rzymianie i Egipcjanie przetestowali) z jednej strony, a z drugiej dobrze robi zdrowotności człowieka: czyli na wzdęcia jest skuteczny, moczopędnie pomocny i w naderwaniu i zapaleniu ścięgien się przyda, gdy je nim obłożyć. Ale i sporo niejednoznaczności w swoim działaniu przejawia, co każe go o chytrość i nieszczere intencje podejrzewać – bo z jednej strony do pobudzania apetytu i leczenia anemików się nadaje, a z drugiej odchudza podstępnie… A i człowiek ze stanem zapalnym przewodu pokarmowego albo schorzeniami nerek czy marskością wątroby też po kontaktach z chrzanem biedy sobie może napytać, więc niech unika „ostrego” jak ognia. Czyli coś z tą byliną musi być nie tak…

Synigryna, co czyni chrzan tak diabelsko piekącym w smaku i zapachu, łzy z oczu wyciskającym, tylko największym desperatom nie przeszkadza w samodzielnym ucieraniu go, a potem łączeniu z solą, cukrem i śmietaną, żeby postał sobie w skromnej miseczce na wielkanocnym albo bożonarodzeniowym stole. Pewnie dlatego tacy Francuzi, Szwajcarzy czy Holendrzy nie zawracają sobie głowy jego konsumowaniem – gdzież tam bowiem w nowoczesnym lokalu mieszkalnym uświadczyć piec, w którego otwartych drzwiczkach najlepiej czynności ucierania chrzanu na ręcznej tarce dokonywać, tak by odór z niego i zapiekłość wprost do komina uchodziły? Dlatego w krajach tych dziwnych chrzan na przemiał apteczny jest głównie przeznaczony.

Poddany obdukcji pod kątem zawartości witamin i innych składników mineralnych okazał się całkiem bogaty, niczym posiadacz giełdowych akcji. Bo cóż tam ma na koncie? Witaminy: A, B, B1, B2, C, E, a także: potas, wapń, fosfor, magnez, żelazo, mangan, sód, cynk, siarkę, fosfor, jod, chlor, błonnik, węglowodany, tłuszcze, związki azotowe, glikozydy, flawonoidy, olejki eteryczne, kwas nikotynowy, argininę, asparaginę, glutaminę, fitoncydy. Uff… Dlatego koncerny farmaceutyczne ciągną z niego aż miło…

Niewiasty powinny mieć do niego szczególny sentyment, bo mało kaloryczne to warzywko – w 100 g ma bowiem tylko 70 kalorii. Za afrodyzjak też chrzan niekiedy uchodzi – za rozgrzewającą moc.. Ale spora grupa zainteresowanych miłosnym jego działaniem twierdzi również, że „za mało kopie” pod względem uniesień i już o wiele lepiej sprawdza się w tym dziele takie na przykład chili…

Ponieważ chrzan może rosnąć w zasadzie, gdzie popadnie, to i często dziczeje. I nim się człowiek obejrzy, rozrośnie się jak chwaścisko i jako takie trudny jest potem do wytępienia. Różne bywają sposoby, by zaradzić niepożądanej ekspansji tej byliny – od potraktowania popularnym roundapem po cierpliwe, systematyczne wycinanie „w pień”. W szeregu przypadkach ani jeden, ani drugi sposób na dłuższą metę nie działają. Warto więc wymieniać się doświadczeniami z własnej działki, np. na internetowym forum (np. tutaj – a nuż, widelec najbardziej skuteczny sposób na zlikwidowanie intruza na działkowej grządce w końcu się ujawni?

Ale tak na spokojnie rzecz oceniając, czy powinno działkowcom zależeć na unicestwieniu tej skądinąd pożytecznej roślinki? Cóż wadzi bowiem posiadanie swojego, pospolitego „chrzana” – który tak naprawdę krzywdy nikomu nie uczyni, bo przejrzane jego działanie już przecież przez starożytnych zostało? Niech się ukorzenia, a ponad przeciętność i tak nie wyrośnie – cóż to jest 1,5 metra łodygi, która i tak w końcu razem z liśćmi na kiszonki zostanie przeznaczona…

Ostrość chrzanu z biegiem lat i w potocznej mowie znacznie straciła na powadze. Nagminnie bowiem tylko w przypadku, gdy chodzi o popularne „pieprzenie”, czasownik „chrzanić” jest używany (co wyrazić można też inaczej przez: pleść bzdury, ględzić, bredzić, ale i partaczyć – na przykład czynność, której tylko profesjonaliści powinni się tykać).

I ręka do góry, kto nie słyszał: odchrzań się? Nie widać, nie słychać… I może niech tak zostanie.

Małgorzata Wieliczko

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl

Wszystkich Świętych