wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

10°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 12:25

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Wrocławianie z pasją: Andrzej Gliniak przedstawia swoje najciekawsze wyprawy w niebezpieczne miejsca świata
Kliknij, aby powiększyć
W cygańskim getcie Lunik IX w Koszycach fot. archiwum A. Gliniaka
W cygańskim getcie Lunik IX w Koszycach

Uwielbia rejony, w których wizyta daje dużą dawkę adrenaliny. Podróżuje w zakątki niedostępne dla innych. Widział miejsce, gdzie zginął Osama bin Laden, cygańskie getto w Słowacji, czy miasto gniewu w Kosowie. Wrocławianin Andrzej Gliniak, na co dzień jest spikerem na meczach Śląska Wrocław, prowadzi gale sportów walki, a o swoich wyprawach opowiada w popularnym podcaście.

Reklama

Specjalnie dla naszego portalu Andrzej Gliniak, autor podcastu „Jak NIE zwiedzać świata”, który można słuchać na Spotify i na YouTube, opowiada o swoich sześciu najciekawszych i najniebezpieczniejszych wyprawach. 

To osobiste TOP 6 wrocławskiego podróżnika. Pytania zadaje Michał Kurowicki. Przeczytajcie!

Michał Kurowicki: Odwiedziłeś miejsca, w które prawie nikt inny nie chce jeździć. Zacznijmy od Mitrovicy, czyli leżącego w Kosowie miasta, podzielonego między Serbów i Albańczyków. Jak tam jest?

Andrzej Gliniak: Leżąca w Kosowie Mitrovica zwana jest też miastem gniewu. To miejsce, gdzie po dwóch stronach mostu na rzece Ibar mieszkają dwa nienawidzące się narody. Po jednej stronie Serbowie, po drugiej Albańczycy. Most jest przez całą dobę pilnowany przez kontyngent zmieniających się żołnierzy ONZ. Ja trafiłem na trzymających wartę włoskich karabinierów. Przez przeprawę nie można przejechać żadnym pojazdem. Niepisaną zasadą jest, że Serbowie nie przechodzą na stronę albańską i na odwrót. Mogłoby się to skończyć eskalacją konfliktu, linczem lub nawet śmiercią.

Natomiast turyści mogą przemieszczać się mostem pomiędzy strefami. Obie części bardzo różnią się od siebie otoczką, kolorytem, podejściem do ludzi.

Strona serbska jest bardzo zamknięta i hermetyczna, dość negatywnie nastawiona do obcych. Na ulicach widać nacjonalizm, w wielu miejscach graffiti serbskich bohaterów, mnóstwo flag zarówno serbskich, jak i rosyjskich, co jest sposobem na pokazanie sojuszu Serbii z Rosją. Mieszkańcy tej części Mitrovicy nienawidzą USA, jako głównego inspiratora powstania niepodległego Kosowa.

Idąc tam ulicą zostałem zapytany skąd jestem. Jak odpowiedziałem, że z Polski, mocno zmienili swoje nastawienie. Okazało się, że bardzo nas lubią, ponieważ środowiska polskich kibiców piłkarskich wspierały ich w walce o pozostanie Kosowa w granicach Serbii. Jednocześnie pamiętajmy, że kibice to jedno, a oficjalnie polski rząd uznał niepodległość Kosowa.

Po stronie albańskiej jest inaczej. Ludzie są bardzo otwarci. Panuje pozytywny klimat. Choć też na ulicach widać flagi i zdjęcia bohaterów kosowskiej partyzantki UCK.

Nie jest jednak tak, jak po stronie serbskiej, że ludzie obserwują cię z nieufnością. U Albańczyków idziesz sobie normalnie ulicą, jest spokojnie. Raz siedziałem po stronie albańskiej wieczorem na kolacji, tuż przy moście granicznym. Grała orkiestra, podawali jedzenie, wino, ogólnie wszystko na dużym luzie.

Przed rokiem odwiedziłeś Pakistan. Dlaczego tam pojechałeś? Przecież tuż obok są popularne wśród turystów Indie?

Jeżdżąc po świecie staram się przełamywać stereotypy. Jednym z nich jest postrzeganie Pakistańczyków jako złych ludzi. A na miejscu okazało się, że jest wręcz przeciwnie. Uważam Pakistańczyków za jednych z najmilszych ludzi, których poznałem w czasie wszystkich swoich podróży.

Kolejny stereotyp to, że według mnie 99 procent osób w Pakistanie jest za pokojem. Wstydzą się za jeden procent ekstremistów, którzy uznają rząd pakistański za zdrajców współpracujących z USA, który dla terrorystów jest największym złem.

Turysta w Pakistanie to wielka egzotyka. To nie jest tak, że sobie tam jedziesz, wychodzisz z hotelu i swobodnie spacerujesz po ulicach. Musisz mieć rządowe pozwolenia, żeby w ogóle przemieszczać się po tym kraju, potrzebujesz także swojego przewodnika.

Oczywiście możesz zwiedzać na własne ryzyko, ale są bardzo często patrole wojskowe. Sprawdzają czy masz odpowiednie pozwolenia. Jak nie, mogą cię wydalić z kraju.

Ze swoim przewodnikiem, któremu dość dużo zapłaciłem jeździłem przez tydzień przez Pakistan. Jeżdżąc z kimś takim można o wiele więcej zobaczyć. Taka osoba zna kraj i nam go pokazuje od podszewki.

Opowiedz o miejscu, gdzie zginął Osama bin Laden i bazie wojskowej Khyber Riffles.

Mój przewodnik miał dobre układy z wojskiem. Dzięki temu udało mi się zobaczyć Abbottabad, miasto w którym został zamordowany Osama bin Laden. Wcześniej dom bin Ladena to była wielka twierdza. Po jego zabójstwie, pozostały po niej zgliszcza. Ludzie grają tam teraz w krykieta, bawią się tam dzieci. Forteca została zrównana z ziemią przez rząd pakistański, tak żeby nie utworzyło się tu miejsce kultu terrorysty, czy coś podobnego.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Andrzej Gliniak w mieście Abbottabad, dokładnie w miejscu gdzie zabito Osamę bin Ladena fot. archiwum Andrzeja Gliniaka
Andrzej Gliniak w mieście Abbottabad, dokładnie w miejscu gdzie zabito Osamę bin Ladena

Byłem też w twierdzy, przy granicy z Afganistanem, w bazie wojskowej Khyber Riffles. Wcześniej odwiedziła ją m.in. księżna Diana, prezydenci Obama i Bush, a także bokser Muhammad Ali czy aktor Robert de Niro. W tym miejscu zapadają najważniejsze decyzje, jeśli chodzi o politykę afgańsko-pakistańską, rozmawiają o niej amerykańscy generałowie z najważniejszymi osobami w Pakistanie i Afganistanie. Byłem pierwszym Polakiem, który widział to miejsce.

Jak wygląda sytuacja na słynnym przejściu granicznym pomiędzy Indiami i Pakistanem w Wagah? Jak odnoszą się do siebie nawzajem te narody?

W oficjalnych przekazach istnieje przekonanie, że mieszkańcy Indii i Pakistanu nienawidzą się. Jednak gdy tam byłem w 2021 roku okazało się, że to nieprawda. Zwykli ludzie nic do siebie nie mają. Natomiast przejście graniczne w Wagah to jedna z nielicznych atrakcji turystycznych w Pakistanie. Cała uroczystość przypominała wielkie show. O konkretnej godzinie odbywa się zmiana warty pomiędzy wojskami pakistańskimi i indyjskimi. Wtedy zaczyna się przedstawienie.

Byłem po stronie pakistańskiej. Żołnierze puszyli się, to przypominało zachowanie pawii i trwał około godziny. Na trybunach było mnóstwo ludzi i dzieci ubranych w pakistańskie flagi. Był animator, który kierował ludźmi powtarzającymi za nim hasła: Pakistan wygrywa! A po drugiej stronie granicy to samo robili Hindusi. W czasie tego spektaklu toczy się normalne życie, sprzedawana jest cola czy popcorn, jak w kinie.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Na zdjęciu Andrzej Gliniak siedzi na dywanie i pije herbatę w towarzystwie Pakistańczyków w Peszawarze, jednym z najniebezpieczniejszych miast Pakistanu, tuż przy granicy z Afganistanem. Siedzący najbliżej mężczyzna ma ksywkę ?Talib?. fot. archiwum Andrzeja Gliniaka
Na zdjęciu Andrzej Gliniak siedzi na dywanie i pije herbatę w towarzystwie Pakistańczyków w Peszawarze, jednym z najniebezpieczniejszych miast Pakistanu, tuż przy granicy z Afganistanem. Siedzący najbliżej mężczyzna ma ksywkę ?Talib?.

Po zakończeniu ceremonii otwiera się brama dzieląca dwa kraje i wtedy ci żołnierze, niby nienawidzących się nawzajem armii, witają się, obejmują, przybijają piątki.

Dodam, że jadąc z Islamabadu przez Pakistan, byłem bardzo często zatrzymywany na wojskowych posterunkach. Dlatego podróż trwała tam bardzo długo. Ciągle sprawdzali mnie i auto w którym jechaliśmy, czy nie ma tam jakiejś bomby. Przez tydzień swojego pobytu tam widziałem jednego turystę.

Na koniec powiem, że Pakistan nie jest bezpieczny jako państwo ze względu na zagrożenie atakami bombowymi ale ludzie są tam wyjątkowo życzliwi.

Wróćmy do Europy. Na Twoim podcaście słuchałem o tym, jak odwiedzałeś zamieszkaną przez Cyganów dzielnicę Koszyc. Jak tam jest?

Słowackie Koszyce to dwie skrajności, bo z jednej strony to jedno z najpiękniejszych miast na Słowacji. A jednocześnie jedną z dzielnic jest tam cygańskie getto zwane Lunik IX, składające się z bloków z wielkiej płyty. Mieszka tam oficjalnie ok. 6-7 tys. osób, a nieoficjalnie 10 tys. Cyganie żyją tam bez prądu, bez gazu, bez wody. W blokach nie ma okien. Wcześniej była to dzielnica wojskowa, do której zostali przeniesieni z innych okolic.

Zapłaciłem grupie Cyganów, żeby wejść do środka i potem nawet oni bali się nas zaprowadzić w część miejsc. To po prostu bardzo niebezpieczne miejsce. Istnieje duże ryzyko napadu. Nie mogą tam wejść Słowacy, a tym bardziej turyści. 

Po drodze opowiadał, że woda w kranach włączana jest tam raz bądź dwa razy dziennie. W każdym mieszkaniu tłoczy się nawet do dziesięciu osób. Śmieci wyrzucane są przez okna, które potem zalegają pod blokami.

Muszę jednak pochwalić mojego przewodnika, który był Cyganem z tego getta. Zaufałem mu i nie zawiodłem się. Wywiązał się z wszystkiego. Nie było żadnego problemu.

Dodam, że w drodze do Luniku IX przejeżdżaliśmy obok miejscowości Svinia, gdzie mieszka najniższa kasta cygańska. To jeszcze gorsze miejsce niż Lunik IX. Nie można było wejść tam nawet z ochroną. Proponowałem duże pieniądze, ale nie mogli mi zapewnić odpowiedniego bezpieczeństwa.

Odwiedziłeś też miejsce wielkiej tragedii z 1995 roku, czyli Srebrenicę. Dlaczego chciałeś zobaczyć to na własne oczy?

W 1995 roku w Srebrenicy zamordowano 8 tys. ludzi, byli to bośniaccy muzułmanie, których zamordowały wojska bośniackich Serbów. Największym paradoksem jest to, że do dziś pozostali przy życiu Bośniacy i Serbowie żyją tam razem obok siebie. To jest obecnie bardzo opuszczone miasto., tylko gdzieniegdzie mieszkają ludzie. Na domach widać ślady po kulach.

Serbowie w Srebrenicy przyjęli mnie bardzo miło. Podkreślali, że życie tutaj jest bardzo trudne. Panuje marazm, brak perspektyw, najchętniej wyjechaliby w poszukiwaniu pracy za granicę. Serb, właściciel miejscowego pubu, który zaprosił mnie na kawę mówi, że często odwiedzają go muzułmanie, ma nawet wśród nich kolegów. Jeśli chodzi o masakrę Serbowie uciekają jednak od tematu. Tłumaczą to z reguły dwoma słowami: historia i polityka.

Zupełnie inaczej reagują Bośniacy. Opowiadają chętnie i długo. Mówią , że nie ma wśród nich w mieście osoby, która nie straciłaby kogoś bliskiego w masakrze. Nie chcą jednak zemsty, tak przynajmniej twierdzą.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl