Nuta szaleństwa po tacie, planowanie po mamie
Drzwi otwiera nam Piotr, mąż Agaty. Zdalnie pracuje od początku pandemii. Agata wita nas promiennym uśmiechem. – Oczy i nuta szaleństwa po tacie, uśmiech i planowanie – po mamie – wyjaśnia. W domu czuć smakowity zapach zbliżającego się obiadu. – Od kiedy mam Thermomix, jestem jeszcze bardziej samodzielna w kuchni – wyjaśnia. Proponuje kawę, zaznaczając z figlarnym błyskiem w oku, że robi pyszną. To prawda.
W kuchni leży najnowszy numer „Vivy!” Na górze okładki Omenaa Mensah i na czerwono SIŁA TOLERANCJI. A potem czytam: „Agata Roczniak&Misheel Jargalsaikhan: Jestem inna i dobrze mi z tym”. – Redakcja przysłała mi wczoraj egzemplarz z tym pięknym bukietem – pokazuje Agata.
Od modelki do prezeski
Za namową rodziców skończyła bankowość w Wyższej Szkole Zarządzania i Finansów. Potem obroniła magisterium z filozofii na Uniwersytecie Wrocławskim. Podyplomowo ukończyła zarządzanie zasobami ludzkimi z elementami coachingu i psychologię zarządzania potencjałem pracowników. Pracuje jako fotomodelka, mówczyni inspiracyjna, zasiada w radzie programowej fundacji projektantki mody Ewy Minge.
– Czerwoną suknię, w której występowałam na pokazie kolekcji haute couture Ewy w auli Politechniki Warszawskiej w 2006 roku, mam w szafie do dzisiaj – zapewnia. Do niedawna zajmowała stanowisko Fundraising&Communications Managera w Fundacji PolskieDzieci.org. Od miesiąca prowadzi własną Fundację Diversum. Jak do tego doszła?
Zawsze razem, nie osobno
Na zdjęciach w „Vivie!” wygląda fantastycznie i megaprofesjonalnie. – To była długa sesja, trwała pieć i pół godziny – wspomina. Z przeczytanych wcześniej artykułów o niej wiem, że modelką została w 17. roku życia, bo namówiła ją na to koleżanka z VIII LO przy ul. Zaporoskiej we Wrocławiu.
Rodzice dostawali propozycje, by miała nauczanie indywidualne, ale zawsze im zależało, żeby była w grupie rówieśników. Wozili ją do szkoły, w podstawówce – SP nr 46 przy ul. Ścinawskiej – mama towarzyszyła jej w początkowych klasach na lekcjach. – Czasem ktoś z koleżeństwa mówił na mnie „Kaczucha”, bo jak chodziłam, to się kiwałam, ale większość była wobec mnie życzliwa – stwierdza Agata.
Kobieta nie do pokonania
Od urodzenia choruje na nieuleczalną chorobę neurodegradacyjną SMA – rdzeniowy zanik mięśni. – To, że dobrze się trzymam fizycznie, to w ogromnej mierze zasługa moich rodziców – podkreśla Agata. Oni gonili ją do ćwiczeń i wpajali, że warto to robić, bo to przyniesie rezultaty. Została medalistką mistrzostw pływackich dla osób z niepełnosprawnościami.
W 2009 skończyła ze sportowym pływaniem, bo wyszła za mąż i chciała urodzić dziecko. „Skrzywdzisz je” – pisali jej internauci. Aktualnie 11-letni Kuba urodził się zdrowy, a Agata zajmowała się nim na początku na tyle, ile mogła.
– Oczywiście z mężem od razu ustaliliśmy, że w nocy on wstaje do dziecka, ale w dzień często ja przewijałam Kubusia w asyście mojej opiekunki – opowiada świeżo upieczona pani prezes. Teraz całą rodziną myślą, żeby kiedyś na wakacje polecieć do Bangkoku, bo wszyscy lubią azjatyckie jedzenie.
Dać sobie czas i ciszę
Jak każdego, spotykają ją niepowodzenia. Przeżywa je, ale coraz szybciej wraca do równowagi. – Ostatnio – już w dwa dni – śmieje się. – Gdy upadnę, wkurzam się – opowiada. – Ale pozwalam sobie dać czas i ciszę. Osobiście nie lubię przewodników i karteczek przy lustrze z radami, bo uważam, że każdy sam sobie powinien wypracować rozwiązanie. Jedyne, co bym zalecała wszystkim – i sobie to zalecam – nie wyżywać się na innych w tym trudnym czasie, nie być dla nikogo złośliwym.
Dobrym sposobem na dojście do siebie jest też sport. Agata nigdy nie odpuszcza godzinnego treningu na basenie, na który jeździ trzy razy w tygodniu. W wodzie może pobiegać, poczuć się wolna. Wysiłek fizyczny „oczyszcza” jej głowę ze zbędnych myśli.
Diversum znaczy różny, inny
Ludzie różnią się poglądami, wyglądem i w wielu innych kwestiach. – Każdy człowiek zasługuje na szacunek i akceptację, bez względu na jego różnorodność – podkreśla z emocją w głosie Agata.Dlatego założyła Fundację Diversum, która będzie organizować warsztaty dla dzieci, spotkania inspiracyjne dla pracowników firm, różne inicjatywy edukacyjne. – Teraz pracujemy nad książką dla dzieci, w której znajdzie się pełno historii prawdziwych małych herosów dnia codziennego – zdradza z uśmiechem.
Zdjęcia: Tomasz Hołod