wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:07

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. The World Games 2017
  4. Bohaterowie TGW
  5. Michał Dul

Na poprawinach rzucał z żoną „talerzami” – z Michałem Dulem (Flow AZS AWF Wrocław), reprezentantem Polski i prezesem Polskiego Stowarzyszenia Graczy Ultimate, rozmawia Wojciech Koerber.

Reklama

Podobno Michał Dul chciał być koszykarzem.

Najpierw bawiłem się w tenis, zostałem nawet wicemistrzem Dolnego Śląska w kategorii skrzatów, a sympatii do sportu nauczył mnie tata, który będąc w wojsku reprezentował jednostkę na wielu frontach. Przeciążeniowa kontuzja łokcia wymusiła jednak przerwę w treningach, a powrót miał się okazać bardzo kosztowny. Zresztą ja byłem już wtedy zafascynowany inną dyscypliną – koszykówką, Michaelem Jordanem i Chicago Bulls, którzy toczyli akurat epickie boje z Utah Jazz.

I wystarczały Panu pojedynki na podwórku?

Próbowałem też swoich sił w Śląsku, braki techniczne nadrabiając szybkością, skocznością czy siłą. Rzucało się nawet o godz. 6 rano przed szkołą, jak i późno w nocy na podwórku. W Śląsku zaliczyłem dwa roczne epizody, w amatorskich rozgrywkach WRONBA i WroBasket reprezentowałem ekipę Tako, a jako student wrocławskiej AWF jeździłem na obozy do Olejnicy. I właśnie tam dr Jacek Grobelny na zajęcia z gier i zabaw przyniósł latający dysk. Wypożyczyliśmy go sobie z przyjacielem, Tomkiem Zatoniem, z którym wspólnie graliśmy zawsze w kosza. W zasadzie w każdej wolnej chwili bawiliśmy się tym dyskiem, dr Grobelny to dostrzegł i nawet wręczył mi książeczkę o różnych aktywnościach i zabawach ruchowych z taką mniej więcej dedykacją: „Na rozpoczętej drodze, by móc kontynuować nowo poznaną pasję”. I latający dysk faktycznie stał się nieodłącznym elementem każdej naszej wyprawy: festiwalu muzycznego czy też spotkań towarzyskich. Minęło parę lat, nadal rzucałem do kosza, ale w tym czasie zebrało się też więcej osób rzucających dyskiem. Byliśmy tym zafascynowani.

Tzn. czym dokładnie?

Torem lotu dysku. Że można rzucić dysk w prawy aut boiska, a on spadnie w lewy narożnik. Że jest kilkanaście rodzajów rzutów, tymczasem w koszykówce pole manewru mamy mniejsze. Chłonąc te nowe elementy poznaliśmy drużynę, która już we Wrocławiu funkcjonowała, grała na boisku XIV L.O. przy ul. Bruecknera. Preferowała hipisowski styl i nazywała się WD-40… Na Ołtaszynie natomiast uformowała się inna ekipa, pod nazwą 3SB, co czytane z angielska daje po prostu frisbee. Zaczęliśmy z nią wygrywać, a gdy okazało się, że 3SB zapisuje się na pierwsze mistrzostwa Polski, w 2010 roku, to i my musieliśmy. My, czyli Odpaleni, bo pod takim szyldem się początkowo kryliśmy. Przed mistrzostwami Polski połączyliśmy jednak siły z WD-40. Zajęliśmy wspólnie ósme miejsce, mimo że nadal nie umieliśmy rzucać na prawą rękę, a w 2011 roku postanowiliśmy zorganizować we Wrocławiu młodzieżowe Mistrzostwa Europy (EYUC). Trzeba w tym miejscu wspomnieć, że ojcem chrzestnym polskiego ultumitate jest Amerykanin Geoff Schwartz, który pierwszy mecz zorganizował w 1997 roku w Poznaniu, wtedy jeszcze bez udziału Polaków. Uczył wówczas angielskiego na jednej z wyższych uczelni, później musiał wyjechać do USA, ale wrócił i w 2004 roku założył w Poznaniu pierwszą drużynę o nazwie Uwaga Pies. I to również Geoff stoi za powstaniem wrocławskiego WD-40. Z kolei jego przyjaciel, Niemiec Christoph Dehnhardt, przekonał mnie, że Pola Marsowe świetnie nadają się do organizacji dużych imprez.

O czym ostatecznie przekonaliście się w 2011 roku?

Otrzymałem wtedy od Geoffa pamiątkowy dysk, których limitowaną wersję wyprodukowano w 1997 roku, przy okazji tego pierwszego meczu na terenie Polski. Powiedział on wówczas, że od teraz może już tylko czerpać przyjemność z ultimate w Polsce, a o rozwój się nie martwi, bo dyscyplina trafiła we właściwe ręce. Nim jednak zorganizowaliśmy wspomniane młodzieżowe ME, postanowiliśmy przyszykować coś mniejszego, na przetarcie. W ten sposób przygotowaliśmy najpierw halowe MP na obiektach AWF-u i ul. Parkowej, zajmując ósme miejsce. Przy okazji organizacji EYUC postanowiliśmy też włączyć ultimate w struktury klubowe i tak przy Młodzieżowym Klubie Piłkarskim Wratislavia powstała sekcja latających dysków, a drużynę nazwaliśmy Flow.

Zatem po parkach nie musieliście się pałętać, bo znaleźliście swoje poletko na obiekcie Wratislavii?

Są tacy, którym park wystarczy, lecz wraz z rozwojem dyscypliny i my staramy się rozwijać. Zaglądamy na siłownie, mamy zajęcia rozciągające, biegowe na bieżni, i rzecz jasna, specjalistyczne na boisku. Głównie na boisku AWF-u przy strzelnicy lub na sztucznej nawierzchni przy budynku P-5.

Z uczelnią łączy Was chyba sporo?

Tak, bo z czasem odłączyliśmy się od Wratislavii. Wykorzystaliśmy m.in. fakt, że jedną z naszych zawodniczek była Aleksandra Szyrwiel, przewodnicząca samorządu studenckiego na wrocławskiej AWF, i w 2013 roku powstała drużyna Flow AZS AWF Wrocław.

A jak wygląda nasza narodowa reprezentacja?

W 2010 roku po raz pierwszy pojawiła się na MŚ do lat 23. Wówczas we Florencji zagrał jeden zawodnik z Wrocławia, Bartłomiej Specjał. Z kolei w 2011 roku zajęliśmy siódmą lokatę na ME seniorów w Mariborze, w kategorii mieszanej, czyli koedukacyjnej (mixed). W takiej właśnie formule odbędzie się rywalizacja podczas World Games 2017. Przy wsparciu Ministerstwa Sportu i Turystyki udało  nam się zorganizować regularne zgrupowania i wyjazdy turniejowe, a kadrą opiekują się trenerzy z zagranicy: jako główny wielokrotny mistrz Niemiec – Heiko Walldorf i Austriak Marc Huber od przygotowania fizycznego.

Pan jest zapewne jednym ze starszych graczy?

Zgadza się, niestety. Kiedy latem 2016 roku organizowaliśmy we Wrocławiu MŚ do lat 20, to widziałem w drużynach wielu 15-latków. Przyszłość przed nimi.

Jest Pan też prezesem Polskiego Stowarzyszenia Graczy Ultimate, bo federacji w kraju wciąż nie ma. Kto zatem organizował wspomniane MŚ?

Firma, którą powołaliśmy do życia, by była narzędziem przy organizacji tego typu imprez właśnie. Gościliśmy tysiąc zawodników, 49 drużyn z 29 krajów (wygrały Kanadyjki i Amerykanie – WoK). A federacja? Jest plan na jej powstanie, trzeba tylko przysiąść i zacząć działać, choć – póki co – zajmują nas obowiązki związane z promocją samej dyscypliny i The World Games 2017. Organizacją wszelkich mistrzostw Polski: młodzieżowych, plażowych, halowych etc. zajmuje się Polskie Stowarzyszenie Graczy Ultimate. Mamy już pięcioletnie doświadczenie, przed rokiem przygotowaliśmy we Wrocławiu finały klubowych mistrzostw Europy i myślę, że stworzyliśmy zgrany zespół, który może organizować największe imprezy.

Wiemy już, co jest Pańskim hobby, a praca?

Prowadzę działalność gospodarczą, ale mam nadzieję, że uda się skupić na ultimate i połączyć pracę z pasją. Ewentualnie mogę popracować na pół etatu w szkole jako nauczyciel wuefu, byłoby to połączenie przyjemnego z pożytecznym. Mógłbym promować dyscyplinę, a jednocześnie wyszukiwać do niej talenty.

Z tego, co wiem, Pan nawet w dniu poprawin rzucał frisbee.

To prawda, bo ślub brałem w czerwcu, a dzień później byłem już na MŚ w Londynie, gdzie zajęliśmy dziewiąte miejsce. I to nie sam, poleciałem tam z żoną, która również jest reprezentantką Polski. Paulina, wcześniej Lewandowska, pochodzi z Grudziądza, a poznaliśmy się cztery lata temu na zawodach w Czechach. Najpierw zaproponowałem jej, by zagrała z naszą drużyną na plażowym turnieju w Warszawie, ale nie mogła. Wiedziałem jednak, gdzie ją można spotkać i… 18 czerwca wzięliśmy ślub, a dzień później zaczynały się już wspomniane MŚ w Londynie. Zatem w czasie imprezy weselnej nie mogliśmy dać z siebie wszystkiego, zwłaszcza że oboje walczymy o miejsce w kadrze na The World Games 2017. Na razie w niej jesteśmy.

Niektórzy mówią, że frisbee to gra łącząca elementy koszykówki, piłki nożnej, piłki ręcznej oraz rugby. Prawda to?

Nasza gra czerpie z wielu dyscyplin i gier zespołowych, również z tenisa, bo zagrania nazywamy forehandem czy backhandem. A jak można ją scharakteryzować? Rzucamy, biegniemy i łapiemy. Nie biegamy z dyskiem, lecz podajemy do gracza, który wybiegł na wolną pozycję i stara się złapać dysk w strefie punktowej.

I faktycznie nie korzystacie z pomocy sędziów?

Faktycznie. Na MŚ czy zawodach z cyklu The World Games pojawią się obserwatorzy, których można zapytać o opinię, lecz nie stanowią oni żadnej władzy decyzyjnej. Arbitrzy funkcjonują natomiast w amerykańskiej lidze zawodowej, która istnieje od czterech lat. Nie wszyscy się jednak pod tym projektem podpisują, bo to nie jest dyscyplina, którą my uprawiamy. My gramy według zasad „spirit of the game”, bo na tym piękno tego sportu polega. Takie działania po prostu psują nam wizerunek.

Ta amerykańska liga rzeczywiście jest zawodowa pod względem finansowym?

Nie w takim znaczeniu tego słowa, jakie kojarzy się nam z innymi zawodowymi ligami w USA. Zawodnicy jakieś pieniądze za mecze dostają, ale nie są to żadne wielkie stawki. Bardziej chodzi o to, że mają opłacone koszty podróży, przelotów etc.

Ile drużyn działa w Polsce?

W sumie około pięćdziesięciu, przy czym niektórzy zawodnicy mogą występować w dwóch: np. w dywizji męskiej i mieszanej. Na fali The World Games chcemy wykonać krok wprzód i zwrócić uwagę na widowiskowość gry. Zresztą mamy namacalne dowody, że ona uczy i wychowuje, że poprawia ludzi. Nauczycielka jednego z juniorów podziękowała nam za to, że chłopak się zmienił, zaczął pilnować wyników w szkole, okazuje szacunek drugiemu człowiekowi. Jego życie codzienne stało się lepsze. Ultimate znaczy ostateczny, a według interpretacji Geoffa jeśli ktoś pozna frisbee, zawsze już przy nim będzie, bo to styl życia. I rzeczywiście tak jest, że trafia do nas wiele osób z innych dyscyplin, które już u nas zostają, mało natomiast odnotowujemy transferów w drugą stronę.

A Światowa Federacja Latającego Dysku (WFDF) to organizacja ludzi młodych?

Nie tylko. To potężna organizacja, ściśle współpracująca z International World Games Association (IWGA) i zrzeszająca wszystkie federacje oraz jednostki krajowe. Tu nie ma miejsca na wielkie pieniądze, a światowa federacja zainteresowana jest aspektami wychowawczymi, którymi się szczycimy. Zależy jej również na wprowadzeniu dyscypliny do programu igrzysk olimpijskich, na co w dalszej perspektywie szansa jest.

We Wrocławiu o medale The World Games 2017 powalczą Kolumbia, Australia, Japonia, Kanada, USA i Polska. Każde miejsce inne niż ostatnie będzie naszym sukcesem?

Sukcesem będzie nasz każdy wygrany mecz. Faworyci do złota to tradycyjnie USA i Kanada, a my mamy nadzieję na wyrównaną walkę i efektowną grę. Niech wszyscy zobaczą, że ta dyscyplina istnieje również u nas. Że to się dzieje w Polsce!

Rozmawiał Wojciech Koerber

Michał Dul

Urodził się 2.10.1983 roku we Wrocławiu. Sukcesy: 7. miejsce na ME Maribor 2011, 9. miejsce na MŚ Londyn 2016, 4. miejsce z Flow AZS-em AWF-em Wrocław (drużyna mieszana) w finałach Klubowych Mistrzostw Europy Frankfurt 2014, złoto MP 2015 w kat. open mężczyzn (z ekipą Girls Stay Home) oraz srebro MP 2015 (mikst) z Flow AZS-em AWF-em Wrocław.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl