wroclaw.pl strona główna Sport i rekreacja we Wrocławiu – najświeższe wiadomości Sport i rekreacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

15°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 23:20

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Sport i rekreacja
  3. The World Games 2017
  4. Bohaterowie TGW
  5. Kajak Polo: Norbert Watkowski

Nie chcemy wracać do epoki kamienia łupanego – z Norbertem Watkowskim, trenerem męskiej reprezentacji Polski w kajak polo, rozmawia Wojciech Koerber.

Reklama

Za nami mistrzostwa świata we włoskich Syrakuzach, w których Pańska seniorska kadra zajęła 11. miejsce. Gratulować?

Jeżeli chodzi o seniorów, w tym roku borykaliśmy sie z dużymi problemami zdrowotnym i w efekcie na MŚ nie mogliśmy grać w najsilniejszym składzie. W związku z powyższym najważniejsze było znalezienie się w pierwszej dwunastce, gwarantującej rozstawienie do kolejnych mistrzostw. Choć mieliśmy szanse nawet na poprawę naszego najlepszego osiągnięcia, czyli miejsca ósmego. W dwóch kluczowych meczach prowadziliśmy 2:0, lecz koniec końców oba przegraliśmy. Szczególnie żal jednobramkowej porażki z Wielką Brytanią, a czego zabrakło? Mówiąc krótko - dyscypliny taktycznej .

A kto obecnie rządzi na świecie?

Wygrali Włosi, zatem im trzeba oddać honory. Zawsze mocni są też Francuzi i Niemcy, choć tym razem skończyli na czwartym miejscu. W naszej dyscyplinie karty rozdaje Europa, jest jednak rodzynek spoza Starego Kontynentu, który zawsze prezentuje wysoki poziom – to Nowa Zelandia.

Jak się trafia do kajak polo? Lub też jak się struktury dyscypliny tworzy, bo przecież Pan uchodzi w kraju za jednego z prekursorów dyscypliny.

Generalnie trzeba działać w oparciu o kluby kajakowe, bo żeby w ogóle ruszyć, musi być przystań – woda i boisko. Jest to więc poważne wyzwanie, tym bardziej, że – nie czarujmy się – na pewnym etapie stajemy się konkurencją dla kajakarstwa klasycznego. Robi się mały konflikt interesów, bo przecież kajakarstwo płaskie to ciężka dyscyplina, wymagająca harówy i wyrzeczeń. Niełatwo zatem pozyskać do niej dzieciaków, a tu jeszcze rośnie konkurencja. Kluby kajakowe nie są więc do końca zainteresowane, by rozwijać i wzmacniać kajak polo, a jak temu zaradzić? Nam, w Choszcznie, udało się stworzyć oddzielną sekcję, dzięki czemu kajaki płaskie nas nie duszą. Nie każdy ma jednak możliwości, by wybić się na taką niepodległość.

Pan również zaczynał od kajaków klasycznych, dopływając po szóste miejsce na MŚ juniorów i kilka medali mistrzostw Polski.

Tak. Kończyłem Szkołę Mistrzostwa Sportowego w Wałczu, jednak z różnych względów nie udało się kontynuować przygody z kanadyjkami. Szukaliśmy więc z chłopakami czegoś nowego, początkowo bawiąc się w kajak polo raz w tygodniu. Z czasem liczba treningów rosła, aż w końcu doszliśmy do ośmiu jednostek tygodniowo, bo w soboty mieliśmy zajęcia dwa razy. Całe życie w kajakach po prostu.

I w mundurze.

Zgadza się, jestem żołnierzem zawodowym.

W 12. Brygadzie Zmechanizowanej im. gen. broni Józefa Hallera w Szczecinie. Wyczytałem, że jest Pan, cytuję, „dowódcą sekcji wysuniętych obserwatorów dywizjonu artylerii samobieżnej z Choszczna”. To wciąż aktualne stanowisko?

Jak najbardziej. Dobry dla mnie układ, dzięki przychylności dowódcy mogę łączyć pracę w wojsku z działalnością sportową.

Wiem też, że sierżant Watkowski został podoficerem roku.

Nie ma co ukrywać, że w dużej mierze dzięki sportowej aktywności i pracy w charakterze trenera reprezentacji, bo gdy przyszło prezentować swoje osiągnięcia, to nie zapadła cisza. To wyróżnienie za 2015 rok.

Zagraniczne misje w mundurze również ma Pan na koncie?

Siedem miesięcy spędziłem w Afganistanie, dwunasta zmiana, na przełomie 2012 i 2013 roku. Wiadomo, że było nerwowo i ciężko to opowiedzieć w krótkich, żołnierskich słowach. Zadanie trudne, ale trochę radości też przysporzyło.

Misji sportowych też przed Panem chyba sporo?

Za rok The World Games we Wrocławiu. To impreza, dzięki której powstał program przygotowań reprezentacji. To dla nas jak podróż w kosmos, niesamowity krok naprzód. Wcześniej mogliśmy sobie pozwolić na pięciodniowe zgrupowanie reprezentacji przed docelową imprezą, teraz mamy szkolenie centralne, w które można było włączyć trenerów z innych klubów. Do sztabu dołączył także fizjoterapeuta z Wrocławia, Eliasz Zientara, który opiekuje się m.in. piłkarzami ręcznymi. Co tu dużo gadać – dzięki temu wskoczyliśmy na wyższy poziom sportowy, nawet w osłabieniu sobie radziliśmy. Liczę, że ta pomoc nie wygaśnie po The World Games, że nie zderzymy się ze ścianą w Ministerstwie Sportu i Turystyki. Taki powrót do epoki kamienia łupanego byłby dla nas tragedią. A jest jeszcze jedno światełko w tunelu, mianowicie na ostatnim spotkaniu kierowników ekip, przy okazji MŚ, z ust ludzi na eksponowanych stanowiskach padło zapewnienie, że powalczymy o włączenie dyscypliny do programu letnich igrzysk olimpijskich 2024 roku. W Syrakuzach impreza wypadła świetnie, sam byłem zaskoczony jakością, a także liczbą widzów na trybunach.

A ile jest klubów w Polsce? Jak wyglądają rozgrywki?

Na szczeblu centralnym rozgrywane są mistrzostwa Polski seniorów, juniorów i juniorów młodszych, ale odbywają się również międzywojewódzkie mistrzostwa młodzików. Tych najmłodszych ekip jest naprawdę sporo, bo biorą one udział we współzawodnictwie dzieci i młodzieży, walczą o ministerialne punkty, które przekładają się na dotacje. Dopiero im dalej las, tym kluby stają się coraz bardziej samotne, więc i drużyn mniej. W lidze seniorów bierze jednak udział od 10 do 12 drużyn.

Ale zawsze wygrywa Choszczno…

Wygrywaliśmy dziewięć razy z rzędu, przed rokiem tytuł wywalczył Set Kaniów, a teraz odzyskaliśmy złoto. Zawsze jest między nami walka, w Kaniowie pracuje Dariusz Pilarz, który z żeńską kadrą U-21 wywalczył w Serakuzach wicemistrzostwo świata. Trzeba pracować, nie ma innej drogi, a ja mam to szczęście, że znalazłem również zatrudnienie w klubie, bo dowódca wyraził zgodę na wykonywanie drugiego zawodu. Dzięki temu mam stabilizację i cały swój wolny czas mogę oddać bez reszty dyscyplinie. Mogę, bo mam wsparcie żony, Ewy, która czuje sport. Też uprawiała kajakarstwo, biegała maratony, wie, o co w tej pasji chodzi. A wsparcie i zrozumienie najbliższych jest bardzo ważne, w końcu w niedzielę znów jadę na poligon i spędzę tam, dwa, trzy tygodnie.

Rodzina to nie tylko żona?

Jest syn, Kacperek, sześć i pół roku, oraz córka Paulina, która również uprawia kajak polo. Zresztą w Syrakuzach miałem na trybunach solidny familijny fanklub.

Kiedyś Pan powiedział, że jeśli uda się wprowadzić kajak polo do programu olimpijskiego, będzie to drugi najszczęśliwszy dzień w Pana życiu. Wobec tego muszę zapytać, który dzień był tym pierwszym, najszczęśliwszym?

Zdecydowanie ślub z moją Ewcią.

Z jak licznej grupy wybiera Pan reprezentantów kraju?

Obracamy się w kręgu około 50 nazwisk, a optymalny wiek dla przedstawiciela naszej dyscypliny to przedział 26-33 lata. Pewnie, że np. w Niemczech to grono jest szersze, tam funkcjonuje 12-zespołowa ekstraklasa, ale jest też 2. Bundesliga. U nas selekcja odbywa się w sposób dość naturalny, to znaczy, niektórzy odchodzą, by żyć innym życiem, jednak nie ma co narzekać. Wybieramy może z niewielkiej grupy, ale poziom seniorów jest coraz wyższy.

Gracie 2x10 minut z trzyminutową przerwą. To pokazuje, jak wyczerpująca jest ta gra?

Przede wszystkim dziennie musimy rozegrać minimum dwa mecze, zatem na dłuższe potyczki nie starczyłoby czasu. A poza tym? Te 20 minut to rzeczywiście okres ciężkiego wysiłku. Gdyby wydłużyć mecze, siadłoby tempo i widowisko, a tego nie chcemy.

Jeśli chodzi o obsadę bramki, zawieszonej na wysokości dwóch metrów, to jako takiego bramkarza nie ma, gdyż obowiązuje podwórkowa zasada „kto bliżej”. Jest za to mnóstwo starć.

Full-contact, można powiedzieć. Spychanie zawodników do wody, podtapianie, walka kajakami, które potrafią fruwać w powietrzu. Jest wiele zdjęć, na których widać, że po prostu wiszą one nad taflą wody, w ogóle jej nie dotykając. Kiedy jest start do piłki i rusza do niej dwóch najszybszych zawodników, to musi dojść do spięcia. Natomiast jeżeli chodzi o pozycję bramkarza, muszę uściślić. Rzeczywiście tę rolę może pełnić każdy zawodnik, ale w drużynie jest nominalny bramkarz, odpowiednio szkolony i tak jak w innych dyscyplinach, potrafi on zdecydować o losach meczu.

Ale pływacie w wodzie, nie we krwi?

Zdecydowanie w wodzie. Oczywiście, stłuczenia się zdarzają, zwłaszcza wtedy, gdy dostaniesz wiosłem, ale zawodnicy są odpowiednio zabezpieczeni, a sędziowie kontrolują rozwój wypadków. Jak to mówią, im więcej potu na treningach, tym mniej krwi w boju.

Rozmawiał Wojciech Koerber

Norbert Watkowski

Urodził się 02.05.1975 roku w Reczu k. Choszczna. Klub: Międzyszkolny Ośrodek Sportów Wodnych w Choszcznie. Sukcesy: dziesięć tytułów drużynowego mistrza Polski seniorów z MOSW Choszczno (cztery jako grający trener, sześć w roli szkoleniowca), brąz trenowanej przez niego reprezentacji Polski na młodzieżowych ME w Essen (2009). 

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl