Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Jesteście biegającą parą. Kto, kogo namówił na bieganie?
Elżbieta: Ostatnio zastanawialiśmy się nad tym i wyszło nam, że to zacząło się jakieś 12 lat temu. Oczywiście wcześniej zawsze byliśmy aktywni, ale nie tak systematycznie. No i bieganie też nie było naszą ulubioną formą aktywności. Przychodzi taki moment w życiu, że trzeba jednak zadbać o siebie. Uznaliśmy , że tego ruchu jednak powinno być w naszym życiu więcej i zaczęliśmy biegać. Pamiętam, że to były wakacje – sierpień. Zaczął Robert od małych odcinków i na początku była to naprawdę ciężka praca. Ktoś nam powiedział, że okolice 40 roku życia to jest świetny moment do biegania, ale na satysfakcjonujące nas efekty musieliśmy poczekać.
Robert: Waga mi pokazała komunikat, że potrzebuję zrobić coś bardziej regularnego i wymagającego. Wyjazd na narty lub żagle raz czy dwa razy w roku to jest niestety za mało, żeby utrzymać formę. No i wtedy, tak jak mówiła Elżbieta, w pewne słoneczne wakacje nad morzem zaczęliśmy biegać.
Mówicie o systematycznej aktywności. Jak często biegacie?
R: Systematyka to znaczy więcej niż raz w tygodniu.
E: Na początku były krótkie odcinki. Jedno kółko wokół parku, nawet niespełna kilometr.
R: Potem coraz częściej i coraz dłuższe odcinki. Przełomem był Bieg Mikołajkowy na 10 kilometrów, jeszcze tego samego roku, w którym zaczęliśmy regularnie biegać.
E: Przygotowywaliśmy się od sierpnia do grudnia.
Wtedy wzięliście udział w Waszej pierwszej dużej imprezie dla biegaczy?
R: Tak i wtedy też poczuliśmy jak to jest biegać z innymi, poczuliśmy element rywalizacji. Bo to jest zupełnie inna sytuacja, gdy się biegnie samemu, a inaczej, gdy biegnie z tobą 200-300 osób albo jak w przypadku półmaratonu 8 czy 11 tysięcy biegaczy.
E: Tłum działa bardzo motywująco. Czasami przekracza się własne granice i nawet człowiek się nie spodziewa, że może więcej. Endorfin masz tyle, że trudno w to uwierzyć, do tego to szczęście i satysfakcja na mecie.
Spodobało się Wam? Wkręciliście się w imprezy biegowe?
R: Zdecydowanie tak. W Biegu Mikołajkowym startowaliśmy kilkukrotnie, były też inne imprezy np. Bieg Lupusa w Oleśnicy, starty w Jakuszycach, Jeleniej Górze, Jelczu-Laskowicach. W międzyczasie przyszła decyzja, że trzeba „zaatakować” coś więcej. Padło na Nocny Półmaraton z tego względu, że we Wrocławiu, że w nocy, że atrakcyjnie. I pierwszy raz wystartowaliśmy w 4. Nocnym Półmaratonie.
Jubileuszowy 10. PKO Nocny Wrocław Półmaraton
W tym roku mamy jubileuszowy 10. PKO Nocny Wrocław Półmaraton. Ile naliczyliście z Waszym udziałem?
E: To będzie mój czwarty, a Roberta szósty. Ale nawet jak nie biegłam z przyczyn zdrowotnych, to zawsze byłam wśród publiczności i dopingowałam. Wszystkich zachęcamy, żeby tam być. Klimat tego wydarzenia jest niepowtarzalny. Wrocław jest piękny i warto go poznawać z tej perspektywy. Dodatkowo, chociaż nie biegamy dla nagród, to mamy piękną kolekcję pamiątkowych medali. Kiedy dobiegamy do mety, to takim medalem cieszymy się jak dzieci z nowej zabawki. Nasz ulubiony to ten z mostem Grunwaldzkim.
Od kilku lat oficjalną wodą podczas Nocnego Wrocław Półmaratonu jest kranówka. Ty Robert jesteś menedżerem w Zakładzie Produkcji Wody MPWiK – dbanie o wodę do picia dla blisko miliona mieszkańców Wrocławia to duża odpowiedzialność! Myślisz o tym w pracy?
R: Jestem na szczycie tej piramidy, ale ta piramida jest bardzo duża. Ogromny zespół pracuje na to, żeby woda, która trafia do mieszkańców była doskonałej jakości. Ale to prawda, czuję presję. Jestem jednak pewny naszej kranówki i oczywiście pijemy ją całą rodziną.
Czyli można powiedzieć, że woda rządzi Twoim życiem. Woda w pracy, w czasie wolnym, z myślą o rodzinie. Wszędzie woda – trudno o większą pewność dla produktu, który się współtworzy.
R: Wiem, ile skomplikowanych procesów uzdatniania przechodzi woda zanim trafi do naszych kranów i nie mam co do niej żadnych wątpliwości. W codziennym życiu nie kupujemy wody w sklepie, dzięki temu też nie dźwigamy zgrzewek i ograniczamy ilość wyrzucanego plastiku. Nie mówiąc już o aktywnościach – nie można uprawiać sportu bez wody!
Kranówka idealna na półmaraton - łatwo dostępna i z niezbędnymi minerałami
Jak wg Was kranówka sprawdza się na półmaratonie?
R: Kranówka jest łatwo dostępna i ma wszystkie niezbędne dla organizmu minerały. Do tego można się jej nie tylko napić, ale też schłodzić ciało – polać głowę. Oczywiście ważne jest też dostarczanie organizmowi składników energetycznych na trasie. Ja stosuję słodkie żele energetyzujące, które wzmacniają i dodają sił na kolejne kilometry, ale to woda jest kluczowa i niezbędna przy korzystaniu z żeli energetycznych.
E: Sukcesem kranówki na półmaratonie jest wg mnie też brak plastiku! Do tego ekologiczne kubeczki napełniane są w punktach nawadniających tylko do połowy. To jest bardzo dobre dla sportowca, bo nie powinno się podczas wysiłku fizycznego wypijać zbyt dużo wody na raz. Pijemy małymi łyczkami, a taki niepełny kubeczek kranówki nie obciąża biegacza jak np. półlitrowa butelka wody. Wypijamy i znowu mamy wolne ręce. A kubeczek trafia do recyklingu, czyli dodatkowo eliminujemy plastik.
Jak powiedziałam o pomyśle na rozmowę z Wami na temat półmaratonu i wody, to pierwsze stwierdzenie jakie padło w zespole to, że pewnie „robisz” tę wodę taką dobrą z miłości do żony.
R: Oczywiście, ta wrocławska woda z kranu jest podszyta miłością do mojej żony – taka dedykowana. A tak całkiem serio, to z wodą jestem związany zawodowo, ale miło jest prywatnie brać udział w tak ogromnym wydarzeniu, jakim jest półmaraton i mieć w głowie, że wszyscy nawadniają się naszą wodą. Pewnie, że czuję dumę – to taka wartość dodana, bo Nocny Wrocław Półmaraton to dla mnie i dla mojej żony główny punkt sezonu biegowego. Przygotowujemy się do niego intensywnie i zależy nam, żeby wszystko wyszło dobrze.
Jak przygotować się do występu w półmaratonie?
To jeszcze zapytam Was o przygotowania do półmaratonu. Trenujecie razem, czy zdarza się Wam biegać osobno?
R: Raczej biegamy razem, umawiamy się na bieganie, bo to motywuje. Razem jest zwyczajnie raźniej. Do tego wytyczamy sobie wspólną trasę i mobilizujemy się wzajemnie.
E: Bardzo rzadko zdarza się, że musimy się rozdzielić.