Byli to głównie mieszkańcy osiedla Karłowice-Różanka (rodzice uczniów ze szkoły podstawowej nr 50, radni osiedlowi, straż miejska), gdzie przeniesiono placówkę Stowarzyszenia Pomocy „Ludzie Ludziom”. Dom z ulicy Reymonta działa teraz przy ul. Obornickiej. To właśnie lokalizacja, nieopodal szkoły, budzi najwięcej emocji.
Spotkanie zostało zainicjowane przez Wrocławską Radę Działalności Publicznego, która wcześniej wydała oświadczenie w sprawie poparcia dla działalności Erazma Humiennego i Stowarzyszenia Pomocy „Ludzie Ludziom”.
Czytaj: Oświadczenie wrocławskiej rady pożytku w sprawie działalności Stowarzyszenia Ludzie Ludziom
Spotkanie podzielono na trzy części: informacyjną, pytania i odpowiedzi.
Zapis spotkania
Część informacyjna
Stowarzyszenie działa od 20 lat, w tym czasie pomogło 1500 osobom. Trafiają tu osoby niezaradne życiowo, niepotrafiące poradzić sobie same w podjęciu zatrudnienia, wynajęciu mieszkania, częściowo byli więźniowie. Zasada jest taka, że pomocy trzeba chcieć i wyrazić na nią zgodę. Osoby skazane na prace publiczne za drobne przestępstwa mogą pomagać w pracach porządkowych, remontach w szkołach, przychodniach czy żłobkach.
Czytaj też: Pomaganie ma sens, czyli „Ludzie Ludziom”
Czytaj: „Ludzie Ludziom” pomagają potrzebującym
Przedstawiono:
-
zasady działalności domu socjalnego (na jakich zasadach mogą przebywać tu potrzebujący pomocy, w jakim czasie muszą obowiązkowo podjąć pracę, jak działa zakaz używania alkoholu i środków uzależniających);
-
bezpieczeństwo (instalacja w najbliższym czasie monitoringu, 24-godzinny nadzór, dom zamknięty dla osób postronnych);
-
przedstawiono przepisy, na podstawie jakich do Domu Socjalnego dla Mężczyzn trafiają potrzebujący pomocy (m.in. Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym).
Pytania z sali
Mieszkańcy najwięcej pytań mieli o:
-
bezpieczeństwo, zwłaszcza dzieci z pobliskiej szkoły;
-
czy wśród mieszkańców domu były problemy z narkotykami;
-
na jakiej podstawie podjęto decyzję o lokalizacji placówki w tym miejscu;
-
jak wygląda procedura przyjmowania osób do domu;
-
czy jest szansa na przeniesienie placówki w inne miejsce;
-
koszty remontu i odbiory budynku, koszty odnowienia lokalu po pożarze;
-
czy jest możliwość przeprowadzenia referendum;
-
kiedy i jak miałby działać monitoring;
-
sposoby rozwiązania sporu.
Najwięcej emocji wzbudziły dwie kwestie: lokalizacja ośrodka, który został umieszczony w budynku po byłym komisariacie policji, zlokalizowany przy szkole podstawowej. Część z osób obecnych na sali obawia się o bezpieczeństwo dzieci.
Sugerowali, że mógłby powstać tu ośrodek dla osób starszych, dla samotnych matek, ośrodek rehabilitacyjny, mogłaby z niego korzystać szkoła. – Teraz jesteśmy oskarżani o to, że nie chcemy pomagać potrzebującym. Nie jesteśmy przeciwko działalności stowarzyszenia Erazma Humiennego, ale przeciwko lokalizacji ośrodka – mówili mieszkańcy.
Drugim był brak odpowiednio wcześniej informacji, że dom socjalny będzie w tym miejscu.
Odpowiedzi
-
w domu socjalnym nie mogą przebywać osoby pod wpływem alkoholu i narkotyków; jednak na teren ośrodka przychodzą nietrzeźwe osoby z zewnątrz – takie sprawy zgłaszane są do straży miejskiej;
-
ośrodki pomocy lokalizowane są często w sąsiedztwie placówek edukacyjnych, przeważnie w miarę blisko centrum i węzłów komunikacyjnych; adaptacja budynku po komisariacie policji była tańsza, niż budowa nowego ośrodka; szkoła ani rada osiedla nie występowały o zagospodarowania tego miejsca, jednak swoich propozycji nie zgłaszał również urząd;
-
straty po pożarze oszacowano na ok. 100 tys. zł (sprzęt, zniszczona stolarka, trwa ustalanie przyczyny pożaru);
-
funkcje budynku były wyznaczone na podstawie studium zagospodarowania przestrzennego (brak Miejscowego Planu Zagospodarowania);
-
komunikacja w kontekście lokalizacji domu nie przebiegała tak, jak powinna, zabrakło informacji, to dobry moment, aby rozpocząć dyskusję, w jaki sposób rady osiedli powinny opiniować tego typu przedsięwzięcia;
-
trwa rozpatrywanie petycji o przeniesieniu domu społecznego, wtedy zapadnie decyzja.
Głosy z sali
Część mieszkańców bardzo mocno broniła stowarzyszenia. Rafał Adamczewski odwiedził dom socjalny ze swoją rodziną. – Ja zagrożenia dla mojej córki, dla mojej żony na dzień dzisiejszy nie widzę. Karolina Kremens: – Jestem zbulwersowana skalą hejtu w internecie. Swoje dzieci chce wychowywać w szacunku do wszystkich osób, zwłaszcza biedniejszych, potrzebujących, mniejszych. Po tej całej sytuacji dzieci dostają jasny sygnał, że mogą atakować słabszych od siebie – mówiła.
Podobny niepokój i protesty mieszkańców kilka lat temu wzbudziło otwarcie sezonowej ogrzewalni przy ul. Gajowickiej, w której przebywa około stu osób. Po protestach nie ma ani śladu, teraz nie ma dnia, by ktoś mieszkańców czy dzieci ze szkoły nie przychodziły z pomocą. Ogrzewalnia stała się przestrzenią dla placówek osiedlowych, rady osiedla. To nie jest już przeszkoda – mówiła pracownica ogrzewalni.
– Często nie widzimy osób bezdomnych, byłych więźniów. A one są obok nas, na przystanku, w kolejce w sklepie. Jeżeli nie będziemy im pomagać, będą walczyły o swoje potrzeby. Pomagając im, zwiększamy swoje bezpieczeństwo – przekonywał poseł Sławomir Piechota.
Spotkanie z mieszkańcami trwało ponad dwie godziny. Stowarzyszenie zaprasza wszystkich, aby zobaczyć, jak funkcjonuje Dom Socjalny dla Mężczyzn. Ośrodek wzbudza wiele obaw, ale może warto myśleć o korzyściach, które może wnieść w życie lokalnego społeczeństwa – podsumowali moderatorzy spotkania.