Po zostawieniu samochodu na parkingu przy samym stadionie (wjazd od al. Śląska), do punktu szczepień prowadzą nas strzałki. Na początku wąskiego korytarza stoi dozownik z płynem antybakteryjnym, a kilka metrów dalej mamy poczekalnię oraz rejestrację, gdzie weryfikowana jest tożsamość pacjenta.
– Prosimy o dowód osobisty. Pacjenci z grupy 0 i 1 mają już wystawione przez lekarza skierowania w systemie. Następnie wypełniają ankietę i po zmierzeniu temperatury oraz weryfikacji danych pacjent zmierza na konsultację lekarską oraz kwalifikację. Po pozytywnej ocenie pacjent trafia na szczepienie – opisuje krótki proces Marta Nowaczewska-Kostecka, koordynatorka szczepień na Stadionie Wrocław.
ZOBACZ TEŻ: Szczepienia przeciw COVID-19. Jak i gdzie można się zaszczepić we Wrocławiu?
Po otrzymaniu preparatu pacjent jest wpisywany do systemu i automatycznie rejestrowany na drugi termin szczepienia. Każdy wychodzi ze stadionu z blankietem informującym, kiedy wykonano szczepienie, z jakiej serii był preparat i kiedy ma wrócić po drugą dawkę. Pacjent otrzymuje też smsa z terminem.
– Rejestracja przy stoliku, rozmowa z panią doktor, analiza ankiety medycznej i szczepienie. Wszystko poszło sprawnie i bez bólu – opowiada pan Jacek, który otrzymał pierwszą dawkę szczepienia w czwartek (18 lutego) przed południem.
Tego dnia na stadionie szczepiono seniorów, pacjentów z grupy 0, którzy otrzymali drugie dawki oraz nauczycieli. Ci ostatni preparatem koncernu AstraZeneca.
– Zgodnie z zaleceniami do populacyjnych szczepień używamy szczepionki Pfizera. Nauczyciele otrzymują preparat AstryZeneca. Nie ma możliwości wyboru – tłumaczy Andrzej Trzynadlowski, koordynator punktu szczepień.
Szczepienia tylko raz w tygodniu
Zgodnie z oficjalnymi danymi jak dotąd w Polsce zaszczepiło się prawie 2,4 mln osób, z czego drugą dawkę otrzymało ok. 800 tys. Odporność populacyjną osiągniemy, gdy zaszczepi się od 40 do 70 proc. obywateli. Rząd, zakładając optymistyczną wersję, chciałby zaszczepić nawet do miliona osób dziennie.
– Na terenie Wrocławia mamy możliwość zaszczepienia nawet ok. 40 tysięcy osób tygodniowo. Sam punkt szczepień na Stadionie Wrocław jest jednym z największych w kraju. Może przyjmować około ośmiu tysięcy osób tygodniowo – jeśli tylko wreszcie dotrą do nas szczepionki – mówił niedawno prezydent Jacek Sutryk.
Jednakże na samym Stadionie Wrocław szczepienia na razie organizowane są jedynie w czwartki. Może to ulec zmianie.
ZOBACZ TEŻ: Wrocław gotowy na 40 tys. szczepień tygodniowo
– Wszystko zależy od liczby przekazanych nam szczepionek. Mamy 220 preparatów, taką liczbę dostaje się na tydzień. Działamy jeden dzień w tygodniu. Jeśli będzie spływać do nas więcej szczepionek, to będziemy więcej szczepić – tłumaczy Nowaczewska-Kostecka.
W czwartek 18 lutego koordynatorzy szczepień na stadionie dysponowali 120 preparatami Pfizera (dla pierwszej i drugiej dawki) oraz 100 szczepionkami AstraZeneca dla nauczycieli.
Szczepienia przeciw COVID-19. To konieczność
– Zawsze byłam otwarta na szczepienia, przyjmowałam szczepionkę na grypę. Przez ostatni rok nie widziałam się z rodziną i jest z mi z tego powodu bardzo smutno. Mam troje dzieci i pięcioro wnuków, a widuję się tylko z jedną wnuczką. Chciałabym, żeby wróciła normalność – opowiada seniorka Helena Pietrowska, która otrzymała właśnie pierwszą dawkę szczepionki. Drugi termin wyznaczono jej na 11 marca.
W podobnym tonie wypowiada się Jan Musiał z Opolszczyzny. Zadzwonił na infolinię (nr telefonu: 989 lub 22 62 62 989) i usłyszał, że musi przyjechać do Wrocławia. – Uważam to szczepienie za konieczne, dla dobra wszystkich, nie ma innego sposobu na ominięcie tej choroby – zauważa, trzymając jednocześnie ankietę medyczną z przyczepioną do niej karteczką z nr 60. Przed nim tego dnia do otrzymania preparatu skierowano 59 osób. – Zawsze miałem obawy związane z igłami, bez względu na zastrzyk i pobranie krwi. Ciśnienie skacze, ale trzeba zacisnąć zęby – przyznaje.
ZOBACZ TEŻ: #WrocławSięSzczepi. Sprawdź to, o czym może jeszcze nie wiesz
Do każdej szczepionki dodawana jest sól fizjologiczna. – Następnie nabieramy konkretną dawkę dla jednego pacjenta. Dawka jest zawsze taka sama – mówi jedna z pielęgniarek pracujących przy szczepieniu. – Najczęściej szczepionkę podajemy domięśniowo w lewe ramię, takie są zalecenia producenta.
Szczepionki nie mogą się zmarnować
Pacjenci skierowani do szczepienia proszeni są o przyniesienie ze sobą listy przyjmowanych na co dzień leków oraz wyników ostatnio przebytych badań.
– Pacjenci często przynoszą już wypełnione w domy ankiety. Natomiast, jeśli ktoś się gorzej czuje to nie przychodzi – podkreśla Trzynadlowski.
W takiej sytuacji koordynatorzy szczepień muszą na szybko szukać kolejnego pacjenta, który przyjmie szczepionkę, żeby nie zmarnowała się. – Szczepionki Pfizera otrzymaliśmy w poniedziałek i mogą leżeć w lodówce do soboty, jeśli ktoś nie przyjdzie to możemy ewentualnie podać preparat w piątek. Jeszcze nie zdarzyło się nam zutylizowanie szczepionki, ale prędzej czy później to nastąpi.
I wyjaśnia, że problemem może być przekładanie terminu podania drugiej dawki. – Już mieliśmy telefony, że ktoś nie przyjdzie, bo źle się czuje. Możemy wtedy przesunąć termin szczepienia np. o tydzień, ale wtedy preparat musimy przekazać komuś innemu w ramach pierwszej dawki, żeby go nie zmarnować. Wtedy, doliczając przełożonego pacjenta, następnego tygodnia będziemy musieli zaszczepić 32 osoby, a dawek mamy tylko 30 – wyjaśnia koordynator szczepień na Stadionie Wrocław. Co w takiej sytuacji? – Może ktoś znowu nie przyjdzie i będzie można przesunąć dawkę. To jest balansowanie na linii – oświadcza Andrzej Trzynadlowski.