wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

11°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 14:30

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Nieznany Wrocław - za kulisami Opery Wrocławskiej

Pokazujemy naszym Czytelnikom miejsca, których nigdy nie zobaczy zwykły widz, nie wejdzie tam też śpiewak, chórzysta, czy członek orkiestry, dla których Opera Wrocławska jest przecież drugim domem.

Wszystkie jej sekrety techniczne zna natomiast Ireneusz Esz, kierownik działu Głównego Energetyka. Dzięki niemu możemy sfotografować wnętrze teatru ze specjalnych schodków, jakie zamontowano w zabytkowym plafonie (czyli dekoracyjnej lampie umieszczonej tuż nad głowami widzów), wejść na dach, zobaczyć komputer, z którego steruje się zmianą dekoracji i najwyższy poziom w operze, gdzie schodzą się liny od wszystkich urządzeń. Może trudno w to uwierzyć, ale gdybyśmy chcieli zmierzyć ich długość okazałoby się, że to kilkanaście kilometrów.Zaczynamy od podziemi

Naszą wędrówkę po gmachu, który został w tym miejscu wzniesiony najpierw w 1841 roku, a potem (po dwóch pożarach, kolejno w 1865 i 1871 roku) przebudowany i modernizowany (słynny remont rozpoczął się w 1997, a ostatecznie zakończył dziesięć lat później) rozpoczynamy od najniższego miejsca – poziomu dwóch pięter pod sceną. To tutaj widać napędy do czterech zapadni scenicznych, każda może zjechać aż do 3 metrów w dół, albo 4 w górę (wykorzystane są m.in. w balecie "Coppelia", czy operze "Raj utracony"). Ile może udźwignąć zapadnia? Nośność w ruchu to 11 ton, a obciążenie sprawdzano umieszczając… 3 samochody, choć zapadnia mogłaby podnieść jeszcze dodatkowe 3 albo 4 pojazdy. Na poziomie minus dwa są jeszcze napędy do 30 sztankietów (specjalne urządzenia dzięki którym dekoracje mogą m.in. jeździć na określoną wysokość). Każde z urządzeń jest jednoznacznie opisane, takie są przepisy.

Nieco wyżej mamy urządzenie zwane Spiralift, jedno z dwóch takich w Polsce. To profesjonalny podnośnik, który udźwignie cały kanał orkiestrowy i może podnieść go do poziomu sceny (kiedy organizowane są występy baletu bez udziału muzyków albo np. program „Mam talent”). Także w tym pomieszczeniu znajdziemy napęd do kurtyny przeciwpożarowej. Gdyby nie zadziałał elektronicznie można go uruchomić ręcznie kręcąc specjalną korbą.

Ze sceny widać sznurownię, czyli galerię techniczną, gdzie znajduje się komputer, w którym zapisano scenariusz techniczny każdego z pokazywanych spektakli. Reżyser koduje w nim np. to, w jakim tempie przemieszczona zostanie dekoracja.Dyrygent od spraw technicznych

Miejscem dowodzenia jest stanowisko inspicjenta, to on jest de facto reżyserem tego, co zobaczy widz. Oprócz wszystkich spraw technicznych (także podnoszenie kurtyny w czasie oklasków) ma w swoim pomieszczeniu interkom do wzywania artystów na scenę i w razie konieczności odpowiada za ewakuację.

Artyści stojąc już na scenie mają też po bokach umieszczone specjalne monitory, na których widać ruch rąk dyrygenta. Przyglądamy się próbie "Joanny d’Arc" prowadzonej przez Ewę Michnik, dyrektor Opery Wrocławskiej. Soliści i chór śpiewają na tle dekoracji do "Zemsty nietoperza", jednego z najchętniej oglądanych przedstawień wrocławskiego teatru operowego.

Opera ma aż 9 poziomów

Przenosimy się na poziom 9, czyli 7 piętro, gdzie znajduje się najwyżej położona przestrzeń zwana stropem technicznym. Schodzą się tu wszystkie liny od każdego urządzenia. Od sztankietów elektrycznych są stalowe, od sztankietów ręcznych – konopne. Ich długości nikt nigdy nie policzył, ale swobodnie można zaryzykować twierdzenie, że to kilkanaście kilometrów. Do tego przestronnego pomieszczenia trafia niemal wyłącznie konserwator, on także wymienia przepalone żarówki w operowym plafonie. Najpierw musi jednak wejść do wnętrza ozdobnego żyrandola. Nam udaje się zejść do tej misternej konstrukcji i sfotografować z tej perspektywy scenę.

Wyjście na dach to jednak ciekawostka, bo widzowie mają do dyspozycji jedynie balkon w foyer, kilka kondygnacji niżej. Nam udaje się uwiecznić m.in. piękne rzeźby zdobiące tympanon i nadbudówkę.

Potem przechodzimy już plątaniną korytarzy na widownię, jesteśmy na tzw. jaskółce, czyli najwyżej położonym piętrze. Stąd najlepiej widać całą scenę, plafon, otaczające go portrety kompozytor operowych. Niegdyś przychodzili tu głównie studenci, którzy. Teraz jaskółkę cenią sobie także melomani, bo stąd doskonale słychać, a jeśli widzieli już spektakl kilka razy nie muszą przyglądać się każdemu detalowi. 

 

Magdalena Talik

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl