wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 23:45

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Przydatne informacje
  4. Nieznany Wrocław
  5. Nieznany Wrocław - Wytwórnia Filmów Fabularnych

Andrzej Wajda kręcił „Popiół i diament”, Wojciech Jerzy Has „Rękopis znaleziony w Saragossie” i „Lalkę”, Roman Polański sceny z „Noża w wodzie”, Stanisław Lenartowicz komedię „Giuseppe w Warszawie”, a Konrad Nałęcki kultowy serial „Czterej pancerni i pies”.

Reklama

Na początku planowano produkować we Wrocławiu trzy filmy rocznie, ale liczba szybko urosła i w cztery lata później kręcono w atelier aż dziewięć obrazów. Złotym okresem okazał się dla wytwórni koniec lat 50. i całe lata 60, nie tylko ze względu na rozbudowę obiektu, ale przede wszystkim nazwiska reżyserów, którzy zdecydowali się tu pracować.

Andrzej Wajda kręcił „Popiół i diament”, Wojciech Jerzy Has „Rękopis znaleziony w Saragossie” i „Lalkę”, Roman Polański sceny z „Noża w wodzie”, Stanisław Lenartowicz komedię „Giuseppe w Warszawie”, a Konrad Nałęcki kultowy serial „Czterej pancerni i pies”.

Złoty wózek i magiczne zwierciadło – wchodzimy do środka

Po tamtych wielkich filmach i wybitnych reżyserach pozostały w wytwórni ślady, które odkrywamy od razu po wejściu do głównego holu. Po lewej stronie, oprócz ściany z plakatami do filmów wyprodukowanych we Wrocławiu, wyróżnia się okazały włoski wózek operatorski Elemack z 1976 roku.

Wyjątkowo pomalowany na złoty kolor, przez co unikatowy na skalę polską. Teraz wyłącznie eksponat, kiedyś regularnie używany do pracy na planie. Po prawej stronie holu natomiast kilkumetrowe lustro zajmujące prawie całą ścianę. W 1964 roku było potrzebne do efektów specjalnych w „Rękopisie znalezionym w Saragossie” Wojciecha Jerzego Hasa.

– „Zagrało” w scenie kiedy Zbigniew Cybulski przechodzi przez łuk mauretański, najpierw widzi lustro, w nim swoją  dalszą drogę życiową, a potem przez owo lustro przechodzi – opowiada Maria Duffek, scenograf i kostiumograf z Wytwórni Filmów Fabularnych.

Wielkie i podobno magiczne zwierciadło było potrzebne do scen kręconych we wrocławskim studiu, a potem przewieziono je aż do Jury Krakowsko-Częstochowskiej, gdzie powstawały plenerowe zdjęcia. 

Studio „A” imienia Zbyszka Cybulskiego

Duża hala zdjęciowa robi wrażenie. W 1986 roku pod jej podłogą zaaranżowano basen, z którego wyłaniała się półnaga Katarzyna Figura w jednej z finałowych scen „Pociągu do Hollywood” Radosława Piwowarskiego.

Teraz jest bardziej nobliwie, tu swoje miejsce znalazły kostiumy, wózki operatorskie (na zdj.), nawet czeska kamera z lat 50. – wszystko przygotowane na specjalną rocznicową wystawę, która zostanie otwarta w marcu.

Stanisław Kolenda, jeden z najstarszych, ale i najbardziej doświadczonych pracowników wytwórni, pokazuje nam wózki dla operatorów. Większość została wykonana w wytwórni w latach 60. i 70.

– Do tej pory są sprawne, można nimi śmiało jeździć i robić na przykład teledyski w lokalu, gdzie jest mało miejsca – zwraca uwagę Stanisław Kolenda, który od lat dba o sprzęt, aby nie niszczał, zwłaszcza że bez niego trudno było cokolwiek nakręcić.

Obok wózków stoją lampy. Nieczynne, ale każda ma pewnie swoją historię. – Kiedyś każdy aktor chciał mieć swoją lampę, więc za pewną dawkę czegoś konkretnego chrzciło się ją jego imieniem, taka była moda – wspomina.

Dekolt Beaty Tyszkiewicz – podglądamy piękne kostiumy

Moda sensu stricte dominuje teraz w studiu „A”, któremu kilka tygodni temu dano nazwę po Zbyszku Cybulskim. Aktor nie tylko był we wrocławskiej wytwórni częstym gościem, mieszkał też w pokojach gościnnych podczas zdjęć do filmów. W dużej hali znajdziemy obraz przedstawiający Kleopatrę z wężem, którego Zbyszek dość nieudolnie „malował” w komedii „Giuseppe w Warszawie” Stanisława Lenartowicza.

Pamiątek po legendzie polskiego kina jest więcej, choćby dwa kostiumy z „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, w którym zagrał kapitana gwardii walońskiej Alfonsa van Wordena. Oprócz tych, jakie nosił Cybulski obejrzymy jeszcze wydekoltowaną suknię Beaty Tyszkiewicz (grała Rebeccę Uzeda) i kostium Leona Niemczyka (wcielił się w rolę Cygana Avadoro).

Stroje z epoki projektowali do tego obrazu Lidia Skarżyńska i Jerzy Skarżyński. – Byli to prawdziwi mistrzowie w swoim fachu – przypomina kostiumograf Teresa Piwońska. Podziwiać warto także suknie Beaty Tyszkiewicz i Kaliny Jędrusik (na zdj. poniżej) z ekranizacji „Lalki”, także pomysłu Skarżyńskich.

Są piękne kostiumy Barbary Ptak z filmów „Zmory” (debiutu Wojciecha Marczewskiego), czy „Strachy” Stanisława Lenartowicza, w których zagrali Izabella Trojanowska i Krzysztof Chamiec.

Kostiumy oglądamy jednak dzięki specjalnemu projektowi ich odnawiania, jaki zainicjowała w wytwórni Maria Duffek. Sześcioosobowa grupa specjalistów pracuje nad przywróceniem strojom ich blasku sprzed lat.

– Bardzo się cieszymy, że przynajmniej część kostiumów została uratowana, bo w dobie komputeryzacji naprawdę zapominamy o tym, że to prawdziwe rękodzieło, o które na świecie specjaliści dbają z pieczołowitością – zwraca uwagę Barbara Drozdowska, kostiumograf i scenograf pracująca przy projekcie.

Dzięki renowacji zobaczymy absolutnie unikatowe kostiumy do tajemniczego i nieukończonego filmu „Na srebrnym globie” Andrzeja Żuławskiego. – Wiele z nich było tkanych ręcznie, a projektantka Magda Tesławska zadbała o to, by każdy był farbowany i wykonany z niezwykłą precyzją – podkreśla Barbara Drozdowska. Efekt? Wart grzechu, fantazyjne formy swobodnie można byłoby pokazać na wybiegu w Paryżu, czy Londynie.

Jak zrobić wisielca, czyli foley studio

– To specjalnie wygłuszone pomieszczenie stworzone do robienia efektów synchronicznych – precyzuje Szymon Straburzyński, specjalista ds. udźwiękowienia. Trafiają tu filmy, do których trzeba dograć z reguły wszystkie dźwięki, poza dialogami.

W jednym pokoju realizator nagrania puszcza film z laptopa, w drugim imitator ma podgląd na przebieg akcji i musi dorobić np. kroki, szelest trawy (świetnie udaje ją stara taśma), dyndanie wisielca (dzięki urządzeniu, w którym wkręca się rodzaj śruby), tętent konia (idealnie sprawdzają się połówki kokosa), zatrzaskiwanie drzwi samochodu (zamykanie lodówki dawało złudzenie zamykania mercedesa) albo sygnał dzwonka do drzwi (na zdj. dzwonki do wyboru).

Zabytkiem, choć przydatnym jest magnetofon Nagra projektu polskiego inżyniera Stefana Kudelskiego, którego używały i często używają wszystkie studia filmowe, czy telewizyjne na świecie. – Do dzisiaj starzy dźwiękowcy mają go w samochodzie, oprócz rekordera cyfrowego, tak na wszelki wypadek, bo działa nawet przy minus czterdziestu stopniach – wyjaśnia Straburzyński. Idziemy dalej.

Sala projekcyjna projektu Politechniki Wrocławskiej

Inżynierowie tej uczelni w latach 70. zadbali o akustyczny kształt sali, w której odbywały się przeglądy materiału i dyskusje w kameralnym gronie. –Sprawdzano, czy nagrany film nie ma błędów technicznych, jak poradził sobie operator i aktorzy. Z sali projekcyjnej przechodzimy do niewielkiego pokoju (z podglądem na ekran) do nagrywania lektorów.

Lektyka Donny Inez i głowa Hitlera

Rekwizytornia najbardziej ucierpiała podczas wielkiej powodzi w 1997 roku. Bezpowrotnie zostało zniszczonych wiele skarbów, jakie przydałyby się do niejednego filmu. Ocalało jednak sporo ciekawostek, zwłaszcza lektyka, w której Donna Inez Moro (czyli Jadwiga Has) przybywała do parku Buen Retiro (czyli wrocławskiej Pergoli) w „Rękopisie znalezionym w Saragossie”.

Są popiersia Adolfa Hitlera, stare rowery, oryginalna broń z filmu „Na srebrnym globie”, piracka drewniana noga, sporo porcelany, butelki wszelkich kształtów i rozmiarów. Z wielu rzeczy wciąż regularnie się korzysta.

Podobnie, jak w magazynie kostiumów położonym z kolei na najwyższym piętrze budynku. Nie brak tu pięknych sukien, wojskowych mundurów, także pasiaków, które wykorzystano na planie „Listy Schindlera” Stevena Spielberga (na zdj.). Wiszą kapelusze i kaszkiety, półki zapełniają setki par butów na każdą okazję i z każdej epoki. Nad renowacją kostiumów czuwają Maria Duffek, Barbara Drozdowska, Teresa Piwońska i garderobiane Teresa Tutak i Halina Matusiak.

Studio filmowe w kolorze blue  

Kiedy w 2011 roku Wytwórnia Filmów Fabularnych przeobraziła się w Centrum Technologii Audiowizualnych powstało też nowe studio (jego pomysłodawcą i twórcą był laureat Oscara Zbigniew Rybczyński), obecnie unikalne w Polsce. Niegdyś w wytwórni, aby nakręcić sceny w atelier trzeba było ustawić scenografię, następnie wkraczał aktor i dopiero powstawały zdjęcia. Dziś wystarczy blue box – technika obróbki obrazu.

W ogromnym studiu jest specjalna kamera HD i dwie sceny – mniejsza i większa (na zdj.), obrotowa. – Ruch obrotowy sceny jest połączony z ruchem ramienia kamery w przestrzeni – opowiada Jakub Machałek. – System służy do połączenia żywego aktora z wygenerowaną grafiką 3D oraz dodaną miniaturą – wyjaśnia. Scenografia w klasycznym tego słowa znaczeniu nie jest tu potrzebna. –  Robiliśmy próby z miniaturami i mamy zdjęcia, na których aktor przechodzi przez drzwi i nie da się rozróżnić, że w rzeczywistości posłużyliśmy się zaledwie kilkudziesięciocentymetrowym przedmiotem – podkreśla Jakub Machałek.

Teraz w studiu opracowywany jest sposób doświetlania aktorów na scenie, aby stosując światło trickowe generować cienie, czy nowe elementy scenograficzne. Jeszcze nie wyprodukowano tu spektakularnego filmu. – Na razie opracowujemy propozycje, jak można ten system wykorzystać – mówi grafik Łukasz Mackiewicz.

Wytwórnia się zmienia, bo też zmienił się sposób realizacji filmów. W gmachu przy ulicy Wystawowej przeszłość spotyka się z przyszłością. Wspólnym mianownikiem pozostaje film.

Magdalena Talik

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl