Okładkę „Mocka”, z postaciami jak z Chandlerowskiego kryminału, z Halą Stulecia w tle, wydawnictwo Znak ujawniło już dobrych parę tygodni temu. Powrót mistrza kryminału retro do postaci Eberharda Mocka z pewnością ucieszy czytelników. Ebi jest młodszy, ale charakter ma podobny – z tą samą zawziętością tropi kryminalistów, kocha kobiety lekkich obyczajów, popija wódeczkę, pochłania śledzie i kiełbaski. Nie ma w nim jeszcze goryczy, która przyjdzie z czasem i doświadczeniem.
Spotykamy go na początku kariery policyjnej. Jest rok 1913, Wrocław przygotowuje się do otwarcia Hali Stulecia i wizyty cesarza Wilhelma II. W słynnej budowli dochodzi do rytualnego mordu. Sprawę trzeba rozwiązać szybko, jeszcze przed przyjazdem rodziny cesarskiej. Mock, który jest wachmistrzem w obyczajówce i marzy o przeniesieniu do policji kryminalnej, upatruje w tym śledztwie swojej szansy. Ostatniej szansy, bo na skutek nieprzewidzianych wydarzeń, grozi mu wyrzucenie z policji. Jako były student filologii rusza do pracy – ma, dzięki swojej uniwersyteckiej wiedzy, rozpracować symbolikę mordu. Nie interesuje go jednak siedzenie w bibliotekach i przekładanie papierów. Rusza do pracy w terenie. Śledztwo prowadzi go w ramiona pięknej baronowej, członkini loży masońskiej, w spisek zamieszani są też pangermańscy działacze.
Wydarzenia w Hali Stulecia to tylko początek wciągającej opowieści. Krajewski umiejętnie wplata w powieść kryminalną wątki rodem z thrillera politycznego – przygotowywany na początku wieku zamach na Wilhelma II posłuży kilkadziesiąt lat później jako plan zamachu na Stalina, który ma przyjechać na kongres intelektualistów we Wrocławiu.
Mock snuje swoją opowieść z daleka, nie zdradzę skąd, bo tym samym odsłoniłabym mistrzowsko tkaną intrygę, ale znów dawny Breslau jest na wyciągnięcie ręki. Budynek Prezydium Policji, dorożki, wieś Biskupin, pomnik Diany w parku Szczytnickim, nieistniejące już plugawe zaułki w okolicach kościoła św. Krzysztofa – ten sugestywny obraz dawnego miasta pozostaje w pamięci jeszcze długo po lekturze. Są też smaczki dla uważnych czytelników – na kartach książki pojawia się policjant Otto Krajewsky, jak zapewnia autor, jest to postać autentyczna, której istnienie potwierdza zapis w księdze adresowej z roku 1913. Jest też słynny architekt Hans Poelzig, projektant Pawilonu Czterech Kopuł, z którego Marek Krajewski uczynił postać demoniczną i przewrotną.
Najnowszą powieść Marka Krajewskiego czyta się bardzo dobrze. Pełnokrwiści bohaterowie (w tym fascynująca femme fatale, wdowa po siedmiogrodzkim baronie), zaskakująca intryga i mroczna atmosfera Breslau sprawiają, że ciężko wrócić do teraźniejszości. Połączenie kryminału retro z elementami thrillera politycznego do bardzo udany mariaż, a „Mock” to jedna z najlepszych książek Marka Krajewskiego.
„Mock” Marek Krajewski, Wydawnictwo Znak, 2016
Spotkania z Markiem Krajewskim
Miłośnicy kryminałów Marka Krajewskiego będą mogli spotkać się z pisarzem 21 i 28 września we Wrocławiu. Pierwsze spotkanie odbędzie się w Hali Stulecia za zaproszeniami (będzie można wygrać je na naszej stronie), drugie, otwarte, w Księgarni Autorskiej w Pasażu Grunwaldzkim.

Spotkanie z Markiem Krajewskim
Spotkania z autorami Pasaż Grunwaldzki Księgarnia Autorska