Wypadek nakręcony we Wrocławiu
Obraz „Ja, Olga Hepnarova” 13 stycznia wszedł na ekrany polskich kin. Wyreżyserowana przez czeski tandem (Tomás Weinreb, Petr Kazda) historia jest autentyczna, a dotyczy życia młodej kobiety (w tytułowej roli Polka Michalina Olszańska), którą problemy psychiczne doprowadziły do tragicznego finału. Chcąc zemścić się na społeczeństwie za doznane krzywdy postanowiła wjechać ciężarówką w tłum ludzi. Wybrała praski przystanek tramwajowy, zabiła 8 osób, 12 poturbowała. Wykonano na niej ostatni w Czechosłowacji wyrok śmierci.
Scenę wypadku Czesi nakręcili przy ulicy Roosevelta. Zaaranżowano tam otoczenie feralnego przystanku. – To była doskonała lokacja, bo znalezienie podobnego miejsca w Pradze i zamknięcie ulicy na czas zdjęć byłoby dziś niewykonalne – podkreśla Tomás Weinreb, jeden z reżyserów filmu „Ja, Olga Hepnarova”. Wiele zdjęć powstało też na Dolnym Śląsku – w Kłodzku i Nowej Rudzie. – Nie są tak daleko od Pragi, a są w nich uliczki, a nawet całe oryginalne wnętrza, z których mogliśmy skorzystać kręcąc film – dodaje Weinreb, podkreślając, że cały region jest, de facto, drugim bohaterem filmu.
Michalina Olszańska jako Olga Hepnarova – scena kręcona przy ulicy Roosevelta
Czesi zachwyceni miastem
Jak Czesi dowiedzieli się o filmowym potencjale Wrocławia? Niekoniecznie z historii (tu powstawały dzieła Wajdy, Hasa i Polańskiego), choć Tomás Weinreb przyznaje, że wiele osób w Czechach zna polski przemysł filmowy. Zadziałała wrocławska firma producencka Media Brigade,z której szefem Sylwestrem Baranowskim Czesi spotkali się podczas festiwalu filmowego w Karlowych Warach. – Potem przeczytaliśmy im scenariusz, a Sylwester potwierdził: „robimy film” – opowiada Weinreb. Produkcja nie należała do najłatwiejszych, głównie ze względów finansowych. – Dziś niemożliwe jest robienie filmu tylko z jednym koproducentem, polska strona była zatem logicznym partnerem, ale nie tylko ze względu na dotację Dolnośląskiego Konkursu Filmowego, także ekipę, czy Michalinę Olszańską, która gra główną rolę – wylicza Tomás Weinreb. Mówiąc o ekipie czeski reżyser ma na myśli operatora Adama Sikorę i cały zespół specjalistów, który pracował na planie. – To kluczowa sprawa. Pod tym względem w Polsce jest trochę lepiej niż w Czechach, bo tutaj praca w filmie to bardziej prestiżowa sprawa – wyjaśnia Weinreb.
Już wiadomo, że obraz „Ja, Olga Hepnarova”, ciepło przyjęty m.in. podczas ubiegłorocznego Berlinale to świetna reklama dla Wrocławia i Dolnego Śląska. – Wszystkim powtarzam, że Wrocław jest ważną częścią filmu – mówi Tomás Weinreb. I może przyciągnąć czeskich filmowców, choćby dlatego, że praca w regionie okaże się sporo tańsza, a nie mniej profesjonalna niż u naszych sąsiadów.