Kino Horyzonty kojarzy się z ambitnym repertuarem, ale w cyklu „Najlepsze z Najgorszych” można tu zobaczyć także filmy klasy B, choć tak naprawdę do opisania tych dzieł przydałyby się inne litery alfabetu, zwłaszcza te końcowe.
Są tak nieodparcie zabawne, że mają mnóstwo fanów, którzy podczas oglądania wiją się ze śmiechu i czerpią z seansu ogromną radość.
„The Room” ma już dwadzieścia lat!
„The Room” to – jak czytamy w opisie filmu – historia kryształowo dobrego, przystojnego, zabawnego i uczciwego bankiera, który zostaje zdradzony przez narzeczoną i przyjaciela. Czy coś mogło pójść nie tak? Owszem, mogło, a co więcej efektem wysiłków reżysera tej niewesołej historii jest ocean niezamierzonych efektów komicznych.
Prezentujemy ten film właśnie teraz, bo w tym roku obchodzi swoje dwudziestolecie, a ludzie wciąż chcą go oglądać. To absolutny klasyk, antyarcydzieło, wzorcowy, wielopoziomowy przykład tego, jak nie należy robić filmów.Patryk Straszak, koordynator cyklu Najlepsze z Najgorszych
– Nieporadna gra aktorów, dziurawy scenariusz, absurdalne sceny i dialogi, które kompletnie się nie kleją. To po prostu trzeba zobaczyć – dodaje.
Film można obejrzeć w przyszłą środę (29 listopada, godz. 20 i 20.45, z napisami) i w Mikołajki (6 grudnia, godz.20, z polskim dubbingiem). Zostanie poprzedzony krótką prelekcją.
„Ojcem” filmu jest Polak
Scenarzystą, reżyserem i odtwórcą głównej roli jest Tommy Wiseau. Przez lata ukrywał swoje pochodzenie, ale wszystko wskazuje na to, że jest Polakiem, nazywa się Tomasz Wieczorkiewicz i pochodzi spod Poznania.
W realizację filmu zainwestował 6 mln dolarów. Nie wiadomo, jak zdobył taką sumę. Niektórzy twierdzą, że dorobił się na imporcie skórzanych płaszczy z Korei.
Tommy Wiseau był przekonany, że tworzy film wybitny, i w jakiś przewrotny sposób mu się to udało: jego „The Room” jest uznawany za Obywatela Kane'a złych filmów.
Tuż po premierze film zaliczył spektakularną klapę (zarobił jedynie 1800 dolarów), a potem został „odkryty” przez fanów złego kina, którzy kochają go do dziś, oglądają po wielokroć i rozbierają na czynniki pierwsze.
– Ten film żyje z widownią – mówi Patryk Straszak. – Publiczność żywiołowo reaguje podczas seansów. Ludzie się śmieją, wypowiadają na głos kwestie aktorów, komentują, a nawet rzucają plastikowymi łyżeczkami w ekran. Skąd te łyżeczki? Pojawiają się w filmie. Oprawione w ramki wiszą na ścianach pokoju, w którym kręcono.
A co się dzieje z reżyserem? Trudno powiedzieć, czy pogodził się z tym, jak dzieło jego życia jest odbierane, ale czerpie z tego korzyści. Z organizatorami pokazów kontaktuje się drogą mailową. Sprzedaje także związane z filmem gadżety, np. bieliznę z własnym wizerunkiem.
„Najlepsze z Najgorszych” najlepiej ogląda się z innymi
Cykl „Najlepsze z Najgorszych” w Kinie Nowe Horyzonty powstał cztery lata temu.
– Zaczęliśmy dość przewrotnie, bo od filmu polskiego: „Klątwy Doliny Węży”. Prezentowaliśmy i wciąż prezentujemy także inne cudownie złe filmy, np. „Gliniarza Samuraja”, „Morderczą oponę”, „Zabójcze ryjówki”, „Plan 9 z kosmosu” i „Ptakodemię”. Pokazywaliśmy też wiele produkcji studia Troma z superbohaterem kina klasy B, czyli Toksycznym Mścicielem – wymienia Patryk Straszak.
Komu mogą spodobać się takie seanse?
Zapraszamy wszystkich, którzy chcą się dobrze bawić. Tych filmów nie da się brać na poważnie, ale można przy nich się śmiać do rozpuku i na półtorej godziny zapomnieć o rzeczywistości.Patryk Straszak, koordynator cyklu Najlepsze z Najgorszych
Szczegóły oraz repertuar na stronie Kina Nowe Horyzonty w zakładce Najlepsze z Najgorszych.
Zajrzyj do naszej galerii. Znajdziesz tam kadry z "The Room" i innych złych filmów.