Lata 80. rozpoczęły się Karnawałem „Solidarności”, potem był dramatyczny grudzień 1981 roku, kiedy generał Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny, wreszcie pozostałe lata dekady z głębokim kryzysem gospodarczym i politycznym. Dopiero u progu lat 90. wszyscy poczuli, że nadchodzi zmiana. Wystawa „Moda stanu wojennego” w Muzeum Narodowym we Wrocławiu poprowadzi nas przez lata 80. Kuratorki – Małgorzata Możdżyńska-Nawotka i Maria Duffek-Bartoszewska skonstruowały ją tak, aby pokazać, jak wielka historia, poprzez ubrania, akcesoria mody, odbijała się w indywidualnych losach, w życiu pojedynczych ludzi.
Szare lata 80. Kreatywność w cenie
– Jak wyglądaliśmy w peerelu? – pytam kuratorkę wystawy Małgorzatę Możdżyńską-Nawotkę. – Różnie – odpowiada – ogólnym tłem była pewna szarość i bieda, co widać też na dużych zdjęciach Mieczysława Michalaka z tamtego okresu, ale jednocześnie pewna grupa miała spore aspiracje i przez to była widoczna.
W komunie kupienie ciekawego ubrania graniczyło z cudem, zdecydowanie lepszym pomysłem było wykonanie go samemu. – Kreatywność i indywidualność były sposobami radzenia sobie na różnych poziomach. Z jednej strony wiele kobiet wykonywało prace ręczne z włóczką, miękkim materiałem, które miały też znaczenie terapeutyczne, z drugiej ważną cechą okazywała się oryginalność, która pozwalała nam się poczuć w jakimś sposób wolnymi od ograniczeń – tłumaczy Małgorzata Możdżyńska-Nawotka.
Rozmawiając z właścicielkami ubiorów, które znalazły się na wystawie, przekonała się, że dawały im przede wszystkim poczucie pewności siebie. – Poczucie bycia tak oryginalną, że mogłabym się pokazać na herbatce u królowej angielskiej i to też byłoby o.k. – dodaje kuratorka.
Autorkami ubiorów z lat 80. były kobiety, które wtedy wchodziły w okres studencki, czas naznaczony strajkami, potem zakładały rodziny, musiały radzić sobie z deficytem materiałów.
Niezwykły sweter – nośnik emocji
W wielu przedmiotach zapisane są indywidualne ludzkie losy. W zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu jest bardzo piękny sweter z wełny kowarskiej z gotyckim oknem (jest eksponowany na wystawie stałej „Cudo-Twórcy”). Był prezentem dla dziewczyny, która emigrowała w latach 80. do Australii. – Może nie najbardziej praktycznym, zważywszy na klimat, ale tak naładowanym emocjonalnie, że przechowywała go przez wszystkie te lata i potem do nas przysłała z pragnieniem, by gdzieś udokumentować tę sytuację, te przyjaźnie, rozstania, niepewność losu – opowiada Małgorzata Możdżyńska-Nawotka.
Na wystawie „Moda stanu wojennego” obejrzymy m.in. kamizelkę wyhaftowaną przez dziewczynę w czasie stanu wojennego. Emocje rozładowywała szyjąc. Jest zwykły nylonowy fartuszek pracownicy stołówki, ale ozdobiony czarno-czerwonym haftem kurpiowskim, aby ubarwić szarą rzeczywistość. Jest kurtka zrobiona z kożucha stróża, są buty na kartki.
Na zdjęciach Mieczysława Michalaka widać wrocławian m.in. w szarych bezwymiarowych ubraniach, w topornych zimowych butach na tęgie mrozy lat 80.
– Buty to, niestety, ten element ubioru, który słabo poddaje się radzeniu sobie własnymi sposobami – przyznaje kuratorka wystawy.
Co innego sweter, sukienka, czy…suknia ślubna. – To przykład ubioru, w którym spotykają się tradycja, normy społeczne z pragnieniami indywidualnymi, zmianami obyczaju. W latach 80. suknie były zresztą nie tylko białe – zapowiada Małgorzata Możdżyńska-Nawotka.
Moda – osobisty obszar wolności
Ubrania i dodatki, jakie od 18 kwietnia do 30 lipca obejrzymy w Muzeum Narodowym w dużej mierze pochodzą z bogatych zbiorów muzeum. – Możemy się pochwalić bardzo interesującą kolekcją tych artystycznych kreacji z lat 80. – podkreśla kuratorka.
Część eksponatów została też pożyczona od prywatnych właścicielek, część od Muzeum Narodowego w Krakowie (kreacje, które dla Mody Polskiej w latach 80. projektował Jerzy Antkowiak), Muzeum Narodowego w Warszawie (stroje Grażyny Hase, która przy Marszałkowskiej założyła pionierską Galerię Grażyny Hase, gdzie obok tradycyjnie pojmowanych dzieł sztuki, prezentowano i sprzedawano także ubiory), ale też prace kostiumografek filmowych (m.in. Marii Duffek-Bartoszewskiej czy Jolanty Jackowskiej) i scenografek wykonane dla przyjaciółek (choćby płaszcze Marii Antoniak, wieloletniej scenografki Teatru Modrzejewskiej w Legnicy).
Dla wielu kobiet tworzących ubrania w latach 80. zajęcie stało się pasją na kolejne lata. Wrocławska artystka Zofia Tkaczyk do tej pory zajmuje się ubiorem unikatowym, swoje suknie z lnu, jedwabiu sprzedaje m.in. we Francji. – Była pionierką twórczego recyclingu, w pełen fantazji sposób przerabiała ubiory vintage’owe. Męski żakiet wyhaftowała wzorami tak, że stał się strojem kobiecym, a żakiet z lat 50., przez namalowane na nim ptaki, nabrał lekkości – opowiada Małgorzata Możdżyńska-Nawotka.
Ciekawym obszarem działalności artystek na Dolnym Śląsku jest duży fragment wystawy poświęcony wyrobom z wełny kowarskiej. W Kowarach przez lata funkcjonowała Fabryka Dywanów, której wyroby trafiały do Skandynawii, Ameryki. Na wystawie zachwycą nas ręcznie tkane z tej wełny płaszcz, czy kurtka, ale też genialny obrazowy sweter zainspirowany plakatem Henriego Toulouse’a-Lautreca, którego wzór właścicielka sama sobie rozrysowała, a potem wydziergała.
Z Fabryką w Kowarach żywe kontakty utrzymywała przez lata wrocławska Grupa Tkacka. Odbywały się tam plenery tkackie, sprzedawało się sporo profesjonalnie wykonywanych, tkanych ubiorów z wełny kowarskiej.
Zero waste, recycling – już w latach 80.
Niektórym trudno w to uwierzyć, ale to w latach 80. w Polsce realizowaliśmy w pełni ekologiczne postulaty, jakie dziś dominują na międzynarodowych forach. Ekologiczne materiały – wełna kowarska, góralska – wykorzystywana, spruwana, ponownie dziergana. Oryginalne projekty, wyszukiwanie ubiorów vintage, aby nadać im nowy charakter.
Nie mówiąc o niestandardowym pozyskiwaniu materiałów. – Zobaczymy bluzkę uszytą z tzw. flagowego jedwabiu podprowadzonego ze spółdzielni, która dostawała przydział materiału na szycie flag z okazji 1 Maja. Ktoś za ten jedwab podłożył bawełnę – śmieje się Małgorzata Możdżyńska-Nawotka.
Podkreśla, że nie tylko ubrania, ale mnóstwo pięknych, kolorowych obiektów były reakcją na szarą rzeczywistość, braki w zaopatrzeniu, beznadzieję, na rozpad więzi społecznych. – Wyłania się z tego zbioru na wystawie bardzo nieoczekiwana kolorowa panorama tamtych czasów – przyznaje kuratorka „Mody stanu wojennego”.