wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

22°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 19:40

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Polecamy - aktualności
  4. Marek Fiedor, zaprasza do teatru na spektakle i pokaz
Kliknij, aby powiększyć
Marek Fiedor, dyrektor WTW, przed mikrofonem WTW
Marek Fiedor, dyrektor WTW, przed mikrofonem

„Nasz teatr był i jest domem Różewicza” — twierdzi Marek Fiedor, reżyser i dyrektor Wrocławskiego Teatru Współczesnego, wspominając poetę i zapraszając na spektakle „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia” oraz pokaz „Duszyczki” z Janem Englertem. Tadeusz Różewicz odszedł 24 kwietnia 2014 roku. Spoczywa na cmentarzu w Karpaczu.

Reklama

Poeta Tadeusz Różewicz odszedł 24 kwietnia 2014 roku. Pamięta pan ten dzień?

Pamiętam. Byłem na uroczystościach pogrzebowych we Wrocławiu. Pamiętam czuwanie, kwiaty, słowa pożegnania. Uroczystość była skromna i powściągliwa, tak jak sama osoba poety.

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: <p>Wiesława i Tadeusz R&oacute;żewiczowie</p> Ossolineum / FB
Wiesława i Tadeusz Różewiczowie

Znał pan Różewicza osobiście?

Nie. Oczywiście z racji tego, że reżyserowałem jego utwory, kontaktowałem się nim kilkukrotnie, ale nie mogę powiedzieć, że była to znajomość.

Co pan sądzi o jego poezji i znaczeniu jego osoby dla naszego miasta, dla kraju?

Na pewno nie była to osoba publiczna w dzisiejszym rozumieniu tego terminu. Nie komentował wydarzeń na żywo, nie był obecny w debacie i w życiu publicznym. Stał gdzieś z boku, przyglądał się i czasem tylko wypowiadał. Wpływ na nasze życie miał niewątpliwie, ale chyba w trochę inny sposób. Inspirował do myślenia, może do trochę innego spojrzenia na nasze sprawy, niż zwykliśmy mieć. Prezentował – to dla mnie zawsze u niego było ważne – szczególną postawę, nie tylko twórczą, co po prostu ludzką. Był niezależny. Nie ulegał opinii środowisk, grup, salonów. Był zaangażowany a jednocześnie zdystansowany, ironiczny. Nie dawał się wieść stadnym instynktom.

Był pisarzem stricte politycznym, ale nie w powierzchownym tego słowa znaczeniu. Nie zajmował się agitacją ani doraźnymi interwencjami. Pokazywał dramat, jaki rozgrywa się między indywidualnym ja człowieka a mechanizmami życia zbiorowego – jak wpływają one na jego życie, moralność, zachowanie, świadomość, tożsamość… Pokazywał, jak głęboko polityka wnika w życie człowieka.

No i można powiedzieć, że zawsze – zwłaszcza kiedyś – lokował nas w Europie. Nie tylko w sensie międzynarodowej kariery literackiej. W swojej twórczości zajmował się oczywiście Polską, jej dniem dzisiejszym i dziedzictwem historyczno-kulturowym. Ale nie tracąc z pola widzenia spraw polskich, gdy podejmował lub inicjował jakiś dyskurs – czy to polityczny, obyczajowy, kulturowy, duchowy, czy ekologiczny – miał on zawsze wymiar uniwersalny, zrozumiały w Europie.

Tadeusz Różewicz współpracował z waszym teatrem, pojawiał się na widowni?

Tak, za kadencji pani dyrektor Krystyny Meissner uczestniczył w próbach Michała Zadary do „Kartoteki”. Z okazji 60-lecia Wrocławskiego Teatru Współczesnego w 2007 roku napisał piękny list do zespołu, o etycznych powinnościach artysty. Po latach fragment tego listu stał się dla nas mottem Konkursu Dramaturgicznego Strefy Kontaktu. W całej historii WTW odbyły się cztery prapremiery jego dramatów i kilkanaście premier innych sztuk oraz spektakli wyreżyserowanych na podstawie jego twórczości. Można powiedzieć, że nasz teatr był i jest domem Różewicza. W 2021 roku, kiedy obchodziliśmy setną rocznicę jego urodzin, poświęciliśmy mu tydzień wydarzeń: performance, warsztatów i czytań sztuk. Trzy z nich, jako pełnowymiarowe spektakle, do dziś są w naszym repertuarze.

Zapraszacie widzów na trzy pokazy tytułu „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia”. Dom figuruje tu chyba jako metafora, a słowo komedia pada raczej w kontekście ironicznym. Pan wyjaśni to najlepiej, ponieważ jest pan reżyserem tego spektaklu.

To dramat Tadeusza Różewicza z 1965 roku, którego premiera odbyła się u nas w 2022 roku, właśnie jako efekt projektu rocznicowego. Tytułowy dom to oczywiście rodzina, ojczyzna, ale także człowiek. W tym przypadku wyście z domu oznacza wyjście z samego siebie. Nie w sensie zezłoszczenia się, lecz stanięcia obok i spojrzenia na siebie oraz na swoje życie z dystansu. Sztuka opowiada o mężczyźnie, który traci pamięć. Odbudować ją stara się żona. On natomiast, gdy na nowo widzi kim był i kim jest, podejmuje próbę odcięcia się od swojej tożsamości i przeszłości. Pytanie, czy to jest możliwe. 

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: Wyszedł z domu. Tak zwana komedia fot. Filip Wierzbicki
Wyszedł z domu. Tak zwana komedia

„Tak zwana komedia” – brzmi przewrotnie.

Tak, to ironiczny tytuł. Spektakl nie jest komedią w sensie gatunkowym. Różewicz przewracał gatunki do góry nogami, szukał nowych form. W tym przypadku odwołuje się do komediowych wzorców i groteski. Jest w sztuce duża dawka humoru – przewrotnego, czasem wręcz okrutnego.

Proponujecie także coś w rodzaju teatru telewizji  „Duszyczkę” z Janem Englertem w roli głównej.

To profesjonalny zapis TVP z Teatru Narodowego. Spektakl w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego powstał w 2005 roku na podstawie poematów Tadeusza Różewicza. Fenomenalna historia, ponieważ był grany aż do 2020 roku, nawet po śmierci reżysera. Wystawiono go ponad dwieście razy, co jest niezwykłe. Był grany w ciekawej przestrzeni – wąskim przejściu w podziemiach teatru, dla bardzo małej grupy widzów. Szczególna przestrzeń i inscenizacja. Tekst opowiada o życiowym remanencie człowieka, artysty. O jego przeszłości, relacjach z kobietami, ze sztuką, jaką uprawia. Jest pełen przewrotności, miesza gorycz z dowcipem. Widzimy artystę przemierzającego swój duchowy, emocjonalny pejzaż, dokonującego rozrachunku życia. Spektakl jest krótki, syntetyczny, a zapis telewizyjny bardzo dobrze zrobiony. 

Kliknij, aby powiększyć
Powiększ obraz: <p>&nbsp;</p>
<p><span style="font-size: 11.5pt; font-family: 'Segoe UI Historic',sans-serif; color: #050505; background: white;">Jan Englert, &bdquo;Duszyczka", Teatr Narodowy w Warszawie </span></p> fot. Wojciech Plewiński
  Jan Englert, „Duszyczka", Teatr Narodowy w Warszawie

Rozmawiałem ostatnio z aktorem teatralnym grywającym w Norwegii. Z Waszego repertuaru polecał przedstawienia wyreżyserowane przez Marcina Libera. Mówił, że przełamują zachowawczość waszego teatru. Zgadza się pan z tą rekomendacją i oceną?

Nie wiem, co miał na myśli. Od wielu lat wystawiamy w naszym teatrze wyłącznie najnowszą dramaturgię, adaptacje współczesnych powieści i reportaży. A Marcin Liber to fenomen. Ma niezwykły dar robienia teatru. Można powiedzieć, że robi go ze wszystkiego, co spotka na swojej drodze. Jego spektakle są dynamicznymi obrazami, w których rozwibrowany aktor współistnieje z ruchem scenicznym, z dźwiękiem, z przestrzenią, światłem… Wyróżniają się niezwykle mocnym naładowaniem emocjonalnym, bardzo wciągającym widza w swój świat.

Co pan szczególnie poleca z repertuaru na dwa ostatnie miesiące sezonu, czyli na maj i na czerwiec?

Bardzo zapraszam na najnowszą premierę – „Kolejność fal” Filipa Zawady, twórcy bardzo znanego we Wrocławiu, człowieka wielu talentów: pisarza, muzyka i rysownika. Tekst napisał na nasz Konkurs Dramaturgiczny Strefy Kontaktu. Następny set gramy w czerwcu.

Bohaterami są kobieta i mężczyzna, przedstawieni w przedziwnym splocie relacji, w nieustannych międzyludzkich grach. Są ukazani równocześnie w trzech etapach wiekowych. Obserwujemy, jak starzeją się ludzie i uczucia, jak odchodzi w przeszłość i umiera ich świat. Widowisko jest mocno skondensowane. Bardzo efektowne plastycznie, proste i ujmujące.

Co będzie robić w przerwie wakacyjnej i czy już teraz możemy jakoś zapowiedzieć przyszły sezon?

Będziemy pracować nad „Przemianą” Franza Kafki. Reżyserem jest Michał Kmiecik, wrocławianin mieszkający obecnie w Warszawie i związany z teatrem Komuna Warszawa. Próby zaczynamy w maju i po przerwie urlopowej wracamy do pracy w połowie sierpnia. Premierę zaplanowaliśmy na 14 września na otwarcie sezonu.

Z Markiem Fiedorem, dyrektorem Wrocławskiego Teatru Współczesnego, reżyserem spektaklu „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia”, rozmawiał Błażej Organisty.

Pokazy „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia”: 24, 25 i 26 marca o godzinie 19:00 na Scenie na Strychu. Bilety na stronie WTW – tutaj.

Projekcja „Duszyczki”: 24 kwietnia o godz. 20:30 na Dużej Scenie. Bilety – tutaj. Bezpłatnie dla osób z wejściówkami na spektakl „Wyszedł z domu. Tak zwana komedia”.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl