Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Kolekcjoner figurek z PRL-u – brakuje mu tylko 12 sztuk
Wystawa „Wielka czwórka i inni. Ceramiczna rzeźba kameralna w PRL-u” jest nie tylko zachwytem nad naprawdę wzbudzającym szacunek designem PRL-u, ale i nad kolekcjonerską pasją. Bo największą część ekspozycji stanowią imponujące prywatne zbiory Tomasza Dziewickiego.
Muszą wzbudzać respekt – kolekcjonerowi udało się pozyskać wszystkie figurki peerelowskie, z wyjątkiem 12 sztuk! – Nie mam złudzeń, że uda mi się skompletować całą kolekcję, to absolutnie niemożliwe – przyznaje Tomasz Dziewicki. – Ale nie mam z tym problemu, zwłaszcza że zeszły rok okazał się dla mnie znakomity – dodałem do kolekcji trzy przedmioty, o których nawet nie marzyłem – dodaje.
Figurki porcelanowe z PRL-u Tomasz Dziewicki, wtedy już zapalony kolekcjoner (m.in. mebli, polskiej porcelany i platerów, naparstków, motyli) odkrył pod koniec lat 90. I zaczął spędzać godziny w muzeum, Bibliotece Narodowej w Warszawie próbując znaleźć czegokolwiek na temat designu peerelowskiego.
Ulubioną figurką Tomasza Dziewickiego z jego kolekcji jest gazela. – To piękna rzeźba kameralna, kwintesencja stylu – te uszy, te nogi. Bajka! – zachwyca się kolekcjoner. I przyznaje, że jego największym marzeniem jest, aby kiedyś gazela stanęła, jako rzeźba plenerowa, w parku.
Galeria zdjęć
Wyrzucamy figurki baletnic, nadchodzi nowy design
Zbiorem Tomasza Dziewickiego zachwyciła się dr Barbara Banaś, wicedyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu, prywatnie od lat zaprzyjaźniona z kolekcjonerem. To ona zasugerowała, aby „przewietrzył” swoje figurki i pokazał je na wystawie.
– Pomyślałam, że zbiór Tomasza Dziewickiego jest tak pełny, że jeśli włączymy do niego obiekty z kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie i we Wrocławiu możemy pokazać wszystkie projekty, jakie wyszły z rąk tzw. wielkiej czwórki – Henryka Jędrasiaka, Lubomira Tomaszewskiego, Hanny Orthwein i Mieczysława Naruszewicza – wyjaśnia dr Barbara Banaś, kuratorka wystawy, ale też jedna z najlepszych w Polsce specjalistek od polskiego designu PRL-u.
Galeria zdjęć
Wielka czwórka z tytułu wystawy to grono rzeźbiarzy po warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, którzy w 1956 roku zaczęli pracę w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego, założonym przez Wandę Telakowską (nazywana Joanną d'Arc polskiego wzornictwa).
Ich zadaniem było przygotowanie nowych wzorów przemysłowej małej rzeźby figuralnej (czyli porcelanowych bibelotów) do produkcji fabrycznej.
– Wzory zrywały z kanonem estetycznym okresu międzywojnia, w sprawozdaniach pisano, że czas już wyrugować szpetotę, wyrzucić wszystkie baletnice i tancerki, czyli te figurki, które dominowały w okresach wcześniejszych.
I tak od 1955 do 1965 artyści przygotowali wzory, które ostatecznie trafiały do fabryk porcelany i były produkowane masowo – w dużych, albo mniejszych seriach, co dziś ma wpływ na rynek kolekcjonerski – tłumaczy dr Barbara Banaś.
Dyrektorzy fabryk porcelany, widząc sukces, jakim cieszą się figurki, zaczęli przygotowywać kolejne projekty już we własnych ośrodkach.
– Powstała duża ilość figurek, w estetyce opracowanej przez rzeźbiarzy z Instytut Wzornictwa Przemysłowego, których autorów znamy, ale twórców niektórych kameralnych rzeźb nie możemy zidentyfikować – zaznacza kuratorka wystawy w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Figurki nowoczesne i na każdą kieszeń
Koniec socrealizmu w Polsce nastąpił w 1956 roku. Odwilż zadziałała orzeźwiająco. Artyści chętniej nawiązywali do tego, co działo się w zachodniej sztuce, rzeźbiarzy fascynowały prace Henry;ego Moore'a. Także i drobne figurki porcelanowe, projektowane przecież przez rzeźbiarzy, nosiły ślady fascynacji nową sztuką – bardziej minimalistyczną, z zupełnie inną kolorystyką, czy elementami graficznymi.
Galeria zdjęć
Ważnym argumentem handlowym okazała się cena niewielkich przedmiotów dekoracyjnych – średnio od 10 zł do 40 zł. W 1956 roku, a więc w chwili, kiedy zaczęły powstawać projekty figurek przeciętna polska pensja wynosiła 1118 zł, w 1966 roku było to 1934 zł, więc na miniaturowe dzieła polskich artystów było stać zwykłego, średnio zamożnego obywatela.
I dlatego do dziś znajdziemy je w wielu polskich domach, a wielu Polaków wychowywało się, mając owe figurki obok siebie.
W Muzeum Narodowym we Wrocławiu obejrzymy ich blisko 340! Co istotne – nie tylko zaprojektowanych przez wspomnianą wielką czwórkę rzeźbiarzy, także przez twórców, których nazwisk nie potrafimy dziś zidentyfikować, ale ich dzieła przetrwały.
Galeria zdjęć
Wystawa dla fanów designu PRL-u – można kupić kota
Ekspozycja na II piętrze Muzeum Narodowego we Wrocławiu potrwa do 23 lutego 2025 roku. I jest idealną propozycją dla fanów peerelowskiego designu, którzy na aukcjach internetowych, często także w śmietnikach poszukują przedmiotów codziennego użytku albo ceramiki czy szkła, które jest dziś naprawdę sporo warte.
Za nową „Leżącą kotkę” Mieczysława Naruszewicza trzeba zapłacić (w wersji czarno-białej) ponad 1500 zł, figurka z PRL-u jest o wiele droższa.
Co ciekawe, wiele z projektów, które zobaczymy na wystawie kupić możemy też w sklepiku w gmachu głównym. To wyroby wskrzeszonej Fabryki Porcelany AS Ćmielów (po 1963 roku produkcja figurek odbywała się w dawnej wytwórni w Ćmielowie, stąd określa się je dziś mianem figurek ćmielowskich).
Wystawa „Wielka czwórka i inni” – bilety
Bilety kosztują 3-10 zł i kupimy je w kasie bądź przez stronę Muzeum Narodowego we Wrocławiu.