Zadziwiający wiek w nekrologu Aleksandra Fredry
Tytuł wystawy jest przekorny, bo pochodzi z…nekrologu Aleksandra hrabiego Fredry. Na czarnym tle jasną czcionką wydrukowano słowa „Żołnierz napoleoński, ojciec komedyi polskiej”, datę śmierci (15 lipca 1876) i imponujący na tamte lata wiek (84 lata). – Średnia wieku w Galicji wynosiła wtedy 32 lata, więc to, że dożył tak sędziwych lat było rzeczą zupełnie niezwykłą, a trzeba wziąć pod uwagę podagrę, z którą zmagał się przez lata – tłumaczy dr Grzegorz Polak z Działu Sztuki Muzeum Książąt Lubomirskich (oddziału Zakładu Narodowego im. Ossolińskich), współautor wystawy „Żołnierz napoleoński, ojciec komedii polskiej” — Fredro w Ossolineum.
Co ciekawe, choć to właśnie w 2023 roku świętujemy 230. rocznicę urodzin komediopisarza, badacze życia Aleksandra hrabiego Fredry wahają się co do daty jego urodzenia. – Metryka hrabiego spłonęła i przypuszcza się, że Fredro urodził się nie w 1793, ale w 1791 roku, co by oznaczało, że w chwili śmierci miał 85 lat. Oficjalnie obchodzimy jednak okrągłą rocznicę – uśmiecha się dr Grzegorz Polak.
Fredro, odznaczony żołnierz napoleoński
„Osiemnastego lutego roku 1814 jechał na białym koniu człowiek średniego wzrostu, nieco otyły, w sieroczkowym surducie pod szyją zapiętym, w kapeluszu stosowanym bez żadnego znaku prócz małej trójkolorowej kokardy. Za nim, w niejakiej odległości drugi, znacznie młodszy. (...) Pierwszym z tych jeźdźców był Napoleon, drugim byłem ja” – tak Fredro pisze w swoim pamiętnikach „Trzy po trzy”.
Ich czystopis można obejrzeć w gablocie na wystawie w Ossolineum. Jak pisał Fredro? – Niezbyt kaligraficznie – przyznaje Hanna Kulesza, kustosz z Działu Rękopisów Zakładu Narodowego imienia Ossolińskich. – Ale też nigdy się kaligrafii nie uczył, nie chodził do szkół, odebrał tylko wykształcenie domowe – dodaje od razu współkuratorka wystawy. – Jego pismo z okresu młodości jest staranne, im był jednak starszy, tym bardziej dukt jego pisma stawał się postrzępiony i niepewny. Chorował na podagrę, czyli dnę moczanową, która powodowała liczne zwyrodnienia stawów – mówi Hanna Kulesza.
Współkuratorka wystawy zwraca uwagę, jak nowatorskie metody stosował hrabia w narracji „Trzy po trzy” zachowując sposób, w jaki działa nasza pamięć – cofał się w czasie, przeskakiwał wydarzenia, by do nich powrócić. Ale też, jak zauważymy w cytacie, dużą wagę przywiązywał do opisów strojów i do koni. – Jak większość ówczesnej szlachty Fredro miał dla koni wiele serca i poświęcone są im chwytające za serce sceny z pamiętnika „Trzy po trzy” – opowiada.
Wątek napoleoński jest nie tylko bardzo ważny w pamiętnikach, jest oczywisty. Jeszcze w 1812 roku Aleksander hrabia Fredro był wśród żołnierzy, którzy razem z Napoleonem ruszyli na Moskwę (służył wtedy w 5 pułku jazdy, a za zasługi otrzymał wówczas Złoty Krzyż Virtuti Militari). Od 1813 do 1814 przyszły komediopisarz był oficerem ordynansowym w sztabie przybocznym Napoleona Bonapartego (zyskał wówczas Krzyż Legii Honorowej), a po abdykacji cesarza Fredro wrócił do domu, czyli majątku rodzinnego Beńkowa Wisznia w obwodzie lwowskim.
Fredro, gracz giełdowy i dobry gospodarz
Rodzina Fredrów była liczna, Aleksander miał ośmioro rodzeństwa. Kiedy jego ojciec, Jacek hrabia Fredro, sporządził testament dzielono między dzieci spory majątek, a wkrótce to właśnie pisarz został wyznaczony na tego, kto przejmie stery nad kluczem majątkowym rudeckim (obejmującym głównie miasteczko Rudki, Beńkową Wisznię – gniazdo rodowe Fredrów – i wieś Jatwięgi, gdzie powstawały pierwsze poważne utwory poety).
– Został uznany za dobrego gospodarza i faktycznie później majątki pomnażał, grał na giełdzie i wychodziło mu to całkiem nieźle, jego siostry otrzymały wiana i spłaty, kiedy wychodziły za mąż – wylicza Hanna Kulesza.
I dodaje, że Fredro był złożoną osobowością – innym człowiekiem w młodości i wieku dojrzałym. Cezurą w jego życiu był ślub z Zofią Skarbkową z Jabłonowskich, kobietą zamężną, która czekała 11 lat na to, aż dokonają się procedury unieważnienia jej małżeństwa.
To z miłości do wybranki serca żołnierz i hulaka stał się osobą rodzinną, która zajmowała się bardzo skutecznie gospodarowaniem majątkiem rodzinnym, zabezpieczeniem finansowym dzieci, wychowaniem wnuków, bo dość wcześnie zostały osierocone. – Ale też w wieku późniejszym, wskutek schorzeń, bywał zgorzkniały, zgryźliwy, trudniejszy w pożyciu – opowiada współkuratorka.
Wśród potomków hrabiego był syn Jan Aleksander, córka Zofia (późniejsza matka gen. Stanisława Szeptyckiego i ważnej dla Ukraińców postaci, metropolity Andrzeja Szeptyckiego).
Dr Grzegorz Polak poznał jednego z potomków Aleksandra hrabiego Fredry, który kilka lat temu przeprowadził się z Warszawy do Lwowa. Inni potomkowie komediopisarza żyją głównie w Polsce – w Warszawie i Poznaniu, także w Łaszczowie (w tym ostatnim – Maciej Szeptycki – prezes Fundacji Szeptyckich).
Aforyzmy Fredry – do zapisania i zapamiętania
Mimo, że dziś kojarzymy go jako ojca polskiej komedii, Aleksander hrabia Fredro nie żył z pisania. – To była jego aktywność twórcza, obowiązek społeczny. Chciał trochę naprostować te polskie charaktery i w tym się spełniał – zaznacza Hanna Kulesza.
Jak nikt inny piętnował polskie przywary – warcholstwo, pijaństwo, mściwość, czy dewocję. Był też Fredro mistrzem tworzenia aforyzmów (po śmierci wydano „Zapiski starucha”, w których znajdziemy ich prawie 500, w „Panu Jowialskim” zamieścił z kolei autor blisko 200 przysłów).
Na oknach w jednej z wystawowych sal, zamiast rolet, zawisły paski materiału z nadrukowanymi Fredrowskimi przysłowiami. Można je sobie sfotografować, przepisać – posłużą dobrze także dzisiaj, bo to skondensowane przesłanie dla współczesnych.
- Gorzkie zadanie komedianta: nieraz łzy połyka, a rozśmieszać musi.
- Nie strach umrzeć, ale strach umierać.
- Próba kucharza gościom nie na rękę.
- Lepszymi byliby ludzie, gdyby więcej szanowano kobiety.
- Bądź oszczędnym, abyś mógł być szczodrym.
- Natenczas pojąłem, że słowo wzlata ptaszkiem, a powraca wołem.
- Prędzej w morzu wyschnie woda niż tu u nas będzie zgoda.
- Jeśli nie chcesz mojej zguby, Krrokodyla daj mi luby!
Najbardziej trafne aforyzmy Aleksandra hrabiego Fredry? – Może te poświęcone ludzkiej głupocie, którą komediopisarz piętnował i która go niezmiennie denerwowała, a więc na przykład ten: „Rozsądni ludzie pogłupieli, tylko szaleńcy postępują konsekwentnie” – cytuje Hanna Kulesza.
Oryginalne pismo Fredry – wżera się w papier
Rękopis „Zemsty” to pewnie najcenniejszy z eksponatów i najlepiej przez czytelników kojarzony. Komedia doczekała się niezliczonych wydań, inscenizacji, ekranizacji (w tym najsłynniejszej wyreżyserowanej przez Andrzeja Wajdę).
Jak się okazuje w pierwszej wersji Fredro nie planował wcale Cześnika Raptusiewicza, ale Barona. Rękopis jest natomiast otwarty na legendarnej scenie rozmowy Klary z Papkinem, w której młoda dama przekonuje, by Papkin sprawił jej krrokodyla. Atrament ma na karcie kolor brązowy, ale Hanna Kulesza uprzedza, że był niegdyś ciemniejszy, z biegiem lat się utlenił. – Widać go coraz mniej, ale też wżera się w papier, co sprawia problem konserwatorom – zwraca uwagę współkuratorka wystawy „Żołnierz napoleoński, ojciec komedii polskiej” — Fredro w Ossolineum.
Pod rękopisem leży też pocztówka z zamkiem w Odrzykoniu, którego dzieje i dokumentacja stały się inspiracją dla „Zemsty”. W XVII wieku w Odrzykoniu doszło do scysji dwóch rodów – Firlejów i Skotnickich, którzy posiadali części zamku. – Takie „nieruchomości” kupowano na licytacjach po magnatach, problem pojawiał się, kiedy w posiadanie majątku wchodziła drobna szlachta uważając, że zamek podkreśla ich prestiż. Czuli się nobilitowani, a z tej nadmiernej ambicji rodziły się problemy – tłumaczy Hanna Kulesza.
„Zemsta” to niejedyny rękopis Aleksandra hrabiego Fredry, jaki obejrzymy w gablotach. Jest też brudnopis i czystopis „Pana Jowialskiego” ze słynną bajką „Małpa w kąpieli”. Jest czystopis pierwszej wersji „Ślubów panieńskich”, które miały inny tytuł („Nienawiść mężczyzn”). Zanim powstała wersja kanoniczna Aleksander hrabia Fredro ożenił się z wyczekiwaną latami Zofią Skarbkową, zarzucił pisanie pierwszej wersji, a nowej nadał lżejszy, pozytywny charakter.
Zobaczymy też na wystawie piękne wydanie wierszowanej bajki „Paweł i Gaweł” o dwóch skonfliktowanych szlachcicach żyjących pod jednym dachem. – Cały motyw stał się tak popularny, że w sprawozdaniach sądowych, gdy chciano przybliżyć problem, pisano, że zamieszani w sprawę żyją jak Paweł i Gaweł, co oznaczało, że byli skonfliktowani. Tytuł bajki stał się ówczesnym memem – mówi Hanna Kulesza.
Są projekty kostiumów do inscenizacji Fredrowskich sztuk.
Filmowa „Zemsta” – Polański zamiast Pszoniaka
Jednym z rarytasów wystawy jest egzemplarz „Zemsty” z odręcznymi notatkami Andrzeja Wajdy. Wynika z nich, że pierwotnie Papkina miał grać Wojciech Pszoniak. Nazwisko jednak reżyser przekreślił, a na jego miejsce wpisał Romana Polańskiego. Twórca „Pianisty” doskonale odnalazł się w roli, jak pamiętamy z ekranu.
A Ossolineum posiada podarowane przez Andrzeja Wajdę notatki, robocze scenopisy, w których twórca rozrysowywał całe sceny.
Fredro pełnoprawnym wrocławianinem
Aleksander hrabia Fredro jest wrocławianinem nie tylko przez zasiedzenie na wrocławskim rynku. Twórca był we Wrocławiu i oglądał tu…plagiat swoich „Ślubów panieńskich”. Choć badacze spierają się, że mógł odwiedzić stolicę Dolnego Śląska więcej niż jeden raz. W czasie kampanii napoleońskich, jako wojskowy, przejeżdżał przez Dolny Śląsk do Saksonii i mógł wówczas być we Wrocławiu. Ale był na pewno w 1856. Okoliczności były wyjątkowe, jego syn Jan Aleksander brał udział w Powstaniu Węgierskim i miał zakaz wjazdu do Galicji, zatem nie mógł wrócić do Lwowa. Pojechał do Paryża, tam odwiedzał go ojciec.
A we Wrocławiu albo okolicach Fredro szukał nawet jakiejś nieruchomości. – Chciał zarządzać ziemią, mieszkać razem z synem. Do tego nie doszło, bo sytuacja polityczna zmieniła się na tyle, że Jan Aleksander mógł wrócić w okolice Lwowa i przejąć po ojcu Beńkową Wisznię – wyjaśnia współkuratorka wystawy w Ossolineum.
Choć nie kupił we Wrocławiu domu Aleksander hrabia Fredro obejrzał tu sztukę Karla von Holteia „Ona pisze do siebie”, w której rozpoznał poważne inspiracje jego „Ślubami panieńskimi”. – Utwór był tłumaczony na język francuski, powstał plagiat francuski, a Holtei przeczytał ten utwór i uznał, że to kasowa rzecz, więc napisał własną wersję. To się, niestety, zdarzało, choć wiemy, że Fredro tego nie pochwalał. Znał się na prawach autorskich, a kiedy w zaborze rosyjskim dokonano pirackiego wydania jego komedii, protestował i chciał się sądzić – przypomina Hanna Kulesza.
Fredro bez hrabiego – jak ustawiano pomnik na rynku
W pierwszej sali wystawy w Ossolineum zobaczymy zarówno słynne pióro Fredrowskie z pomnika, jak i zdjęcia z montażu przeniesionego ze Lwowa słynnego pomnika, który od 1956 zdobi wrocławski rynek.
Postument instalowano w lipcu, w 80-lecie śmierci Aleksandra hrabiego Fredry. W trakcie prac zauważono, że z cokołu odpadły literki „Hr.”. – Były to czasy, w których arystokraci nie stanowili już przewodniej siły w państwie. Wręcz przeciwnie. Dlatego inż. Eugeniusz Król, ówczesny przewodniczący Prezydium Rady Narodowej Wrocławia uznał, że literki „Hr.” nie są potrzebne, wystarczy imię i nazwisko.
Powstał spór, który rozstrzygnęła celna uwaga zwolennika przywrócenia Fredrze tytułu: „co cesarz nadał, tego król nie może odebrać”. I tak też się stało…– opowiada dr Grzegorz Polak, współkurator wystawy „Żołnierz napoleoński, ojciec komedii polskiej” — Fredro w Ossolineum.