Joanna Zubel: Tegoroczne Forum Musicum zaprasza publiczność do gabinetu osobliwości, gdzie spotkamy postaci, zwierzęta i stwory przedstawione w muzyce programowej. Co to jest muzyka programowa?
Tomasz Dobrzański: - Muzyka programowa to taka, która przekazuje treść pozamuzyczną. Większość z nas podczas słuchania muzyki coś sobie wyobraża, wizualizuje. Osoba z pewną wiedzą o muzyce zauważa i docenia operowanie dźwiękiem, proporcje interwałów czy wartości rytmicznych. Jednak dla większości słuchaczy odbiór utworu jest związany z wyobraźnią. Kompozytorzy wiedzieli o tym od zawsze i, choć terminu „muzyka programowa” używamy przeważnie w kontekście twórczości XIX w., idea ta pojawiła się – w różnym stopniu – dużo wcześniej. Właśnie te dawniejsze dzieje prześledzimy podczas festiwalu.
Czy treść programowa jest czytelna dla współczesnych odbiorców?
- Usłyszymy między innymi ewidentną imitację śpiewu ptaków, bez problemów czytelną zarówno w przeszłości, jak i teraz. Natomiast w symfoniach Dittersdorfa odczytamy mitologiczne historie, o ile oczywiście znamy greckie mity.
Co najczęściej opowiadała kiedyś muzyka?
- Najstarsze przykłady imitacji to przede wszystkim odgłosy natury, dużo wspomnianego śpiewu ptaków. W tekstach utworów pojawiają się onomatopeje, sam sposób grania instrumentów naśladuje przyrodę. W baroku rozwinęło się tzw. malarstwo muzyczne. Karl Ditters von Dittersdorf to już prawie romantyczna muzyka programowa.
W koncercie „Cabinet de curiosités” usłyszeliśmy gamby naśladujące inne instrumenty? Dlaczego starano się odtworzyć za pomocą jednego instrumentu dźwięk innego?
- Gamby naśladowały lirę korbową albo lutnię dla zabawy, popisu. Drugim powodem było prowadzenie w baroku poszukiwań nowych sposobów gry, innych możliwości technicznych instrumentów. Na przykład kompozytor Biagio Marini bardzo rozwinął technikę skrzypcową, stosując skordaturę, czyli przestrajanie, a także pizzicato i sposób grania (zwany „a modo di lira”). W XVII w. nastąpiła ewolucja instrumentów solowych, które potrzebowały nowych technik, żeby zabłysnąć.
W programie z symfoniami Dittersdorfa znalazł się także utwór Josepha Haydna. Dlaczego Haydn jest powszechnie znanym kompozytorem, a współczesnego mu Dittersdorfa niewiele osób kojarzy?
- Według mnie to przypadek. Od czasów szkolnych nurtowało mnie, dlaczego gramy utwory wciąż tych samych kompozytorów, przecież było ich znacznie więcej. Stąd wzięła się moja droga zawodowa – z poszukiwań czegoś innego. Stara muzyka to obłędna ilość niemal nieużywanego repertuaru. A Dittersdorf był związany z Wrocławiem jako nadworny kapelmistrz tutejszego biskupa – tym bardziej chciałem, by jego twórczość zabrzmiała na festiwalu.
Dwa z koncertów poświęcone zostały konkretnym instrumentom: „Laboratoire de la Petite Galerie” to wieczór klawesynowy, a „Cabinet de curiosités” to spotkanie z violą da gamba. Proszę przedstawić te niepopularne już dziś instrumenty.
- We współczesnej orkiestrze przedstawicielem rodziny viola da gamba jest kontrabas. Gamba jest trzymana kolanami, jest z tyłu płaska i ma możliwe do przesuwania progi zawiązane z jelit. Brzmienie instrumentu jest bardzo przejrzyste. Dawniej używano wielu rodzajów viol (w różnych rozmiarach) i w trakcie koncertu Justyna i Piotr Młynarczykowie też będą zmieniać instrumenty.
Klawesyn może nam przywodzić na myśl fortepian, ale pobudzanie strun nie dokonuje się w nim przez uderzenia młoteczka, lecz poprzez szarpanie piórkiem połączonym z mechanizmem klawiszowym. Szarpanie strun czyni klawesyn bardziej podobnym do harfy niż do fortepianu.
A co oznacza tytuł koncertu pańskiego zespołu Ars Cantus brzmiący „Oci, oci, fi de li fi”?
- To wyrazy dźwiękonaśladowcze imitujące śpiewy ptaków. Z tym, że oci to także w starofrancuskim nieżywy – słowo to wypowiada zakochany rycerz, którego adorowana dama odrzuca i w ten sposób uśmierca.
Jak co roku festiwal odbywa się nie tylko w Narodowym Forum Muzyki, w tej edycji spotkaliśmy się także w ratuszu i Oratorium Marianum. Czy nie ma pokusy, by dla uproszczenia organizacji przenieść wszystkie wydarzenia do NFM?
- Jestem zwolennikiem wykonywania starej muzyki we wnętrzach historycznych. W przeszłości muzyka odgrywała ważną rolę w życiu codziennym, dlatego też stara muzyka jest związana z miejscami używanymi niegdyś przez ludzi. Oczywiście priorytetem w doborze pomieszczeń na festiwal są walory akustyczne. Myślę, że klawesyn świetnie zabrzmi w NFM w Sali Kameralnej, a muzyka wczesnoklasyczna w Sali Czerwonej.
Tomasz Dobrzański (pierwszy od prawej) chce, by poprzez Forum Musicum stara muzyka stawała się bardziej zrozumiała dla współczesnego odbiorcy
W każdej edycji festiwalowym wnętrzem jest Klubokawiarnia Mleczarnia, gdzie tradycyjnie odbywa się potańcówka. Czy rzeczywiście, zgodnie z zapowiedziami, każdy jest w stanie przyłączyć się do wspólnego tańca?
- Oczywiście! Bardzo lubię te imprezy w Mleczarni, panuje tam atmosfera prawdziwej karczmy. Ludzie tańczą, niektórzy siedzą i popijają.
Czy dyrektor artystyczny tańczy?
- Zdarza mi się.
Dlaczego używa pan określenia „stara muzyka”, a nie rozpowszechnionego terminu „muzyka dawna”?
- Muzyka dawna stała się w latach 80., 90. terminem komercyjnym, producenci fonograficzni zwietrzyli interes i zaczęli oklejać płyty napisami early music, authentic instruments. Dodatkowo w Polsce muzyka dawna kojarzy się z gettem artystycznym. Pokutuje opinia, że w grze na dawnych instrumentach specjalizują się osoby, którym nie udało się zrobić kariery na instrumentarium współczesnym.
W miarę sukcesu komercyjnego muzyki dawnej pod koniec XX w. pojawiła się niezdrowa konkurencja między artystami grającymi na jednych i drugich instrumentach – „współcześni” odczuli, że ich rynek się skurczył, bo zakres repertuaru obu grup częściowo się pokrywa. Na dodatek powstał spór kompetencyjny: nagle ktoś przychodzi i mówi, że to wszystko ma być zupełnie inaczej. W efekcie starej muzyce przypisuje się niszowość, festiwal Forum Musicum próbuje z tym walczyć. Pamiętam, jak po koncercie Ars Cantus w Grudziądzu, z repertuarem dzieł Piotra z Grudziądza, podeszła do nas pani z publiczności i powiedziała: „Wiek XV, kto by pomyślał, że to takie fajne!”.
Festiwal pokazuje, że każdy może cieszyć się muzyką dawną?
- Zależy mi, żeby publiczność Forum Musicum dowiedziała się czegoś o starej muzyce. Dlatego zawsze mamy temat przewodni, który pozwala poznać jakieś zagadnienie. Opisujemy koncerty w książce festiwalowej, żeby dla publiczności stało się jasne, o co chodzi w programie. Przekład tekstów utworów będzie wyświetlany w trakcie koncertów – ważne jest, żeby przeczytać tłumaczenie dokładnie w momencie, kiedy dane słowo pada ze sceny – wtedy przekonujemy się, jak świetnie pasują do tekstu melodia, rytm i muzyczna ekspresja. Poprzez ten festiwal chcemy czynić starą muzykę bardziej zrozumiałą.
mat. prasowe