– Ta urocza, kulinarna nazwa miała obiegowy charakter i pojawiła się dopiero w XVII wieku. Potem przyjęła się w oficjalnym nazewnictwie – mówi dr Tomasz Sielicki.
Sam most miał dość ciekawą konstrukcję. Od strony Wrocławia – murowany, chroniony przez dwie półokrągłe baszty. Z budynkiem bramnym, pozwalającym zamknąć przejazd. Od strony nieufortyfikowanego Nowego Miasta – drewniany, który w przypadku zagrożenia dało się szybko zniszczyć i zamknąć dostęp do bramy.
Z czasem fortyfikacje te utraciły obronny charakter. W 1327 roku Nowe Miasto zostało włączone w obręb Wrocławia. Na przełomie XVI i XVII stulecia także ono – wraz z całym Wrocławiem, otoczone zostało nową linią umocnień. Wieża bramna nad Białą Oławą przestała być potrzebna. Znaleziono jej jednak nową funkcję.
– Na początku XVII wieku wieża Nowomiejska utraciła charakter obronny. W związku z tym, została przebudowana na miejskie więzienie. A także podwyższona, dzięki czemu stała się punktem obserwacyjnym, z którego wypatrywano niebezpieczeństw, głównie pożarów. Służyła także jako dzwonnica – opowiada dr Sielicki.
Areszt w wieży przeznaczony był dla miejskich żołnierzy.
– Osadzeni w wieży mogli liczyć na niezbyt smaczne i mało urozmaicone posiłki. Przede wszystkim na krupę, czyli kaszę. Stąd więzienie i wieżę, w której się ono mieściło, zaczęto – oczywiście ironicznie – nazywać Dobrą Kaszą (Gute Graupe) albo Wieżą Dobrej Kaszy (Gute-Graupenturm). Ukuło się nawet wrocławskie powiedzenie: „iść na dobrą kaszę”, czyli trafić do aresztu, do więzienia – wyjaśnia dr Sielicki.
Wieża przetrwała rozbiórkę miejskich fortyfikacji po 1807 roku, zarządzoną przez Hieronima Bonaparte. Rozebrano ją w 1838 roku, by poszerzyć ulicę. Znajdowała się w rejonie dzisiejszego skrzyżowania ulic Purkyniego i Janickiego.
Więcej szczegółów tej historii znajdziecie w filmie poniżej.