Ludmiła przyjechała do stolicy Dolnego Śląska, do mieszkania, w którym też wynajmowałem pokój. Zgodziła się, żebym opisał jej historię dla naszej gazety.
Mieszkałem z nią i jej rodziną do sierpnia 2022 r. Wtedy, pomimo tego, że na jej miasto ciągle spadały rakiety Putina, zdecydowała się wrócić do domu. Razem z rodziną odprowadziłem ją na dworzec autobusowy. Była z nami jej córka Olga i wnuczka Weronika. Ludmiła, zanim wyjechała, opowiedziała mi jak jej się żyło we Wrocławiu. I znowu udało mi się to pokazać w naszej gazecie.
U Ludmiły w Krzywym Rogu
Życie napisało właśnie trzecią część tej historii. Kilka dni temu przyjechałem do Krzywego Rogu, żeby odwiedzić Ludmiłę. Na jej miasto ciągle spadają rakiety. Dwa tygodnie temu rozwaliły czteropiętrowy blok w centrum. Zginęli dorośli i dzieci. W każdej chwili może dojść do kolejnej tragedii. W pierwszą noc po moim przyjeździe, nad miastem pojawiły się irańskie drony Shahed. Obrona przeciwlotnicza strzelała do nich, a my rozmawialiśmy.
Wcześniej Ludmiła i mąż jej siostry Ralif odebrali mnie z dworca kolejowego. To było wzruszające spotkanie. Byłem szczęśliwy, że widzę ją zdrową, a ona zaskoczona, że w czasie wojny zdecydowałem się pojechać na Ukrainę. Co robiła od czasu wyjazdu z Wrocławia?
Już w pierwszy dzień po powrocie na Ukrainę wróciła do pracy w supermarkecie. Codziennie o 7 rano idzie pół godziny do pracy, a o 4 popołudniu wraca. Mieszka na czwartym piętrze w bloku. W kuchni ma dużą widokówkę z widokiem Wrocławia, a obok prawosławnych obrazów pocztówkę z Jezusem ze Świebodzina.
Jej rodzice są małżeństwem od 63 lat
Po pracy jeździ do swoich rodziców, za którymi bardzo tęskniła, gdy była we Wrocławiu. Jej tato ma już 83 lata, mama 80, są małżeństwem od 63 lat. Dzielnie radzili sobie, gdy zostali sami na pół roku. Odwiedziliśmy ich. W starym domu z ogrodem przyjęli mnie serdecznie. Kilka razy dziękowali Polakom za pomoc, jakiej nasz kraj udziela Ukrainie. Takie podziękowania słyszę tu kilka razy dziennie, jak tylko ludzie zorientują się, że jestem z Polski. To niezwykle wzruszające. Ukraińcy bardzo nas lubią.
W Krzywym Rogu wszyscy czekają na koniec wojny. W mieście została trochę więcej niż połowa stałych mieszkańców. Przed wojną było ich ok. 650 tys. Ludzie martwią się, że Rosjanie chcą zniszczyć tamę na rzece Ingulec, płynącej przez miasto. Raz już ją zbombardowali, częściowo zniszczyli i zalali jedną dzielnicę.
W metrze jeżdżą tu tramwaje
W mieście istnieje niesamowita linia tramwajowa. Przez wiele kilometrów wagony jadą pod ziemią. Wygląda to jak metro, tylko zamiast pociągów są tramwaje. Najbardziej znaną osobą pochodząca z Krzywego Rogu jest prezydent kraju Zełeński. Wychował się w bloku z wielkiej płyty w centrum.
Ludzie którzy zostali w Krzywym Rogu starają się normalnie żyć. Chodziłem z Ludmiłą i jej rodziną po mieście. Normalnie działa komunikacja. Otwarte są sklepy, kawiarnie. Na plaży na rzece Ingulec ludzie opalali się i kąpali. Inni zrobili sobie turniej ping ponga. Najgorzej było w lutym 2022 roku. Zaraz po rosyjskiej agresji miasto zrobiło się puste. Na ulicach nie było prawie samochodów, sklepy zamknięte.
Dziś jest o wiele lepiej. Miasto znowu ożyło dzięki uporowi powracających mieszkańców, wśród nich Ludmiły. Gdy już wyjeżdżałem, prosiła mnie, żebym w jej imieniu podziękował wszystkim wrocławianom za to jak byli dla niej ciepli i pomocni, gdy mieszkała w naszym mieście.