wroclaw.pl strona główna
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Zdrowie we Wrocławiu
  4. Czym jest fizjoterapia uroginekologiczna?

Ostry ból w obrębie miednicy nie musi oznaczać poważnych problemów, choć rzecz jasna, diagnoza lekarska jest tu najważniejsza. Może się jednak okazać, że lekarz skieruje nas do fizjoterapeuty. I to nie na zwykłą terapię, a uroginekologiczną. Co to za rodzaj fizjoterapii, kiedy powinnyśmy z niej skorzystać i co się z nią wiąże? Z Igą Daniszewską-Jarząb, fizjoterapeutką uroginekologiczną rozmawiała Nadia Szagdaj.

Reklama

Z tego wywiadu dowiesz się, że:

  • Wrocław dysponuje programami profilaktycznymi, także specjalnie przygotowanymi dla kobiet, z zakresu nowotworów czy problemów związanych z ciążą;
  • Dlaczego to ważne, by badać się zanim zdiagnozuje się u nas chorobę;
  • Co zrobić, gdy badania niczego nie wykażą, a nas nadal "boli";
  • Czym jest fizjoterapia uroginekologiczna.

NS: Kiedy powinniśmy odwiedzić fizjoterapeutę? Czy to właśnie ten specjalista wyśle nas do lekarza, czy może jest odwrotnie?

ID-J: Różnie. Przychodzą do mnie zarówno pacjentki skierowane przez lekarza, jak i takie, które po wizycie u mnie do niego trafią. Ja jako fizjoterapeutka zajmuję się profilaktyką, ale też diagnostyką i terapią schorzeń uroginekologicznych, jak nietrzymanie moczu, obniżenie narządu, leczenie bólu np. podczas miesiączki, owulacyjnego czy przy współżyciu. Wszystkich schorzeń, które dotyczą obszaru miednicy.

Takie rzeczy mogą się przytrafić każdej z nas. Czy fizjoterapia jest "dobra na wszystko"?

Nie tak szybko. Na początku rekomendujemy diagnostykę ginekologiczną. Mamy we Wrocławiu dużo łatwo dostępnych, miejskich programów profilaktycznych, z których  możemy korzystać, zupełnie za darmo - na przykład programy przygotowujące do ciąży lub profilaktyki raka piersi. Więc dopiero gdy ginekolog nie widzi żadnych anatomicznych dysfunkcji, wówczas na "scenę" wchodzi fizjoterapeuta ze swoją terapią mięśniowo-powięziową i co ważne, edukacją.

W takim razie "po co nam fizjoterapeuta?", zapytają pacjentki. Wszystko co potrzebne znajdziemy w internecie.

Prawie, bo trzeba pamiętać, że nie ma jednego zestawu ćwiczeń czy jednej terapii dla wszystkich. Taką terapię – manualną, plus ćwiczenia, trzeba dopasować indywidualnie. I choć możemy znaleźć w internecie gotowe zestawy ćwiczeń, nie u każdej pacjentki, czy nie u każdego pacjenta one zadziałają. To tak jak z fryzjerem – internet podpowiada nam fryzury, kolory, ale niekoniecznie wszystkim, bez wyjątku, będą one pasować.

Czyli ta wizyta musi się odbyć w gabinecie...

Tak, ponieważ podczas niej odbędzie się także diagnostyka indywidualna. Bo w internecie będzie powiedzmy diagnostyka skrojona, ukierunkowana na np. napięcie w mięśniach dna miednicy. Ale kiedy ćwicząc wzmacniamy te mięśnie, możemy jeszcze bardziej je usztywnić. To z kolei doprowadzi do większego bólu i dyskomfortu.

A czy może Pani wymienić z własnej praktyki takie najczęstsze przykłady na błędną autodiagnozę?

Miałam takie pacjentki, które były przekonane, że mają klasyczne nietrzymanie moczu, spowodowane osłabieniem mięśni dna miednicy. Przychodzą do mnie, dowiedzieć się, jak wzmocnić te mięśnie, bo problem się pogłębia. I często po takiej wstępnej diagnostyce okazuje się, że ich mięśnie nie tylko nie są osłabione, ale straciły elastyczność, przez co nie potrafią się aktywować czy rozluźniać. Czyli są zbyt napięte.

Czyli dokładnie na odwrót?

Owszem, bo w tej sytuacji, musimy takie mięśnie najpierw doprowadzić do dobrego funkcjonowania czyli właśnie dobrej elastyczności, a potem dopiero ewentualnie wzmocnić. Bo rzecz jasna, takie sztywne mięśnie wcale nie muszą się okazać szczególnie silne. Dlatego jest ta wizyta, by pomóc nam, fizjoterapeutom rzetelnie zdiagnozować problem.

Od czego w ogóle biorą się takie napięcia? Albo ten brak elastyczności? Rozumiem, że gdy kobieta urodzi, to wtedy te mięśnie się luzują. Dlaczego potem nagle wykazują zbyt dużą sztywność..? Z czego to się bierze?

Siedzący tryb życia, czyli duży ucisk na dno miednicy i całe krocze. 8 godzin dziennie to po prostu za dużo. Uprawiamy też sporty, które narażają nas na napięcie mięśni dna miednicy. Jest też stereotyp, że po porodzie mięśnie będą osłabione. Ale jeśli doszło do uszkodzenia krocza, albo trzeba było wykonać cięcie cesarskie, to mięśnie wcale nie doznały rozluźnienia porodowego, bo organizm nie wydzielał oksytocyny. Więc poród nie zawsze oznacza poluzowanie mięśni dna miednicy. Zwłaszcza podczas na "zimno" planowanych cięć cesarskich, gdzie nie doszło do akcji porodowej i organizm doznał szoku.

A stres? Czy też może mieć wpływ na napięcia mięśni dna miednicy?

Ogólnie nasz styl życia, czyli taki "w biegu" okraszony dużą ilością stresu. No i nie oszukujmy się, tak jak często odczuwamy napięcie twarzy, szyi i barków, tak również i mięśnie dna miednicy mogą się napinać. Do tego dochodzą traumy i przeżycia z dzieciństwa. Niestety mam tu na myśli również molestowanie seksualne, gwałt, albo po prostu pierwszy stosunek, który nie odbył się tak, jak się tego spodziewałyśmy czy badanie ginekologiczne, do którego przebiegu nikt nas nie przygotował. Szok mógł doprowadzić do długotrwałego usztywnienia mięśni dna miednicy.

A na przykład schorzenia - czy mogą wywołać takie napięcie?

Endometrioza, adenomioza, żylaki w miednicy... Wówczas ten ból może łączyć się właśnie z dyskomfortem podczas np. stosunku. Kiedy zjawia się u mnie taka pacjentka, odsyłam ją do odpowiedniego specjalisty. Trzeba to jasno powiedzieć: musimy się badać, bo łatwiej jest zapobiegać niż leczyć. Chodzi o profilaktykę ginekologiczną, ale i prawidłową diagnostykę, np. właśnie endometriozy. Warte uwagi są dla każdej kobiety też badania cytologiczne. Mamy je we Wrocławiu za darmo, jest do nich dostęp. Może się okazać, że jeśli wykryjemy nieprawidłowości na wczesnym etapie, wystarczy zwykłe leczenie zachowawcze.

I takie leczenie jest tańsze...

Tańsze to jedno, ale wiemy, że w obliczu bólu, którego można się nabawić właśnie przez to niediagnozowanie w porę chorób, żadne pieniądze już nie mają znaczenia. A taki rozwinięty ból, który trwa wiele lat, jest trudniej wyciszyć niż ten, co trwa trzy miesiące lub mniej.

A poza tym można przy okazji wdrożyć fizjoterapię. No właśnie, jak wygląda wizyta w Pani gabinecie?

Pacjent czy pacjentka, objęci są szerokim wywiadem, bo wiele czynników ma na siebie wpływ – czy to choroby tarczycy, czy ginekologiczne, czasem i problemy psychiczne są ze sobą połączone. Ważny jest więc całokształt, a nie tylko problem tu i teraz. Pacjentka może podawać objawy, które wskazują na jakąś chorobę, a okazuje się, że jej problemy są skutkiem ubocznym przyjmowanego leku. Więc szeroki wywiad uwzględniający leki, operacje, przebyte choroby i urazy, skręcenia, złamania... Potem jest moment diagnostyki. Czasem taka diagnostyka wymaga badania wewnątrz ciała. Po diagnostyce wiem już co może dolegać pacjentce i układamy wspólnie plan działania.

Ciekawa jestem, jak ocenia Pani świadomość pacjentek, powiedzmy we Wrocławiu? Czy one chętniej niż kilka lat temu korzystają z usług podobnych do Pani fizjoterapeutów, czy wciąż jest to swojego rodzaju temat tabu?

Świadomość na pewno się zwiększa. Ja mam w ogóle wrażenie, że już wszyscy i wszędzie o tej formie terapii mówią. Ale... pacjentki, które przychodzą do mojego gabinetu, bo dowiedziały się o mojej specjalizacji, mówią, że żyję w bańce, skoro wydaje mi się, że wszyscy już wiedzą o tej formie fizjoterapii.

Mimo to, oceniając stan sprzed 4 - 5 lat uważam, że jest lepiej. Jeszcze kilka lat temu przychodziły do mnie głównie panie po porodzie albo z nietrzymaniem moczu. Teraz mam więcej pacjentek młodszych, które chcą zapobiegać przyszłym schorzeniom u siebie. U części diagnozuję dysfunkcje, ale wiele z nich po prostu bada się profilaktycznie, co bardzo cieszy. Dlatego uważam, że ta świadomość rośnie.

<p>&ndash; Nasze problemy powoduje siedzący tryb życia, czyli duży ucisk na dno miednicy i całe krocze. 8 godzin dziennie to po prostu za dużo &ndash; m&oacute;wi fizjoterapeutka</p> archiwum prywatne
– Nasze problemy powoduje siedzący tryb życia, czyli duży ucisk na dno miednicy i całe krocze. 8 godzin dziennie to po prostu za dużo – mówi fizjoterapeutka

A kiedy mężczyźni powinni korzystać z usług fizjoterapeuty urologicznego?

Panowie zdecydowanie rzadziej chcą się badać, uważają, że skoro nie rodzą dzieci, pora na fizjoterapię przyjdzie przy problemach z prostatą. Nawet to jednak często nie jest dla nich powodem, by się zbadać. Takim pierwszym diagnostą może być tu partnerka, która słyszy, że ten mocz nie jest oddawany przez partnera w sposób płynny. Poza tym, mogą się pojawić problemy z erekcją, czy podobnie jak u kobiet, ból podczas stosunku. To pierwsze sygnały, że dzieje się coś złego i warto namówić partnera do spotkania ze specjalistą. Gdy panie nie reagują, panowie zjawiają się po czasie u urologa, gdy jest już naprawdę nieciekawie.

I warto nazywać swoje problemy wprost, a nie mówić fizjoterapeucie, że... "kłuje mnie tam na dole", prawda?

To oczywiście często wynika z braku znajomości anatomii. Niestety, wciąż nie kładzie się odpowiedniego nacisku na naukę o ciele człowieka w szkole. Druga sprawa, że o takich sprawach nie mówi się w domu, a tematy ginekologiczne i urologiczne pozostają tabu. Czasy, kiedy mówienie otwarcie o swoich częściach ciała uchodziły za zdrożność dawno już minęły. Powinniśmy choćby postarać się ulokować problem anatomicznie. Pomogą nam w tym atlasy anatomii, zarówno w formie książkowej, jak i internetowej. W gabinetach mamy też modele, które mogą pomóc w zlokalizowaniu bolącej części ciała.

Objawy niepokojące, czyli kiedy udać się do specjalisty

U kobiet niepokojącymi objawami są:

  • Nietrzymanie moczu, gazów lub stolca – nawet w niewielkiej ilości, np. przy kichaniu,śmiechu, bieganiu.
  • Uczucie ciężkości, „ciągnięcia” w kroczu, „kulka” w pochwie – może świadczyć o obniżeniu narządów miednicy.
  • Ból w obrębie miednicy, ból podczas współżycia – często wynik nadmiernego napięcia mięśni dna miednicy lub zrostów w obrębie mięśni i powięzi miednicy.
  • Częstomocz, uczucie niepełnego opróżnienia pęcherza.
  • Ból podczas miesiączki – zwłaszcza wykluczający z codziennego funkcjonowania
  • Problemy po porodzie – np. rozejście mięśnia prostego brzucha, blizny po nacięciu krocza lub cesarskim cięciu.

Niepokojące objawy u mężczyzn to:

  • Nietrzymanie moczu lub uczucie naglącego parcia – szczególnie po zabiegach urologicznych (np. po usunięciu prostaty).
  • Ból w kroczu, mosznie, prąciu, odbycie lub podbrzuszu – może być objawem napięciowego bólu miednicy.
  • Zaburzenia erekcji lub bolesna erekcja.
  • Trudności w rozpoczęciu lub zakończeniu oddawania moczu – mogą wskazywać na dysfunkcję mięśni dna miednicy.
  • Ból lub dyskomfort po stosunku, ejakulacji lub w pozycji siedzącej – często związany z nadmiernym napięciem mięśni w miednicy.

Iga Daniszewska-Jarząb

Iga Daniszewska-Jarząb – Absolwentka Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, fizjoterapeutka, certyfikowana terapeutka uroginekologiczna (akredytacja PTUG), certyfikowana trenerka metody BeBo®, instruktorka nordic walking i pilatesu.

W gabinecie prowadzi też terapię kobiet, które zmagają się z endometriozą, bolesnym miesiączkowaniem. Zajmuje się też szeroko pojętą rehabilitacją seksualną i dysfunkcjami seksualnymi.

Reklama