wroclaw.pl strona główna Przedsiębiorcy i biznes we Wrocławiu Przedsiębiorczy Wrocław - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 22:37

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Przedsiębiorczy Wrocław
  3. Aktualności
  4. Wrocławski Emys urodził się w Shenzhen
Michał Dziergwa, Jan Kędzierski i Krzysztof Kubasek źródło: Flash Robotics
Michał Dziergwa, Jan Kędzierski i Krzysztof Kubasek

Wrocławianie, dwóch inżynierów i projektant, za 100 tys. dolarów zrobili robota Emys, który potrafi kilkuletnie dziecko nauczyć angielskiego lub hiszpańskiego. Ich produkt może być polskim eksportowym hitem.

Reklama

Jan Kędzierski, Michał Dziergwa i Krzysztof Kubasek są twórcami pierwszego komercyjnego robota społecznego Emys, który rozpoznaje twarze, wyraża emocje i może nauczyć dziecko w wieku od 3-7 lat, języków obcych – na razie angielskiego lub hiszpańskiego, a w przyszłości francuskiego i japońskiego.

– To nie będzie produkt, który wyciągnie się z pudełka, włączy i zamknie się dziecko w pokoju. Nasz robot nie ma zastąpić rodzica czy nauczyciela, chcemy by zastąpił natomiast telefon, telewizor czy tablet. Badania wykazują, że dzieci siedzące przed ekranem maję problemy z rozwojem emocji czy mowy. Nasz interaktywny robot, reagujący na emocje i gesty, może być dobrą alternatywą  – zaznacza dr inż. Jan Kędzierski.

źródło: Flash Robotics

Twórcy robota szukają inwestora, który pomoże dokończyć fazę rozwojową i sfinansuje produkcję pierwszych egzemplarzy Emysa. Robot będzie testowany jeszcze w te wakacje, podczas zajęć z dziećmi, w szkole językowej w Genewie.

Emys ma coś z żółwia

To, co Emys potrafi, jest zasługą Jana i Michała. Studiowali na wydziale elektroniki wrocławskiej Politechniki, z tym, że gdy Michał zaczynał, Jan bronił doktorat. Razem działali w Kole Naukowym Robotyków „KoNaR”. To oni umieścili w Emysie każdy silniczek i zębatkę, ale to jak robot wygląda zawdzięcza Krzysztofowi.

– Dałem chłopakom około 20 szkiców. Rzucili się na nie z takim inżynierskim zapałem i od razu mówili jaki mogliby wykorzystać mechanizm i napęd – wspomina Krzysztof Kubasek.

Od lewej, na pierwszym planie: Krzysztof Kubasek, Jan Kędzierski, Michał Dziergwa, źródło: Flash Robotics

Oficjalnie Emys to Emotive Head System, ale jego twórcy wolą inną wersję genezy imienia: – Emys inspirowany był emotikonami. Ma też trochę z żółwi ninja. Do żółwi nawiązuje nazwa. Emys orbicularis, to jedyny polski żółw błotny  –dodaje Krzysztof.

Trzech ojców Emysa

Jan Kędzierski, rocznik ’83, pochodzi z Zielonej Góry. W 2008 skończył wydział elektroniki na Politechnice Wrocławskiej, a w 2013 obronił tam pracę doktorską. Pracuje na macierzystej uczelni. Ze względu na Emysa, plany o habilitacji odłożył na później. W 2017 r.  znalazł się w gronie 10 finalistów polskiej edycji konkursu „Innovators Under 35” MIT Technology Review. Żonaty, ma dwójkę dzieci.

Michał Dziergwa, rocznik ‘89, pochodzi z Ostrzeszowa. W 2013 r. skończył wydział elektroniki na Politechnice Wrocławskiej. Rozpoczął pisanie doktoratu, ale ze względu na Emysa, plany naukowe odłożył na później.

Krzysztof Kubasek, rocznik ’79, wrocławianin, absolwent Technikum Samochodowego przy ul. Borowskiej. W 2008 r. ukończył Katedrę Architektury Wnętrz i Wzornictwa Przemysłowego Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Projektant produktów codziennego użytku, doktorant oraz wykładowca wrocławskiej ASP oraz Poznańskiej School Of Form. Żonaty, ma dwójkę dzieci.

Zaczynali na politechnice

Jan i Michał prace nad robotami rozpoczęli w 2008 r. na Politechnice Wrocławskiej. Od tego czasu współpracują z Krzysztofem. Wtedy nad robotem społecznym zaczął procować zespół prof. Krzysztofa Tchonia z Zakładu Podstaw Cybernetyki i Robotyki Politechniki Wrocławskiej.

Emys, źródło: Flash Robotics

Prace prowadzono w ramach grantu unijnego LIREC (Living with Robots and Interactive Companions – życie z robotami i interaktywnymi towarzyszami). W projekcie, którego budżet wynosił ok. 8 mln euro, brało udział 9 partnerów z Europy. Polski zespół odpowiadał za stworzenie mechaniki, elektroniki i wizerunku i tak w 2009 r. powstał pierwszy Emys. Był drogi, uczelnia skonstruowała 11 urządzeń po 10 tys. euro. Cena wynikała z drogich komponentów, bo zastosowano komponenty wysokiej jakości. – To była tylko głowa, która nadawała się do prowadzenia dalszych badań z zakresu interakcji człowiek-robot. Cena była wysoka, bo to były jednorazowe konstrukcje – mówi Michał.

Flash Robotics i 100 tys. dolarów

W styczniu 2016 r. Jan i Michał założyli spółkę Flash Robotics (z wkładem własnym 25 tys. zł) i byli pierwszym formalnym spin-offem na Politechnice W lipcu 2016 otworzyli spółkę w USA, a amerykański inwestor dał pieniądze na rozwój robota.

Od lewej: Krzysztof Kubasek, Jan Kędzierski, Michał Dziergwa, źródło: Flash Robotics

– Założyliśmy spółkę w Stanach, bo taki był wymóg akceleratora HAX, do którego się dostaliśmy. Jest on jednym z największych i najbardziej prestiżowych na świecie pod względem liczby realizowanych projektów i wielkości dofinansowania. Byliśmy pierwszym polskim zespołem, który dostał wsparcie akceleratora HAX. Amerykański fundusz inwestycyjny SOSV na rozwój robota EMYS przeznaczył 100 tys. dolarów – wylicza Jan.

Miesiąc w Shenzen to rok w Polsce

Amerykański inwestor sfinansował im 4-miesięczny pobyt w Chinach (od września do grudnia 2016 r.) a później 2-miesieczny wyjazd do USA. W Shenzhen w Chinach powstał najnowszy Emys for Kids do nauki dzieci języków obcych.

– W Shenzhen w Chinach (40 lat temu była to tylko wioska rybacka licząca parę tysięcy osób, dziś miasto liczy ponad 14 mln mieszkańców) zrobiliśmy Emysa od nowa, ten z Politechniki ze względu na drogie komponenty był nie do wykorzystania – zaznacza Michał

źródło: Flash Robotics

– Na początku do wyjazdu do Shenzhen  podchodziliśmy trochę negatywnie, a okazało się to było najlepsze co mogło się nam trafić. To jest światowa stolica produkcji elektroniki. Mają niesamowite możliwości. To co tam wyprodukowaliśmy w tydzień, w Polsce zajęłoby nam miesiąc, a miesiąc w Shenzhen, to w Polsce rok. Tam są zakłady, które tylko czekają na klienta – śmieje się Jan i na dowód opowiada konkretną sytuację: – W Polsce chcemy zlecić wyprodukowanie kilku niewielkich elementów metalowych i słyszymy –„to się nie opłaca bo za mała produkcja”. W Shenzen, w sobotę wieczorem, przez internetowy komunikator rozmawiamy o zleceniu, a w niedzielę już mamy to co chcieliśmy. Tak wygląda tam praca.

Wrócili do Wrocławia, ale w Chinach się zakochali. Zresztą mogą tam wrócić, bo w ramach akceleratora HAX nadal mają tam do dyspozycji biuro.

Emys jedzie do Genewy i będzie uczył szwajcarskie dzieci

– Przez znajomych poznaliśmy Polkę, która w Szwajcarii, w ramach startupu, założyła szkołę językową Spell Languages. Teraz szkoła zatrudnia ponad 20 nauczycielek, które uczą ok. 250 dzieci języków obcych. Szkoła się rozrasta, bo mają więcej chętnych niż miejsc. Właścicielka jest bardzo zainteresowana nowymi technologiami. Inwestują w multimedia i jak zobaczyła naszego robota to powiedziała – to jest to czego potrzebujemy – opowiada Jan.

Emys był już w Genewie, zrobił dobre wrażenie. Teraz z ze szkolą w Szwajcarii, przygotowywane są pilotażowe lekcje

– My jesteśmy inżynierami, metodyki nauczania dzieci języków musimy się nauczyć i chętnie korzystamy z pomocy fachowców. Często na rozmawiamy z nauczycielkami i przedszkolankami. Uczestniczyliśmy też w próbnych lekcjach – mówi Jan i dodaje, że doświadczenia zdobywają też na dzieciach swoich i znajomych. To one były pierwszymi użytkownikami Emysa.

Emys szuka inwestora i czeka na produkcję

Najnowsza edycja Emysa ma kosztować ok. 800 dolarów. Gotowy prototyp czeka na seryjną produkcję. Problemem są pieniądze. Wrocławianie szukają inwestorów, ale nie chcą wprost powiedzieć ile potrzebują.

Od lewej: Jan Kędzierski, Michał Dziergwa i Krzysztof Kubasek, źródło: Flash Robotics

– Gdyby spytał pan rok temu, powiedziałbym, że za 1,5 mln dolarów bylibyśmy w stanie doprowadzić do produkcji. Teraz, powiem tak: konkurencja w podobne projekty wpompowała po 70-80 mln dolarów i nie była w stanie dostarczyć produktu. Chyba trochę za dużo naobiecywali, bo ich roboty miały pomagać w gotowaniu, podpowiadać przepisy, proponować produkty, które utrzymają naszą dietę czy powiedzą jaki kolor krawata wybrać. My skupiliśmy się na nauczaniu dzieci. Stwierdziliśmy, że to jest schematyczne, bo to są np. piosenki, słówka.

Gdzie będziecie za 10 lat?

– Chcielibyśmy by kilka naszych robotów pomagało w codziennym życiu i zależy nam na  dołożeniu swojej cegiełki w rozwój światowej robotyki. Na razie wybieramy się do Korei Południowej… – mówią Jan i Michał.

Galeria

Kliknij na zdjęcie aby powiększyć

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Powrót na portal wroclaw.pl