Duża część konferencji „Made in Wrocław” wypełniły prezentacje dokonań wrocławskich start-upów, zarówno tych w pierwszej fazie rozwoju, jak i tych z ugruntowaną już pozycją.
Dr Filip Granek, założyciel i szef XTPL, która prowadzi projekty w oparciu o technologię nano, opowiadał o mechanizmach, które pomagają w rozwoju raczkujących projektów. Jednym z nich jest umiejętność korzystania zarówno z pieniędzy prywatnych, inwestorów, jak i publicznych, pochodzących z grantów. Wg Granka olbrzymie znaczenie mają kontakty międzynarodowe, nagrody, dobre, intensywne relacje z opiniotwórczymi instytucjami badawczymi na Zachodzie. To ścieżka, która prowadzi do współpracy z dużymi graczami na rynku nowych technologii. – Duże koncerny często zasysają innowacje z zewnątrz, od takich spółek jak my – mówił dr Filip Granek.
Wojciech Błażałek z firmy Woodpecker opowiadał o znaczeniu kultury organizacyjnej pracy. – W zadaniach, które wymagają kreatywności stara metoda „kija i marchewki”, się nie sprawdza. Dlatego staramy się nadać naszej pracy większy sens – mówił Błażałek. – O tym decyduje między innymi podejście do porażki („Nie szukamy winnego porażki, lecz jej przyczyny”) oraz sposób komunikacji wewnątrz firmy.
Stoisko Flash Robotics w wystawowej części "Made in Wrocław"
Jan Kędzierski, prezes zarządu Flash Robotics, opowiadał, że z Wrocławia także można tworzyć rozwiązania, którymi zainteresują się branżowi potentaci na Zachodzie, nawet w Stanach Zjednoczonych.
Z kolei Anna Skotny, dyrektor generalny Nestmedic, twórcy systemu Pregnabit – urządzenia do monitorowania funkcji życiowych płodu za pomocą rozwiązań telemedycznych, opowiadało o społecznym wymiarze biznesu.
Czego potrzebuje polski start-up
Ostatnim akordem tej części konferencji był panel z udziałem reprezentantów start-upów oraz funduszy inwestycyjnych i instytucji badawczych, które je wspierają. Uczestnicy przyznali, że w Polsce rynek nowych technologii – w porównaniu do rynków zachodnich, dopiero nabiera znaczenia. O jego ciężarze i jakości produkowanych rozwiązań w dużej mierze decydują pieniądze. Rozmówcy mówili: Mamy kreatywnych ludzi z dużym potencjałem, ale brakuje specjalistów, którzy wiedzieliby jak sprzedawać pomysły firmowane przez start-upy. A poza tym w Polsce jeszcze nie uformowała się grupa fachowców, którzy byliby w stanie przewidzieć, czego będą potrzebowali klienci w przyszłości.
W rozwoju nowych firm decydujące znaczenie miało założenie: działamy globalnie, czy ograniczamy się do polskiego rynku. Firmy, które poszły tę drugą drogą (np. Nasza Klasa, Gadu Gadu) – przegrały.
Uczestnicy debaty prowadzonej przez Romana Młodkowskiego, dziennikarza i komentatora ekonomicznego, wskazali także najpoważniejsze zagrożenia dla początkujących firm. To brak zabezpieczenia intelektualnego oferowanych rozwiązań i długie wchodzenie na rynek.
Miasto wizjonerów
Bardzo ciekawa była seria wystąpień przedstawicieli globalnych marek, przedsiębiorców, którzy już dzisiaj mogą chwalić się sukcesami w skali międzynarodowej.
Grzegorz Pabian, dyrektor generalny UBS, opowiadał o potencjale Wrocławia z perspektywy globalnej marki. – Po upadku komunizmu zachodnie firmy dostrzegły olbrzymi potencjał w Polsce i innych krajach Europy Wschodniej. Na ruinach państwowych firm rodził się nowy biznes – mówił Grzegorz Pabian. – W tym procesie Wrocław miał szczęście do wizjonerów, którzy – w różnych branżach, wiedzieli jak swoje pomysły przekuć w sukces.
Sebastian Łękawa i Krzysztof Janusz, założyciel oraz dyrektor generalny firmy Intive, skupili się na historii jej rozwoju. – Bardzo ważnym momentem było nasze pojawienie się na platformie New Connect. To poprawia transparentność w zarządzaniu firmą oraz podnosi jej wiarygodność – mówił Sebastian Łękawa.
Ciekawe wystąpienie miał Paweł Wieczyński, prezes zarządu firmy PiLab. M.in. mówił o roli amerykańskich mentorów z Doliny Krzemowej w rozwoju PiLab. – Dolina Krzemowa powstała nie z powodu rządowych ustaw, ale dlatego, że ludzie w okolicy nauczyli się robić biznes na nowych technologiach – mówił. Wspominał także o dystansie jaki ma do pokonania Polska w zakresie finansowania innowacyjnych rozwiązań. – W Izraelu w styczniu 2015 roku na nowe technologie wydano 566 mln dolarów. W Polsce na ten cel w całym roku 2016 przeznaczono 164 mln dolarów.
Michał Sadowski, szef Brand24
Prezentacja Michała Sadowskiego, założyciela Brand24, miała dwie wyraźne części. W pierwszej Sadowski przekonywał, że we Wrocławiu można z powodzeniem budować przedsięwzięcie o światowym zasięgu – Brand24 ma klientów w 86 krajach. Atutami takiego rozwiązania są wykształceni ludzie i niskie koszty (w porównaniu np. do Doliny Krzemowej). Część drugą wypełnił zestaw ośmiu warunków powodzenia biznesu, dla których wspólnym mianownikiem jest kreatywność, wiara w powodzenia, szacunek dla klientów i pracowników.
Także Adam Sawicki, członek zarządu firmy AmRest (1500 restauracji i 30 tys. pracowników w 16 krajach) mówił, że to Wrocław może być siedzibą centrali światowego przedsięwzięcia.
Inny ciężar miała prezentacja Agnieszki Aleksandrowicz, prezes Fundacji na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową. To instytucja wspierająca klinikę onkologii dziecięcej Przylądek Nadziei.
Ostatnim akordem konferencji było wystąpienie Pawła Tkaczyka, mówcy motywacyjnego, który mówił o kolejnych etapach tworzenia firmy, budowania marki. – Dobra marka to dobrze opowiedziana historia – podkreślał. – Sposób budowania marki jest prosty: Bądź źródłem interesujących informacji. To ważny etap budowania zaufania.